Przepraszam was, ale ja już nie umiem pisać o KICK'U. Pisanie jest tym co chcę robić, ale pisanie o nich nie sprawia mi już takiej satysfakcji :(. Kochałam ten serial i tą parę całym sercem, ale zainteresowania się zmieniają, tak jak moje. Nawet jeśli wiem co mam napisać nie umiem "ubrać tego w słowa". Wiele dla mnie znaczy ten blog i to bardzo, tak jak wy <3, ale musicie mnie zrozumieć. Nie wiem co z tym blogiem będzie dalej... Na pewno nie zostanie usunięty, bo jest on moim pierwszym. Na nim wszystkiego się nauczyłam...
Kocham was misie <3
Naprawdę nie mam pojęcia co dalej...
Przepraszam, ze was zawiodłam...
11 lis 2014
5 paź 2014
21 wrz 2014
Rozdział 11 "Retrospekcja"
~DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJ~
P.O.V Jack
- Dasz radę. - stwierdziłem po raz kolejny z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Nie. - matko jaka ona jest uparta -,-
- Kim chodź do mnie.
- Ale Jack.. boję się.
- Nie masz czego królewno. Zamknij oczy i daj się ponieść. Uwierz w siebie. Ja w ciebie wierzę. Dla mnie? - spytałem widząc jej niezdecydowanie i zamknięte oczy, które otworzyły się na dźwięk ostatniego zdania.
- Dla ciebie. - powtórzyła dziewczyna z delikatnym uśmiechem. Przez te dwa miesiące dużo się zmieniło. Próbuję przypomnieć jej siebie, ale chyba mi to nie wychodzi. Harry coraz bardziej ją ode mnie izoluje, a ja jeszcze bardziej ją wspieram. Pomagam jej w rehabilitacji, a to jest czasami naprawdę trudne. Kim uważa, że nigdy nie zacznie z powrotem tańczyć, chociaż już może samodzielnie stać. Szkoda tylko, że nadal mnie nie pamięta..
*Retrospekcja*
- Jack oddawaj ten album! - wrzasnęła roześmiana blondynka siedząc na łóżku.
- Obejrzymy je razem? - spytał chłopak z nadzieją, na co otrzymał potwierdzające kiwnięcie głową. Usiadł obok Kim i po kolei przewracał kolejne strony albumu.
- Co to za chłopak? - zapytał znając odpowiedź na to pytanie.
- Em.. to jakiś chłopak z obozu języcznego.. nie pamiętam go. - przyznała dziewczyna spoglądając to na zdjęcie to na Jack'a.
- Dobra oglądamy dalej. - powiedział radośnie próbując zatuszować swój smutek.
* Koniec Retrospekcji*
- Dasz radę Kim jeśli mówię to po raz -etny to tak jest.
- Raz, dwa, trzy. - policzyła powoli wykonując pierwszy krok od wypadku, a po nim kolejny i jeszcze jeden, ale po chwili upadła prosto w moje ramiona. Szybko wykorzystałem okazję, mocno ją do siebie przytulając i razem z nią okręcając się wokół własnej osi kilka razy. Dobrze, że nie ma nikogo w domu.
*Retrospekcja*
- Nie chcę mi się. - powiedziała zmęczona blondynka leżąc na podłodze, po ćwiczeniach.
- Kim...
- Jack dosyć. Wiem, że chcesz mi pomóc, ale nie widzę w tym sensu. Dlaczego to robisz?
- Dla ciebie.
- No ale dlaczego? - dopytywała się podnosząc się do siadu.
- Bo chcę znowu zobaczyć jak tańczysz.
- Naprawdę? - spytała z uśmiechem, na co tylko potwierdzająco kiwnąłem głową. Dziewczyna przybliżyła się do mnie z zamiarem muśnięcia mojego policzka. Niefortunnie odwróciłem głowę w jej kierunku, a nasze usta się spotkały. Nie wiem dlaczego, ale ani ja ani ona nie przerwaliśmy tego. Zrobił to ktoś inny.
- Kim?
- Harry?! To nie tak..
- Jack wyjdź. - powiedział twardo w moją stronę.
*Koniec Retrospekcji*
- Udało ci się. - powiedziałem odkładając Kim z powrotem na ziemię.
- Nam się udało. - powiedział i delikatnie wpiła się w moje usta.
P.O.V Kim
Co się stało przez te dwa miesiące? Zakochałam się w Jack'u. Codziennie oglądaliśmy razem filmy, "chodziliśmy" a spacery , po prostu spędzaliśmy ze sobą wiele czasu. Wiem jedno Jack jest dla mnie cholernie ważny i nie mam zamiaru dać mu odejść.
- Udało ci się. - powiedział odkładając mnie z powrotem na ziemię.
- Nam się udało. - powiedziałam i delikatnie wpiłam się w jego usta. Gdy tylko się od niego odsunęłam, w mojej głowie poczułam silny ból. Osunęłam się po ścianie w dół. Nie zważając na krzyki Jack'a i kolejnej osoby.
*Wspomnienie*
- Mamo nie chcę tam jechać. -marudziła dwunastoletnia dziewczynka.
- Kochanie zobaczysz to będzie dobra zabawa.
- Dlaczego nie mogłam jechać z Jerrym?
- Ponieważ on jechał na kurs językowy, a ty jedziesz się bawić. No już bez gadania do samochodu.
*Koniec wspomnienia*
*Wspomnienie*
- Jestem Jack, a ty ślicznotko? - spytał brunet podchodząc w moją stronę.
- Nie powinno cię to interesować. - odpowiedziałam ze złością.
- Zadziorna. Zobaczysz skarbie będziesz moja. - powiedział puszczając mi oczko, po czym odszedł w stronę przyjaciół.
*Koniec wspomnienia*
*Wspomnienie*
- Nie lubię cię. - powiedziała pewnie blondynka.
- Naprawdę? - spytał chłopak z cwanym uśmiechem.
- Naprawdę.
- To nie pogniewasz się jak zrobię tak. - stwierdził brutalnie wpijając się w moje usta.
*Koniec wspomnienia*
*Wspomnienie*
- Kocham cię księżniczko. - szepnął chłopak przytulając od tyłu dziewczynę siedzącą na plaży.
- Na zawsze?
- Forever and Ever. - odpowiedział pewnie.
- Ja też cię kocham.
*Koniec wspomnienia*
*Wspomnienie*
- Jack nie chcę na tym jechać.
- To się nazywa motor skarbie. - powiedział chłopak delikatnie całując policzek swojej dziewczyny.
- Boję się.
- Ze mną jesteś bezpieczna.- powiedział odpalając maszynę.
~~
-Jack co się dzieje?! - spytała spanikowana dziewczyna.
- Przepraszam cię skarbie. - powiedział ze łzami w oczach. - Kocham cię.
- Ja ciebie też.- powiedziała po czym otuliła ją ciemność.
*Koniec wspomnienia*
Wraz z ostatnim wspomnieniem odszedł cały ból. Delikatnie otworzyłam oczy i spojrzała na chłopaka klęczącego tuż obok niej. Położyłam swoją rękę na jego rozgrzanym policzku.
- To naprawdę ty. - powiedział na wydechu. Na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech, a w oczach zaczęły zbierać się łzy. Łzy szczęścia.
________________------------
ALOOCHA :D
Co tam u was misiaki???
Jak się podoba ??? :*
Wróciłam i to w jakim stylu hahah :D
KOCHAM WAS MISIE :**
LICZĘ NA SZCZERĄ OPINIĘ ;)
P.O.V Jack
- Dasz radę. - stwierdziłem po raz kolejny z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Nie. - matko jaka ona jest uparta -,-
- Kim chodź do mnie.
- Ale Jack.. boję się.
- Nie masz czego królewno. Zamknij oczy i daj się ponieść. Uwierz w siebie. Ja w ciebie wierzę. Dla mnie? - spytałem widząc jej niezdecydowanie i zamknięte oczy, które otworzyły się na dźwięk ostatniego zdania.
- Dla ciebie. - powtórzyła dziewczyna z delikatnym uśmiechem. Przez te dwa miesiące dużo się zmieniło. Próbuję przypomnieć jej siebie, ale chyba mi to nie wychodzi. Harry coraz bardziej ją ode mnie izoluje, a ja jeszcze bardziej ją wspieram. Pomagam jej w rehabilitacji, a to jest czasami naprawdę trudne. Kim uważa, że nigdy nie zacznie z powrotem tańczyć, chociaż już może samodzielnie stać. Szkoda tylko, że nadal mnie nie pamięta..
*Retrospekcja*
- Jack oddawaj ten album! - wrzasnęła roześmiana blondynka siedząc na łóżku.
- Obejrzymy je razem? - spytał chłopak z nadzieją, na co otrzymał potwierdzające kiwnięcie głową. Usiadł obok Kim i po kolei przewracał kolejne strony albumu.
- Co to za chłopak? - zapytał znając odpowiedź na to pytanie.
- Em.. to jakiś chłopak z obozu języcznego.. nie pamiętam go. - przyznała dziewczyna spoglądając to na zdjęcie to na Jack'a.
- Dobra oglądamy dalej. - powiedział radośnie próbując zatuszować swój smutek.
* Koniec Retrospekcji*
- Dasz radę Kim jeśli mówię to po raz -etny to tak jest.
- Raz, dwa, trzy. - policzyła powoli wykonując pierwszy krok od wypadku, a po nim kolejny i jeszcze jeden, ale po chwili upadła prosto w moje ramiona. Szybko wykorzystałem okazję, mocno ją do siebie przytulając i razem z nią okręcając się wokół własnej osi kilka razy. Dobrze, że nie ma nikogo w domu.
*Retrospekcja*
- Nie chcę mi się. - powiedziała zmęczona blondynka leżąc na podłodze, po ćwiczeniach.
- Kim...
- Jack dosyć. Wiem, że chcesz mi pomóc, ale nie widzę w tym sensu. Dlaczego to robisz?
- Dla ciebie.
- No ale dlaczego? - dopytywała się podnosząc się do siadu.
- Bo chcę znowu zobaczyć jak tańczysz.
- Naprawdę? - spytała z uśmiechem, na co tylko potwierdzająco kiwnąłem głową. Dziewczyna przybliżyła się do mnie z zamiarem muśnięcia mojego policzka. Niefortunnie odwróciłem głowę w jej kierunku, a nasze usta się spotkały. Nie wiem dlaczego, ale ani ja ani ona nie przerwaliśmy tego. Zrobił to ktoś inny.
- Kim?
- Harry?! To nie tak..
- Jack wyjdź. - powiedział twardo w moją stronę.
*Koniec Retrospekcji*
- Udało ci się. - powiedziałem odkładając Kim z powrotem na ziemię.
- Nam się udało. - powiedział i delikatnie wpiła się w moje usta.
P.O.V Kim
Co się stało przez te dwa miesiące? Zakochałam się w Jack'u. Codziennie oglądaliśmy razem filmy, "chodziliśmy" a spacery , po prostu spędzaliśmy ze sobą wiele czasu. Wiem jedno Jack jest dla mnie cholernie ważny i nie mam zamiaru dać mu odejść.
- Udało ci się. - powiedział odkładając mnie z powrotem na ziemię.
- Nam się udało. - powiedziałam i delikatnie wpiłam się w jego usta. Gdy tylko się od niego odsunęłam, w mojej głowie poczułam silny ból. Osunęłam się po ścianie w dół. Nie zważając na krzyki Jack'a i kolejnej osoby.
*Wspomnienie*
- Mamo nie chcę tam jechać. -marudziła dwunastoletnia dziewczynka.
- Kochanie zobaczysz to będzie dobra zabawa.
- Dlaczego nie mogłam jechać z Jerrym?
- Ponieważ on jechał na kurs językowy, a ty jedziesz się bawić. No już bez gadania do samochodu.
*Koniec wspomnienia*
*Wspomnienie*
- Jestem Jack, a ty ślicznotko? - spytał brunet podchodząc w moją stronę.
- Nie powinno cię to interesować. - odpowiedziałam ze złością.
- Zadziorna. Zobaczysz skarbie będziesz moja. - powiedział puszczając mi oczko, po czym odszedł w stronę przyjaciół.
*Koniec wspomnienia*
*Wspomnienie*
- Nie lubię cię. - powiedziała pewnie blondynka.
- Naprawdę? - spytał chłopak z cwanym uśmiechem.
- Naprawdę.
- To nie pogniewasz się jak zrobię tak. - stwierdził brutalnie wpijając się w moje usta.
*Koniec wspomnienia*
*Wspomnienie*
- Kocham cię księżniczko. - szepnął chłopak przytulając od tyłu dziewczynę siedzącą na plaży.
- Na zawsze?
- Forever and Ever. - odpowiedział pewnie.
- Ja też cię kocham.
*Koniec wspomnienia*
*Wspomnienie*
- Jack nie chcę na tym jechać.
- To się nazywa motor skarbie. - powiedział chłopak delikatnie całując policzek swojej dziewczyny.
- Boję się.
- Ze mną jesteś bezpieczna.- powiedział odpalając maszynę.
~~
-Jack co się dzieje?! - spytała spanikowana dziewczyna.
- Przepraszam cię skarbie. - powiedział ze łzami w oczach. - Kocham cię.
- Ja ciebie też.- powiedziała po czym otuliła ją ciemność.
*Koniec wspomnienia*
Wraz z ostatnim wspomnieniem odszedł cały ból. Delikatnie otworzyłam oczy i spojrzała na chłopaka klęczącego tuż obok niej. Położyłam swoją rękę na jego rozgrzanym policzku.
- To naprawdę ty. - powiedział na wydechu. Na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech, a w oczach zaczęły zbierać się łzy. Łzy szczęścia.
________________------------
ALOOCHA :D
Co tam u was misiaki???
Jak się podoba ??? :*
Wróciłam i to w jakim stylu hahah :D
KOCHAM WAS MISIE :**
LICZĘ NA SZCZERĄ OPINIĘ ;)
7 wrz 2014
Hallo???
WAŻNA NOTATKA!!!
Wracam mam nadzieję, że się cieszycie ? Ja bardzo :) Przemyślałam wszystko i doszłam do tych samych wniosków - muszę tutaj wrócić :D
W związku z rozpoczęciem przeze mnie kl. 2 gimnazjum. Musiałam zmienić system w którym pisałam. Rozdziały będę pisała na telefonie w czasie przerwy, po szkole i w każdej wolnej chwili, przepiszę je w soboty lub piątki i we weekend będzie się pojawiał nowy rozdział. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe, ale materiał do przerobienia zwala mnie z nóg. Prowdzę (obecnie) dwa blogi, więc jeśli wyskoczy opóźnienie to poniedizałem, ale wątpię by tak się zdażyło.
KOCHAM WAS MISIE.
DZIĘKUJE ZA KAŻDY KOMENTARZ, WYŚWIETLENIE I ZA TO, ŻE JESTEŚCIE ZE MNĄ :*
JESTEM WAM OGROMNIE WDZIĘCZNA <3
Wracam mam nadzieję, że się cieszycie ? Ja bardzo :) Przemyślałam wszystko i doszłam do tych samych wniosków - muszę tutaj wrócić :D
W związku z rozpoczęciem przeze mnie kl. 2 gimnazjum. Musiałam zmienić system w którym pisałam. Rozdziały będę pisała na telefonie w czasie przerwy, po szkole i w każdej wolnej chwili, przepiszę je w soboty lub piątki i we weekend będzie się pojawiał nowy rozdział. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe, ale materiał do przerobienia zwala mnie z nóg. Prowdzę (obecnie) dwa blogi, więc jeśli wyskoczy opóźnienie to poniedizałem, ale wątpię by tak się zdażyło.
KOCHAM WAS MISIE.
DZIĘKUJE ZA KAŻDY KOMENTARZ, WYŚWIETLENIE I ZA TO, ŻE JESTEŚCIE ZE MNĄ :*
JESTEM WAM OGROMNIE WDZIĘCZNA <3
4 sie 2014
Uwaga, uwaga!
Blog zostaje zawieszony do odwołania.
Przykro mi z tego powodu, ale nie chcę pod każdym postem prosić o wasze komentarze. Tak, więc mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy na tym blogu. KOCHAM WAS MISIAKI :*
Pamiętajcie o mnie.
28 lip 2014
Rozdział 10 "Sny"
Spojrzałam zdziwiona na Harrego, a on tylko delikatnie się uśmiechnął.
- Kocham cię Kim.- wyszeptał chłopak w moje usta.- Uczynisz mi ten zaszczyt i ponownie zostaniesz moją dziewczyną?...
P.O.V Kim
Ja..nie.. to nie możliwe. Przecież w tym śnie..on..Kocham go, ale jak brata, przyjaciela, ale nie chłopka. Chyba? Jeszcze raz spojrzałam w jego szmaragdowe oczy. Są takie jak kiedyś, jak parę miesięcy temu. Jakby przeszłość nie miała miejsca, jakby czas się zatrzymał, jak bym wciąż była tą zakochaną królewną zamkniętą w mydlanej bańce. Delikatnie pochyliłam się (nadal leży my na podłodze) i złożyłam słodki pocałunek na jego ustach. Poczułam jak chłopak się uśmiecha, więc oderwałam się od niego i powtórzyłam jego gest.
- Mam to potraktować jako zgodę?- spytał uśmiechnięty.
- Jeśli tylko załatwisz mi azyl u Jerrego.-. zaśmiałam się próbując się podnieść.
- Dla ciebie wszystko skarbie.- poruszał zabawnie brwiami pomagając mi wstać i odkładając na łóżku.- a co z tańcem?- na te pytanie momentalnie posmutniałam
- Nie mogę chodzi do końca tego miesiąca czyli jeszcze dwa tygodnie, bo dzisiaj 16. Potem czeka mnie ok miesiąca rehabilitacji i jeśli w ciągu jej zacznę chodzić to już w czerwcu, a jeśli nie to...możliwe, że...nie chcę teraz o tym rozmawiać.
- Rozumiem. Too... ja idę załatwić leki na nerwicę do twojego braciszka.- powiedział poważnie po czym zaczęliśmy głośno się śmiać. Po chwili zostałam sama. Nie miałam pojęcia dlaczego, ale zrobiłam się strasznie senna. Jakby ktoś podał mi jakiś narkotyk. Brawo Kim. Jesteś taka inteligentna. Czujecie ten sarkazm? Nie no obrażam samą siebie w myślach!!! Na mózg mi pada hahha. Nawet nie zorientowałam się kiedy zasnęła, chociaż przed chwilą wstałam.
P.O.V Jack
Jeśli ten debil będzie krzyczał na nią przeze mnie to mu wyjebie. Nikt nie ma prawa na nią krzyczeć. Hugh... na łeb mi pada przez tą dziewczynę. Moja Kimi...gdyby Em tutaj była... Ona zawsze wiedziała co zrobić. Chciała mi pomóc z pamięcią blondynki, ale gdy rodzice Jerrego zorientowali się o naszym planie postawili jej warunki, abo spotyka się z siostrą i siedzi cicho, abo może więcej jej nie zobaczyć. Zrozumiałem, że Em wybierze pierwszą opcję i nie miałem jej tego za złe. Muszę jej jakoś o sobie przypomnieć. Ja coś brałem? Przed chwilą w stałem, ale jestem strasznie zmęczony. Nie mam siły się nad tym zastanawiać, więc po prostu położył em się i po chwili zasnął em.
P.O.V ?
Nie no czy ten mój głupi braciszek chociaż raz może się nie wtrącać?! Z chęcią bym go tam...Hugh szkoda słów. Trzeba działać. Siedziałem obok swojej dziewczyny... Dziwne to nie?
Jeszcze kilka miesięcy temu moim całym światem była...PAMIĘTAJ O PLANIE!
1. Odwiedzić tych moich debili :)
2. Przywrócić pamięć.
3. Zajebać szopa za zepsucie mojego planu.
Czas działać.
P.O.V Kim
Leniwie podniosłam powieki i zobaczyłam ...
- Nie masz co robić tylko mnie kurwa straszyć!- wydarłam się na całą nicość???
- Nie przeklina skarbie.- powiedział chłopak z cwanym uśmiechem
- Tęsknię za tobą.- szepnęłam mocno się w niego wtulając
- Ja za tobą też, ale musimy iść dalej.
- Wiem. Chodzę z Hazzą.- powiedziałam entuzjastycznie. Na co chłopak tylko westchnął.
- Nie sądzisz, że on za bardzo ci kogoś przypomina?- zapytał delikatnie odsuwając się ode mnie. Spojrzałam na niego zdezorientowana, ale dopiero po chwili zrozumiałam o co mu chodzi.
- Są dziś z, że jestem z nim tylko dlatego, że przypomina mi...- zaczęła, ale mi przerwano
- Tak.- i to brutalnie przerwano.
- Co ja mam zrobić?- spytałam bliska płaczu.
- Idź za głosem serca.- szepnął delikatnie całując moje czoło Pamiętaj, że ja cię kocham, zawsze będę przy tobie, będę cię wspierał i po pre każdą twoją decyzję jeżeli ona nie sprzedaż się z twoją tożsamościową i sercem.
- Ale co to wszystko znaczy?- nie no on zawsze musi zabijać mnie z tropu? Jak zawsze irytujący.
- Idź za głosem serca księżniczko.- powtórzył delikatnie się uśmiechając.- pamiętaj co ci powiedziałem i przypomnij sobie kiedy była naprawdę szczęśliwa, zanim mnie spotkałaś, przy pomnik sobie pierwszą miłość szepnął rozpływając się razem ze mną w ciemnej mgle.
P.O.V Jack.
Ciemność i nagle w niej pojawia się przestraszona blondynka.
Próbuję do niej po biec, ale przeszkadza mi Harry.
- Jack ratuj!- krzyk dziewczyny przeżywa ciszę panującą w nicości?
Nagle wszystko znika.
Zostaje tylko ona i ja.
Po chwili pojawia się zakapturzona postać.
- Musisz jej o sobie przypomnieć.- zwraca się do mnie.
- Poco?
- Harry nie może zagłuszyć jej serca.- odpowiada wymijająco.
- Ale o co ci chodzi? W ogóle kim ty jesteś?- pytałem dopiero zauważając, że Kim zniknęła.
- Znam jej serce, a ty zajmujesz tam ważne miejsce. Tylko ona o tym zapomniała, zakopała. Musisz je odkryć na nowo. Nie odbieraj moich słów jak głupi sen. Musisz jej pomóc. To dlatego ciebie wybrałem. Nie Harrego. Ciebie. Pomogę ci. Tylko musisz się w to zaangażować i nie zważaj na przeszkody.- powiedział poważnym tonem. Wiedziałem, że to już nie jest zwykły sen, więc przytaknąłem.
- Obiecujesz, że się nie poddasz?- zapytał mrużąc oczy.
- Obiecuje.-powiedziałem, a po chwili zniknąłem tak jak on.
P.O.V Harry
Wiem, że nie powinienem oszukiwać Kim, ale ja inaczej nie potrafię. Robię to dla jej dobra Jack to nie jest David. Kocham ją jak siostrę, ale nie dziewczynę i wiem, że ja przypominam jej mojego brata i ona też nie czuje do mnie czegoś tak silnego. Nie pozwoleń, by Jack ją wykorzystał. Ma wypełnić swoje zadanie, a on zaczyna coś do niej czuć. Boję się, że jeśli dowie się prawdy to mnie znienawidzi...
- Kocham cię Kim.- wyszeptał chłopak w moje usta.- Uczynisz mi ten zaszczyt i ponownie zostaniesz moją dziewczyną?...
P.O.V Kim
Ja..nie.. to nie możliwe. Przecież w tym śnie..on..Kocham go, ale jak brata, przyjaciela, ale nie chłopka. Chyba? Jeszcze raz spojrzałam w jego szmaragdowe oczy. Są takie jak kiedyś, jak parę miesięcy temu. Jakby przeszłość nie miała miejsca, jakby czas się zatrzymał, jak bym wciąż była tą zakochaną królewną zamkniętą w mydlanej bańce. Delikatnie pochyliłam się (nadal leży my na podłodze) i złożyłam słodki pocałunek na jego ustach. Poczułam jak chłopak się uśmiecha, więc oderwałam się od niego i powtórzyłam jego gest.
- Mam to potraktować jako zgodę?- spytał uśmiechnięty.
- Jeśli tylko załatwisz mi azyl u Jerrego.-. zaśmiałam się próbując się podnieść.
- Dla ciebie wszystko skarbie.- poruszał zabawnie brwiami pomagając mi wstać i odkładając na łóżku.- a co z tańcem?- na te pytanie momentalnie posmutniałam
- Nie mogę chodzi do końca tego miesiąca czyli jeszcze dwa tygodnie, bo dzisiaj 16. Potem czeka mnie ok miesiąca rehabilitacji i jeśli w ciągu jej zacznę chodzić to już w czerwcu, a jeśli nie to...możliwe, że...nie chcę teraz o tym rozmawiać.
- Rozumiem. Too... ja idę załatwić leki na nerwicę do twojego braciszka.- powiedział poważnie po czym zaczęliśmy głośno się śmiać. Po chwili zostałam sama. Nie miałam pojęcia dlaczego, ale zrobiłam się strasznie senna. Jakby ktoś podał mi jakiś narkotyk. Brawo Kim. Jesteś taka inteligentna. Czujecie ten sarkazm? Nie no obrażam samą siebie w myślach!!! Na mózg mi pada hahha. Nawet nie zorientowałam się kiedy zasnęła, chociaż przed chwilą wstałam.
P.O.V Jack
Jeśli ten debil będzie krzyczał na nią przeze mnie to mu wyjebie. Nikt nie ma prawa na nią krzyczeć. Hugh... na łeb mi pada przez tą dziewczynę. Moja Kimi...gdyby Em tutaj była... Ona zawsze wiedziała co zrobić. Chciała mi pomóc z pamięcią blondynki, ale gdy rodzice Jerrego zorientowali się o naszym planie postawili jej warunki, abo spotyka się z siostrą i siedzi cicho, abo może więcej jej nie zobaczyć. Zrozumiałem, że Em wybierze pierwszą opcję i nie miałem jej tego za złe. Muszę jej jakoś o sobie przypomnieć. Ja coś brałem? Przed chwilą w stałem, ale jestem strasznie zmęczony. Nie mam siły się nad tym zastanawiać, więc po prostu położył em się i po chwili zasnął em.
P.O.V ?
Nie no czy ten mój głupi braciszek chociaż raz może się nie wtrącać?! Z chęcią bym go tam...Hugh szkoda słów. Trzeba działać. Siedziałem obok swojej dziewczyny... Dziwne to nie?
Jeszcze kilka miesięcy temu moim całym światem była...PAMIĘTAJ O PLANIE!
1. Odwiedzić tych moich debili :)
2. Przywrócić pamięć.
3. Zajebać szopa za zepsucie mojego planu.
Czas działać.
P.O.V Kim
Leniwie podniosłam powieki i zobaczyłam ...
- Nie masz co robić tylko mnie kurwa straszyć!- wydarłam się na całą nicość???
- Nie przeklina skarbie.- powiedział chłopak z cwanym uśmiechem
- Tęsknię za tobą.- szepnęłam mocno się w niego wtulając
- Ja za tobą też, ale musimy iść dalej.
- Wiem. Chodzę z Hazzą.- powiedziałam entuzjastycznie. Na co chłopak tylko westchnął.
- Nie sądzisz, że on za bardzo ci kogoś przypomina?- zapytał delikatnie odsuwając się ode mnie. Spojrzałam na niego zdezorientowana, ale dopiero po chwili zrozumiałam o co mu chodzi.
- Są dziś z, że jestem z nim tylko dlatego, że przypomina mi...- zaczęła, ale mi przerwano
- Tak.- i to brutalnie przerwano.
- Co ja mam zrobić?- spytałam bliska płaczu.
- Idź za głosem serca.- szepnął delikatnie całując moje czoło Pamiętaj, że ja cię kocham, zawsze będę przy tobie, będę cię wspierał i po pre każdą twoją decyzję jeżeli ona nie sprzedaż się z twoją tożsamościową i sercem.
- Ale co to wszystko znaczy?- nie no on zawsze musi zabijać mnie z tropu? Jak zawsze irytujący.
- Idź za głosem serca księżniczko.- powtórzył delikatnie się uśmiechając.- pamiętaj co ci powiedziałem i przypomnij sobie kiedy była naprawdę szczęśliwa, zanim mnie spotkałaś, przy pomnik sobie pierwszą miłość szepnął rozpływając się razem ze mną w ciemnej mgle.
P.O.V Jack.
Ciemność i nagle w niej pojawia się przestraszona blondynka.
Próbuję do niej po biec, ale przeszkadza mi Harry.
- Jack ratuj!- krzyk dziewczyny przeżywa ciszę panującą w nicości?
Nagle wszystko znika.
Zostaje tylko ona i ja.
Po chwili pojawia się zakapturzona postać.
- Musisz jej o sobie przypomnieć.- zwraca się do mnie.
- Poco?
- Harry nie może zagłuszyć jej serca.- odpowiada wymijająco.
- Ale o co ci chodzi? W ogóle kim ty jesteś?- pytałem dopiero zauważając, że Kim zniknęła.
- Znam jej serce, a ty zajmujesz tam ważne miejsce. Tylko ona o tym zapomniała, zakopała. Musisz je odkryć na nowo. Nie odbieraj moich słów jak głupi sen. Musisz jej pomóc. To dlatego ciebie wybrałem. Nie Harrego. Ciebie. Pomogę ci. Tylko musisz się w to zaangażować i nie zważaj na przeszkody.- powiedział poważnym tonem. Wiedziałem, że to już nie jest zwykły sen, więc przytaknąłem.
- Obiecujesz, że się nie poddasz?- zapytał mrużąc oczy.
- Obiecuje.-powiedziałem, a po chwili zniknąłem tak jak on.
P.O.V Harry
Wiem, że nie powinienem oszukiwać Kim, ale ja inaczej nie potrafię. Robię to dla jej dobra Jack to nie jest David. Kocham ją jak siostrę, ale nie dziewczynę i wiem, że ja przypominam jej mojego brata i ona też nie czuje do mnie czegoś tak silnego. Nie pozwoleń, by Jack ją wykorzystał. Ma wypełnić swoje zadanie, a on zaczyna coś do niej czuć. Boję się, że jeśli dowie się prawdy to mnie znienawidzi...
~*~
No i mamy prawdziwy 10 rozdział. Podoba się wam?
Uwielbiam pisać te sny. Są takie tajemnicze i nic z nich nie wynika :3
Dziękuje wam za wszystkie wasze komentarze <33 Jesteście kochane :***
Widzi cię to co ja?!
PONAD 8000 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ I CZTERECH OBSERWATORÓW :3
Nawet nie macie pojęcia jaka jestem szczęśliwa od 2 godzin szczerze się jak mysz do sera , a moja mama chce wysłać mnie do psychologa hahaha. :D
Strasznie wam dziękuje :*** KOCHAM WAS Z CAŁEGO SERCA
Dobijecie do 10 komentarzy? :*
25 lip 2014
Rozdział 10¿
Em.. właśnie tak chciałabym nazwać ten post, ale nie mogę. Na pewno jesteście ciekawi dlaczego. Miałam pomysł który strasznie mi się podobał, był bardziej taki fantastyczny, ale nie mogę go napisać. Nie chodzi tutaj o brak weny. Dostałam coś takiego co zachęca mnie do poznawania nowych rzeczy i do pisania. To wspaniałe uczucie czuć się tak pełną pomysłów. Zostałem wegetarianką, zastanawia się zad zostanie motylem. Myślałam, że chcecie bym prowadziła tego bloga, ale po ostatnich komentarzach (chodzi o liczbę) jestem dość skołowana? Wiem, że są wakacje i wiele osób jest na wyjeździe, ale 3 komentarze? Nawet początki były łatwiejsze. Nie mam do was urazy. Po prostu zastanawia się nad przyszłością tego opowiadania i nad liczbą czytelników...
Nowy rozdział pojawi się kiedy chcecie, zależy to od was.... więc czekam na wasze propozycje.
Czy ten post mógłby skomentować każdy czytelnik?
Nowy rozdział pojawi się kiedy chcecie, zależy to od was.... więc czekam na wasze propozycje.
Czy ten post mógłby skomentować każdy czytelnik?
20 lip 2014
turquoise in black
Blue lace dress
maurices.com
maurices.com
Motorcycle biker jacket
outfitmade.com
outfitmade.com
Hair accessory
bobbyglam.com
bobbyglam.com
Elastic belt
modcloth.com
modcloth.com
LORAC paraben free lipstick
loraccosmetics.com
loraccosmetics.com
Palette eyeshadow
nyxcosmetics.com
nyxcosmetics.com
Opi nail lacquer
amazon.com
15 lip 2014
Rozdział 9 "Harry"
*** Ważna notka pod rozdziałem!!!
P.O.V Harry
Myślałem, że oszaleje jak ich tak zobaczyłem. Szlak jasny mnie trafił. Miał tylko trzymać się obietnicy nic więcej!!! Obiecał!!! Wybraliśmy go tylko dlatego, że nie miesza do niczego uczuć po stracie Em, a on kurwa co?! Myślałem, że bo tam zabiję gołymi rękoma. Zaraz wyjdę z siebie.
- Kim może idź już do siebie- powiedział delikatnie się uśmiechając
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech po czym usiadła na materacu. Na co ona czeka??? Jack wstał i obszedł łóżko dookoła. Delikatnie podniósł i usadził na wózku inwalidzkim?
- Dlaczego ty nie chodzisz? Jerry cię zabije już nie żyjesz! - wrzasnąłem w stronę Jack'a.
- Hazza spokojnie ja ci wszystko wyjaśnię. To nie wina Jack'a. Sam poprosił mnie bym była jego obstawą. No i ja się zgodziłam. Wiedziałam, że Jack mnie z nim nie puści no i wyskoczyłam przez okno. Pojechaliśmy nad przystań do Ricka i on nie chciał zapłacić, Sam go pobił i powiedział, że przyjedzie do niego za trzy dni. Mieliśmy wychodzić i wtedy ktoś mnie postrzelił. To był ten sam koleś co w lesie. Pojechaliśmy do tego jego przyjaciela co jest lekarzem w jego gangu i on powiedział, że mam rozerwane ścięgno i żeby go bardziej nie uszkodzić mam jeździć na wózku. tylko się ie gniewaj na Jack'a on nic nie zrobił. Proszę.- powiedziała dziewczyna na jednym wydechu, a z jej oczu poleciało kilka łez. Podszedłem do niej i mocno przytuliłem. Spojrzałem jeszcze raz wrogo na Jack'a i wyjechałem z dziewczyną z pokoju bruneta do jej.
P.O.V Kim
Nie chciałam, żeby Harry zobaczył mnie z kimś w takiej sytuacji. Kiedyś chodziłam z Harrym i nie widziałam świata poza nim. Zerwaliśmy kilka lat temu przez zazdrość Hazzy. Później zaczęłam chodzić z Davidem, a Harry stał się z moim najlepszym przyjacielem. Dopiero po śmierci mojego chłopaka, a potem odejściu Loczka uświadomiłam sobie jak strasznie mi go brakuje i mi na nim zależy. Wiem, że Hazza jest na mnie strasznie zły i wątpię, żeby obeszło się bez kazania i uwag jakie to jest niepoprawne.
- Hazz proszę nie gniewaj się na Jack'a on nic nie wiedział. Proszę...- skończyłam szeptem z łzami na moich policzkach.
- Już dobrze skarbie.- powiedział kucając tak by być tylko troszkę mniejszy ode mnie.- Nie płacz.- delikatnymi ruchami otarł kilka łez i mocno mnie do siebie przytulił.
- Dziękuje jesteś wspaniały- uśmiechnęłam się delikatnie- mógłbyś przenieść mnie do łózka?- spytałam z nadzieją.
- Jasne skarbie.
- Dlaczego tak do mnie mówisz? -spytałam zdezorientowana. Pamiętam jak byliśmy razem zawsze tak do mnie mówił lub słonko, kwiatuszku uwielbiałam takie zwroty.
- Przyzwyczajenie, wybacz.- uwielbiam jak jest zawstydzony, zaśmiałam się pod nosem i poprawiłam na wózku.
- Nic się nie stało. To co pomożesz?
- No tak już. - lokers podszedł do mnie i delikatnie podniósł. Poczułam nieprzyjemny ból w okolicy brzucha przez co zaczęłam się wiercić. Po chwili leżeliśmy na podłodze. Wylądowałam na Hazzie więc nie było to tak bolesne dla mnie co dla chłopaka. Powoli podniosłam się by popatrzeć na twarz mojej poduszki. Te oczy. Strasznie brakowało mi takiej bliskości. Niespodziewanie poczułam miękkie usta na moich. Nawet nie zdążyłam oddać pocałunku, gdy ich nie było na poprzednim miejscu. Spojrzałam zdziwiona na Harrego, a on tylko delikatnie się uśmiechnął.
- Kocham cię Kim.- wyszeptał chłopak w moje usta.- Uczynisz mi ten zaszczyt i ponownie zostaniesz moją dziewczyną?...
P.O.V Harry
Myślałem, że oszaleje jak ich tak zobaczyłem. Szlak jasny mnie trafił. Miał tylko trzymać się obietnicy nic więcej!!! Obiecał!!! Wybraliśmy go tylko dlatego, że nie miesza do niczego uczuć po stracie Em, a on kurwa co?! Myślałem, że bo tam zabiję gołymi rękoma. Zaraz wyjdę z siebie.
- Kim może idź już do siebie- powiedział delikatnie się uśmiechając
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech po czym usiadła na materacu. Na co ona czeka??? Jack wstał i obszedł łóżko dookoła. Delikatnie podniósł i usadził na wózku inwalidzkim?
- Dlaczego ty nie chodzisz? Jerry cię zabije już nie żyjesz! - wrzasnąłem w stronę Jack'a.
- Hazza spokojnie ja ci wszystko wyjaśnię. To nie wina Jack'a. Sam poprosił mnie bym była jego obstawą. No i ja się zgodziłam. Wiedziałam, że Jack mnie z nim nie puści no i wyskoczyłam przez okno. Pojechaliśmy nad przystań do Ricka i on nie chciał zapłacić, Sam go pobił i powiedział, że przyjedzie do niego za trzy dni. Mieliśmy wychodzić i wtedy ktoś mnie postrzelił. To był ten sam koleś co w lesie. Pojechaliśmy do tego jego przyjaciela co jest lekarzem w jego gangu i on powiedział, że mam rozerwane ścięgno i żeby go bardziej nie uszkodzić mam jeździć na wózku. tylko się ie gniewaj na Jack'a on nic nie zrobił. Proszę.- powiedziała dziewczyna na jednym wydechu, a z jej oczu poleciało kilka łez. Podszedłem do niej i mocno przytuliłem. Spojrzałem jeszcze raz wrogo na Jack'a i wyjechałem z dziewczyną z pokoju bruneta do jej.
P.O.V Kim
Nie chciałam, żeby Harry zobaczył mnie z kimś w takiej sytuacji. Kiedyś chodziłam z Harrym i nie widziałam świata poza nim. Zerwaliśmy kilka lat temu przez zazdrość Hazzy. Później zaczęłam chodzić z Davidem, a Harry stał się z moim najlepszym przyjacielem. Dopiero po śmierci mojego chłopaka, a potem odejściu Loczka uświadomiłam sobie jak strasznie mi go brakuje i mi na nim zależy. Wiem, że Hazza jest na mnie strasznie zły i wątpię, żeby obeszło się bez kazania i uwag jakie to jest niepoprawne.
- Hazz proszę nie gniewaj się na Jack'a on nic nie wiedział. Proszę...- skończyłam szeptem z łzami na moich policzkach.
- Już dobrze skarbie.- powiedział kucając tak by być tylko troszkę mniejszy ode mnie.- Nie płacz.- delikatnymi ruchami otarł kilka łez i mocno mnie do siebie przytulił.
- Dziękuje jesteś wspaniały- uśmiechnęłam się delikatnie- mógłbyś przenieść mnie do łózka?- spytałam z nadzieją.
- Jasne skarbie.
- Dlaczego tak do mnie mówisz? -spytałam zdezorientowana. Pamiętam jak byliśmy razem zawsze tak do mnie mówił lub słonko, kwiatuszku uwielbiałam takie zwroty.
- Przyzwyczajenie, wybacz.- uwielbiam jak jest zawstydzony, zaśmiałam się pod nosem i poprawiłam na wózku.
- Nic się nie stało. To co pomożesz?
- No tak już. - lokers podszedł do mnie i delikatnie podniósł. Poczułam nieprzyjemny ból w okolicy brzucha przez co zaczęłam się wiercić. Po chwili leżeliśmy na podłodze. Wylądowałam na Hazzie więc nie było to tak bolesne dla mnie co dla chłopaka. Powoli podniosłam się by popatrzeć na twarz mojej poduszki. Te oczy. Strasznie brakowało mi takiej bliskości. Niespodziewanie poczułam miękkie usta na moich. Nawet nie zdążyłam oddać pocałunku, gdy ich nie było na poprzednim miejscu. Spojrzałam zdziwiona na Harrego, a on tylko delikatnie się uśmiechnął.
- Kocham cię Kim.- wyszeptał chłopak w moje usta.- Uczynisz mi ten zaszczyt i ponownie zostaniesz moją dziewczyną?...
~*~
Zabijcie mnie, ale KICK nie będzie tak kolorowy jak w poprzednim wydaniu.
Jeśli macie odnośnie tego pytania zapraszam do zakładki "Pytania" ;*
Wiem, że krótki i serdecznie was za to przepraszam, ale mam straszna alergię. Jakaś masakra -_-
Obiecuję, że kolejny rozdział będzie dłuższy.
Chcę wam serdecznie podziękować za ponad 7000 wejść i 7 komentarzy pod poprzednim postem !!!
<3333 ;***
Kofam was misiaki ;3
Mam do was prośbę dobijecie do 10 komów???
Ale bym miała radochę. Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile to dla mnie znaczy.
6 lip 2014
Rozdział 8 "Filmy"
Ten tydzień był dość interesujący. Jestem w tym domu prawie dwa tygodnie dokładnie dziesięć dni i nie żałuje. Moje stosunki z Jerrym stały się prawie normalne, zyskałam najlepszą przyjaciółkę (przynajmniej tak sądzę), odzyskałam starego przyjaciela i poznałam lepiej Jack'a. Co do tego ostatniego to muszę przyznać się sama przed sobą, że myliłam się. Nadal jakaś część mnie się go boi, ale widzę w nim inną stronę niż tą w tych magazynach. Widzę oddanego przyjaciela, troskliwego, miłego, mądrego, opiekuńczego, zabawnego, a przede wszystkim czuje się przy nim bezpiecznie. Nie dziwnie się Davidowi, Harremu, Jerremu i Nicol, że mogą i mogli skoczyć za nim w ogień. Sama odnalazłam w nim bratnią duszę. Teraz martwi mnie tylko reakcja Harrego, Niko i głównie Jerrego. Oni nadal nie wiedzą, że jeżdżę na wózku inwalidzkim. Harry ma przyjechać pod koniec tego tygodnie, więc góra cztery dni, a Jerry ze swoją dziewczyną za dwa-trzy tygodnie. Obiecali, że po starają się przyjechać pod koniec miesiąca. Boje się naszego spotkania. Obecnie siedzę w swoim pokoju i czekam, aż Jack wstanie. Chciałabym zjeść śniadanie jest w pół do dziesiątej. Niepewnie podjechałam pod jego pokój. Chciałam zapukać, ale postanowiłam wjechać do środka. Pokój był i strasznie duży i urządzony w ciemnych kolorach. Na jednej ścianie znajdowały się drzwi do jak sądzę łazienki i garderoby. Podjechałam do łóżka i zsunęłam kołdrę z Jack'a, która po chwili znów była na swoim miejscu. Przejechałam ręką po włosach chłopaka, odgarniając je na lewą stronę.
- Jack wstajemy.-szepnęłam tuż nad jego uchem.
- mhh.- mruczeć to ty sobie możesz -_-
- Jack proszę jestem głodna.
- Połóż się ze mną.
- Co?
- No połóż się koło mnie.
- Ale...- co ja mam powiedzieć??
- Ty się koło mnie położysz, a ja zrobię co śniadanie. Proszę tylko chwilę.- uch.. dobra. Przecież tylko razem poleżymy w jednym łóżku, tak samo jak na kanapie. Jack na pewno jest zmęczony całym tym moim inwalidztwem. Podparłam się jedną ręką wózka, a drugą łóżka i przeniosłam się na miękki materac. Brunet momentalnie przyciągnął mnie do siebie, obwijając ręką w pasie. Na początku byłam skołowana, zła, zdziwiona??? Tak to malało opowiedziana. Odwykłam od takich gestów. Jack chyba zorientował się o co mi chodzi, bo szybko zagrał swoją rękę, a gdy to zrobił poczułam się jakby czegoś mi brakowało. Szybkim ruchem wtuliłam się w niego z powrotem. Widziałam jak chłopak uśmiecha się szeroko, próbując się schować bym tego nie zauważyła. Przyłożyłam głowę do jego klatki piersiowej i wsłuchiwałam się w miarowe bicie jego serca. New et nie wiem kiedy zasnęła.
P.O.V Jack
Wiecie jak to jest mieć wszystko czego potrzebujesz przy sobie, ale nie możesz się tym nacieszyć? Ja wiem. Właśnie w tym momencie Kim śpi wtulona we mnie, a ja nie mogę jej pocałować, obudzić śniadaniem do łóżka i pocałunkiem, zabrać na randkę, pokazać wszystkim, że jest moja. Są tego trzy powody: 1. Ona kocha Davida i strasznie za nim tęskni. 2. Ona mnie nie kocha. 3. Ona nie wie, że Emily nie kochała mnie jako chłopaka, a ja jej. Mam nadzieję, że Harry szybko się ogarnie i powie jej to co czuje, bo nie wiem ile jeszcze dam radę się powstrzymać. Ta obietnica mnie niszczy. Wiedziałem, że tak będzie, żeby tylko nie niszczyła jej. No i mamy kolejny powód: OBIETNICA. David wybrał mnie ponieważ wiedział, że temu podołam i nie wplątam w to żadnych uczuć, a co ja robię?! Zakochuje się w jego dziewczynie!!! Gdyby żył na pewno byłbym martwy. Nagle dziewczyna nie spokojnie się poruszyła i mocniej wtuliła we mnie. Wiem, że nie powinienem tego robić, ale objąłem ją mocniej w pasie, przyciągając do siebie.
Kilka godzin później...
- Jack proszę tylko nie kolejny horror.
- Nie narzekaj przed chwilą oglądaliśmy komedie romantyczną.
- Dlaczego zgodziłam się spędzić cały dzień z tobą oglądając filmy?
- Bo mnie po prostu kochasz- odpowiedziałem z dawnym uśmiechem. Boże jaką ja mam ochotę ją pocałować. Włączyłem kolejny film i położyłem się obok blondynki na łóżku. Niepewnie objąłem ją ramię nie, a dziewczyna tylko się uśmiechnęła. W strasznych momentach ,mocno wtulała się w mój tors nie zważając na to, że to ja. Właśnie w takich chwilach chce się żyć. :). Wiedzieliśmy tak już dobrą godzinę, gdy nagle drzwi od mojej sypialni otworzyły się z wielkim hukiem, a przez nie wpadł zdenerwowany Harry.
- Co to ma znaczyć?!
- Harry my tylko oglądamy film to normalne.- zaczęła tłumaczyć się nerwowo Kim...- coś czuje, że Harry ma inne zdanie co do naszej przyjaźni...
- Jack wstajemy.-szepnęłam tuż nad jego uchem.
- mhh.- mruczeć to ty sobie możesz -_-
- Jack proszę jestem głodna.
- Połóż się ze mną.
- Co?
- No połóż się koło mnie.
- Ale...- co ja mam powiedzieć??
- Ty się koło mnie położysz, a ja zrobię co śniadanie. Proszę tylko chwilę.- uch.. dobra. Przecież tylko razem poleżymy w jednym łóżku, tak samo jak na kanapie. Jack na pewno jest zmęczony całym tym moim inwalidztwem. Podparłam się jedną ręką wózka, a drugą łóżka i przeniosłam się na miękki materac. Brunet momentalnie przyciągnął mnie do siebie, obwijając ręką w pasie. Na początku byłam skołowana, zła, zdziwiona??? Tak to malało opowiedziana. Odwykłam od takich gestów. Jack chyba zorientował się o co mi chodzi, bo szybko zagrał swoją rękę, a gdy to zrobił poczułam się jakby czegoś mi brakowało. Szybkim ruchem wtuliłam się w niego z powrotem. Widziałam jak chłopak uśmiecha się szeroko, próbując się schować bym tego nie zauważyła. Przyłożyłam głowę do jego klatki piersiowej i wsłuchiwałam się w miarowe bicie jego serca. New et nie wiem kiedy zasnęła.
P.O.V Jack
Wiecie jak to jest mieć wszystko czego potrzebujesz przy sobie, ale nie możesz się tym nacieszyć? Ja wiem. Właśnie w tym momencie Kim śpi wtulona we mnie, a ja nie mogę jej pocałować, obudzić śniadaniem do łóżka i pocałunkiem, zabrać na randkę, pokazać wszystkim, że jest moja. Są tego trzy powody: 1. Ona kocha Davida i strasznie za nim tęskni. 2. Ona mnie nie kocha. 3. Ona nie wie, że Emily nie kochała mnie jako chłopaka, a ja jej. Mam nadzieję, że Harry szybko się ogarnie i powie jej to co czuje, bo nie wiem ile jeszcze dam radę się powstrzymać. Ta obietnica mnie niszczy. Wiedziałem, że tak będzie, żeby tylko nie niszczyła jej. No i mamy kolejny powód: OBIETNICA. David wybrał mnie ponieważ wiedział, że temu podołam i nie wplątam w to żadnych uczuć, a co ja robię?! Zakochuje się w jego dziewczynie!!! Gdyby żył na pewno byłbym martwy. Nagle dziewczyna nie spokojnie się poruszyła i mocniej wtuliła we mnie. Wiem, że nie powinienem tego robić, ale objąłem ją mocniej w pasie, przyciągając do siebie.
Kilka godzin później...
- Jack proszę tylko nie kolejny horror.
- Nie narzekaj przed chwilą oglądaliśmy komedie romantyczną.
- Dlaczego zgodziłam się spędzić cały dzień z tobą oglądając filmy?
- Bo mnie po prostu kochasz- odpowiedziałem z dawnym uśmiechem. Boże jaką ja mam ochotę ją pocałować. Włączyłem kolejny film i położyłem się obok blondynki na łóżku. Niepewnie objąłem ją ramię nie, a dziewczyna tylko się uśmiechnęła. W strasznych momentach ,mocno wtulała się w mój tors nie zważając na to, że to ja. Właśnie w takich chwilach chce się żyć. :). Wiedzieliśmy tak już dobrą godzinę, gdy nagle drzwi od mojej sypialni otworzyły się z wielkim hukiem, a przez nie wpadł zdenerwowany Harry.
- Co to ma znaczyć?!
- Harry my tylko oglądamy film to normalne.- zaczęła tłumaczyć się nerwowo Kim...- coś czuje, że Harry ma inne zdanie co do naszej przyjaźni...
~*~
I jak podoba się wam? Mam nadzieje, że tak, bo mi nawet ;)
Mam nadzieje, że będzie duzio komentarzy.
Dziękuje za te pod ostatnim postem.
KOFAM WAS <3
30 cze 2014
Rozdział 7 "Wspomnienia"
P.O.V Kim
Wstałam rano i postanowiłam wziąć prysznic, co będzie bardzo trudne w moim wydaniu. Delikatnie podniosłam się z łóżka i przesiadłam na wózek. Podjechałam do szafy i wyciągam z niego mój ukochany sweterek, a do tego getry w tym samym stylu**. Uwielbiam nosić ciepłe bluzy i swetry, a pogoda w Londynie idealnie do tego pasowała. Tutaj jest mniej okazji. Jednak specjalnie dla mnie marzec jest zimny :*. Poruszanie się na wózku nie jest takie złe jak się wydaje. Jasne jest to strasznie trudne i podziwiam wszystkie osoby niepełnosprawne, ale można się tego nauczyć i przyzwyczaić. W moim wypadku nastąpiło to dość szybko. Nie jest idealnie, ale o wiele lepiej niż w domu tego przyjaciela mojego kuzyna. Nie miałam bladego pojęcia jak mam wziąć ten prysznic. Byłam wykończona tą całą chemią i jeszcze TE sny. Co to miało znaczyć?!?! Zawsze w snach widziałam wszystko co najlepsze i wierzyłam, że to David specjalnie je "podstawia" bym nie była dalej pesymistką, ale po wczorajszym-dzisiejszym śnie chyba zrezygnuje z tej hipotezy. Wjechałam do łazienki i ściągnęłam z siebie ubranie. Jak ja mam wejść pod prysznic?! Może wanna?? Już wiem jacuzzi!!! Podniosłam się na wystarczająco, by usiąść na drewnianej obudowie, następnie wsunęłam się do gorącej wody. Siedziałam w niej już dobre pół godziny, więc postanowiłam już wyjść. Ubrałam się w uszykowane ubranie, umyłam zęby, a włosy związałam w luźnego warkocza i wjechałam do sypialni. Wiedziałam, że niem mam na co liczyć, bo sama po schodach nie zjadę i jestem uzależniona od Jack'a, więc położyłam się ponownie na łóżku i zaczęła słuchać muzyki.
P.O.V Jack
Obudził mnie odgłos kąpieli branej w jacuzzi. Nie no tam mała coraz bardziej mnie zadziwia. Jak ona się tam dostała. Postanowiłem wstać, ponieważ wiem, że Kim chce zejść na dół, ale nie przyjdzie mnie obudzić. Zszedłem na dół i postanowiłem zrobić jej śniadanie. Gorąca herbata i toasty z dżemem truskawkowym. Pamiętam jak zawsze prosiła mnie na obozie o taki "zestaw śniadaniowy". Tak ja znam Kim lepiej niż myślicie. Byłem jej bliskim przyjacielem, ale mieliśmy wypadek. Ona straciła pamięć i pamiętała niewiel i wszystko co jej się przypominało, ale mnie nie dotyczyły te czynności. Jej rodzice, mówię tutaj o tych po adopcji, postanowili, że lepiej będzie jeśli wyjadę i tak zrobiłem. Miałem 14 lat, a jej rodzice powiedzieli, że jeśli wyjadę nie zgłoszą sprawy do sądu. Było to kilka miesięcy po śmierci jej ojca, Jerry był na rocznym kursie językowym. (To było zanim wstąpili do gangu) Nie wie nic o tym. Właśnie ta jedenastolatka była moim oczkiem w głowie, ale gdy ją później znalazłem nie była już moją przyjaciółką, była dziewczyną mojego kumpla Davida, a ja nie chciałem mu jej zabrać, chciałem przywrócić jej wspomnienia, ale ona widziała wszystko tamtej nocy. Kurwa! Jak ja mogłem tak nie uważać, teraz by się mnie nie bała!. Miałem dość myślenia o tym i tostów, więc poszedłem na górę, do pokoju Kim. Wszedłem do środka, a tam zobaczyłem śpiącą blondynkę z słuchawkami na uszach. Wyglądała jak anioł. Nie miałem serca jej budzić, więc postanowiłem poczekać. Usiadłem na końcu materaca, stawiając tacę na swoich kolanach. Dziewczyna musiała poczuć ugięcie, ponieważ zaczęła się budzić.
P.O.V Kim
Poczułam jak ugina się materac pod czyimś ciężarem, więc leniwie podniosłam powieki i zobaczyłam Jack'a?!?! O.O
- Dzień dobry - wyszczerzył się chłopak.
- Dzień..? Co ty tu robisz?!
- Przyniosłem ci śniadanie...- szepnął smutny?? spoglądając na tacę z jedzeniem
- Skąd ty...?- zaczęłam,a le oczywiście Jack nie byłby sobą, gdyby mi nie przerwał -__-
- David mówił, że lubisz tosty- widać było, że kłamał, ale nie miałam chęci zaczynać tej rozmowy . Na talerzu leżało z 20 tostów. O nie ja tego nie zjem!!!
- Jack..- nie ma jak minka kotka - pomożesz mi je zjeść.
- Nie. - hugh..
- Plosieee..
- No dobra tylko nie patrz tak na mnie.
- Oł je. Moje śliczne oczka. - taa mam ADHD
- Tak, tak masz śliczne oczy jak zawsze jemy? - czy to był komplement?! O.O Co mu się dzisiaj stało?! Kosmici go porwali?! Po GODZINIE jedzenia skończyliśmy. Oczywiście zajęłoby to mniej czasu, ale Jack musiał się wydurniać. W czego wyniku miałam dżem na twarzy,a on we włosach. Hahaha. Wyglądał uroczo tak... Co ja wygaduję?!?!?! Dzisiaj cały świat oszalał. Może jeszce dowiem się, że to brat bliźniak Jack'a, a nie on ?!?! On ma zamiar cały dzień siedzieś ze mną na kanapie?!? Już niczym mnie dzisiaj nie zaskoczy.
- Idziemy na spacer? - a jednak
- IDZIEMY??!!
- No znaczy ty pojedziesz, a ja pójdę.
- Co ci się dzisiaj stało?
- Nic tylko chcę by było tak jak kiedyś. - Co????
- Jack o czym ty mówisz??
- Znaczy chciałbym zacząć od początku. -poprawił się. On coś ukrywa i już moja głowa, by dowiedzieć się co..
P.O.V Jack
O matko, prawie jej powiedziałem!!! Miałem o niej zapomnieć, traktować ją jak gdybym nigdy jej nie poznał, dopiero co spotkał, a ja wyjeżdżam z takim tekstem. Weź się ogarnij bo wszystko wypaplasz!!! Obecnie pcham wózek dziewczyny leśną ścieżką. Pamiętam, że zawsze uwielbiała takie spacery.
Właśnie podczas jednego z nich ją pocałowałem. Byliśmy na obozie i poszliśmy wieczorem na spacer. blondynka bardzo mi się podobała, czego nie ukrywałem. Patrzyliśmy na zachód słońca, odbijającego się w tafli wody.
- Tu jest wspaniale- szepnęła. Jakby bała się, że może się to rozpaść. Przytaknąłem jej. Kim usiadła na jeszcze ciepłym piasku, przymykając lekko powieki. Właśnie taka najbardziej mi się podobała: delikatna, naturalna, prawdziwa. Usiadłem za dziewczyną i objąłem rękoma w pasie łącząc je na jej brzuchu. Po chwili zostałem obdarowany zdziwionym spojrzeniem brązowookiej. Wiedziałem co chcę zrobić. Pochyliłem się do przodu, złączając nasze usta. Oddała pocałunek, właśnie to było w tym najpiękniejsze.
W dzień wypadku miałem zapytać ją czy zostanie moją dziewczyną, ale to si ę nie stało a teraz, choćbym nie wiem jak chciał jej o mnie przypomnieć nie mogę. Nie mogę ze względu na Em, Davida i obietnicę...
- Jack o czym myślisz?- no i wracamy na ziemię.
- O tym co było kiedyś.
- O Emily..- spytała niepewnie
- Nie. - tak prawda, wtedy nie miałem już kontaktu z Em. Dopiero kilka lat później byłem z nią, ale obydwoje wiedzieliśmy, że kochamy się jak rodzeństwo. Szkoda tylko, że tak późno to zrozumieliśmy.
- To o czym?
- O pewnej dziewczynie która zawróciła mi w głowie.- chyba tyle to mogę powiedzieć???
- Opowiesz mi o niej? - no nie tyko nie to... - proszę.
- Zakochałem się w niej, a ona we mnie. Niestety los potoczył się nie tak jak planowałem i teraz ona ma inne życie, w którym nawet nie pamięta, że ja istnieję. - smutek i gniew to wszystko co teraz czuję. Smutej - że Kim mnie nie pamięta i tak już pozostanie, a gniew- że pozwoliłem jej o mnie zapomnieć.
- Jeśli naprawę cię kochała, to na pewno nadal cię kocha. Znajdź ją i przypomnij jej o sobie. Miłości się nie zapomina, nawet jeśli po niej była kolejna. Słyszę w jaki sposób o niej mówisz. Musiała być wyjątkowa. Nie chcę ci mówić co masz robić, ale powinieneś o nią walczyć.- szkoda tylko, że to jest niemożliwe, nigdy nie będziesz moja, a ja twój i to mnie najbardziej boli w tym wszystkim.Moja kochana Kimi...
Wstałam rano i postanowiłam wziąć prysznic, co będzie bardzo trudne w moim wydaniu. Delikatnie podniosłam się z łóżka i przesiadłam na wózek. Podjechałam do szafy i wyciągam z niego mój ukochany sweterek, a do tego getry w tym samym stylu**. Uwielbiam nosić ciepłe bluzy i swetry, a pogoda w Londynie idealnie do tego pasowała. Tutaj jest mniej okazji. Jednak specjalnie dla mnie marzec jest zimny :*. Poruszanie się na wózku nie jest takie złe jak się wydaje. Jasne jest to strasznie trudne i podziwiam wszystkie osoby niepełnosprawne, ale można się tego nauczyć i przyzwyczaić. W moim wypadku nastąpiło to dość szybko. Nie jest idealnie, ale o wiele lepiej niż w domu tego przyjaciela mojego kuzyna. Nie miałam bladego pojęcia jak mam wziąć ten prysznic. Byłam wykończona tą całą chemią i jeszcze TE sny. Co to miało znaczyć?!?! Zawsze w snach widziałam wszystko co najlepsze i wierzyłam, że to David specjalnie je "podstawia" bym nie była dalej pesymistką, ale po wczorajszym-dzisiejszym śnie chyba zrezygnuje z tej hipotezy. Wjechałam do łazienki i ściągnęłam z siebie ubranie. Jak ja mam wejść pod prysznic?! Może wanna?? Już wiem jacuzzi!!! Podniosłam się na wystarczająco, by usiąść na drewnianej obudowie, następnie wsunęłam się do gorącej wody. Siedziałam w niej już dobre pół godziny, więc postanowiłam już wyjść. Ubrałam się w uszykowane ubranie, umyłam zęby, a włosy związałam w luźnego warkocza i wjechałam do sypialni. Wiedziałam, że niem mam na co liczyć, bo sama po schodach nie zjadę i jestem uzależniona od Jack'a, więc położyłam się ponownie na łóżku i zaczęła słuchać muzyki.
P.O.V Jack
Obudził mnie odgłos kąpieli branej w jacuzzi. Nie no tam mała coraz bardziej mnie zadziwia. Jak ona się tam dostała. Postanowiłem wstać, ponieważ wiem, że Kim chce zejść na dół, ale nie przyjdzie mnie obudzić. Zszedłem na dół i postanowiłem zrobić jej śniadanie. Gorąca herbata i toasty z dżemem truskawkowym. Pamiętam jak zawsze prosiła mnie na obozie o taki "zestaw śniadaniowy". Tak ja znam Kim lepiej niż myślicie. Byłem jej bliskim przyjacielem, ale mieliśmy wypadek. Ona straciła pamięć i pamiętała niewiel i wszystko co jej się przypominało, ale mnie nie dotyczyły te czynności. Jej rodzice, mówię tutaj o tych po adopcji, postanowili, że lepiej będzie jeśli wyjadę i tak zrobiłem. Miałem 14 lat, a jej rodzice powiedzieli, że jeśli wyjadę nie zgłoszą sprawy do sądu. Było to kilka miesięcy po śmierci jej ojca, Jerry był na rocznym kursie językowym. (To było zanim wstąpili do gangu) Nie wie nic o tym. Właśnie ta jedenastolatka była moim oczkiem w głowie, ale gdy ją później znalazłem nie była już moją przyjaciółką, była dziewczyną mojego kumpla Davida, a ja nie chciałem mu jej zabrać, chciałem przywrócić jej wspomnienia, ale ona widziała wszystko tamtej nocy. Kurwa! Jak ja mogłem tak nie uważać, teraz by się mnie nie bała!. Miałem dość myślenia o tym i tostów, więc poszedłem na górę, do pokoju Kim. Wszedłem do środka, a tam zobaczyłem śpiącą blondynkę z słuchawkami na uszach. Wyglądała jak anioł. Nie miałem serca jej budzić, więc postanowiłem poczekać. Usiadłem na końcu materaca, stawiając tacę na swoich kolanach. Dziewczyna musiała poczuć ugięcie, ponieważ zaczęła się budzić.
P.O.V Kim
Poczułam jak ugina się materac pod czyimś ciężarem, więc leniwie podniosłam powieki i zobaczyłam Jack'a?!?! O.O
- Dzień dobry - wyszczerzył się chłopak.
- Dzień..? Co ty tu robisz?!
- Przyniosłem ci śniadanie...- szepnął smutny?? spoglądając na tacę z jedzeniem
- Skąd ty...?- zaczęłam,a le oczywiście Jack nie byłby sobą, gdyby mi nie przerwał -__-
- David mówił, że lubisz tosty- widać było, że kłamał, ale nie miałam chęci zaczynać tej rozmowy . Na talerzu leżało z 20 tostów. O nie ja tego nie zjem!!!
- Jack..- nie ma jak minka kotka - pomożesz mi je zjeść.
- Nie. - hugh..
- Plosieee..
- No dobra tylko nie patrz tak na mnie.
- Oł je. Moje śliczne oczka. - taa mam ADHD
- Tak, tak masz śliczne oczy jak zawsze jemy? - czy to był komplement?! O.O Co mu się dzisiaj stało?! Kosmici go porwali?! Po GODZINIE jedzenia skończyliśmy. Oczywiście zajęłoby to mniej czasu, ale Jack musiał się wydurniać. W czego wyniku miałam dżem na twarzy,a on we włosach. Hahaha. Wyglądał uroczo tak... Co ja wygaduję?!?!?! Dzisiaj cały świat oszalał. Może jeszce dowiem się, że to brat bliźniak Jack'a, a nie on ?!?! On ma zamiar cały dzień siedzieś ze mną na kanapie?!? Już niczym mnie dzisiaj nie zaskoczy.
- Idziemy na spacer? - a jednak
- IDZIEMY??!!
- No znaczy ty pojedziesz, a ja pójdę.
- Co ci się dzisiaj stało?
- Nic tylko chcę by było tak jak kiedyś. - Co????
- Jack o czym ty mówisz??
- Znaczy chciałbym zacząć od początku. -poprawił się. On coś ukrywa i już moja głowa, by dowiedzieć się co..
P.O.V Jack
O matko, prawie jej powiedziałem!!! Miałem o niej zapomnieć, traktować ją jak gdybym nigdy jej nie poznał, dopiero co spotkał, a ja wyjeżdżam z takim tekstem. Weź się ogarnij bo wszystko wypaplasz!!! Obecnie pcham wózek dziewczyny leśną ścieżką. Pamiętam, że zawsze uwielbiała takie spacery.
Właśnie podczas jednego z nich ją pocałowałem. Byliśmy na obozie i poszliśmy wieczorem na spacer. blondynka bardzo mi się podobała, czego nie ukrywałem. Patrzyliśmy na zachód słońca, odbijającego się w tafli wody.
- Tu jest wspaniale- szepnęła. Jakby bała się, że może się to rozpaść. Przytaknąłem jej. Kim usiadła na jeszcze ciepłym piasku, przymykając lekko powieki. Właśnie taka najbardziej mi się podobała: delikatna, naturalna, prawdziwa. Usiadłem za dziewczyną i objąłem rękoma w pasie łącząc je na jej brzuchu. Po chwili zostałem obdarowany zdziwionym spojrzeniem brązowookiej. Wiedziałem co chcę zrobić. Pochyliłem się do przodu, złączając nasze usta. Oddała pocałunek, właśnie to było w tym najpiękniejsze.
W dzień wypadku miałem zapytać ją czy zostanie moją dziewczyną, ale to si ę nie stało a teraz, choćbym nie wiem jak chciał jej o mnie przypomnieć nie mogę. Nie mogę ze względu na Em, Davida i obietnicę...
- Jack o czym myślisz?- no i wracamy na ziemię.
- O tym co było kiedyś.
- O Emily..- spytała niepewnie
- Nie. - tak prawda, wtedy nie miałem już kontaktu z Em. Dopiero kilka lat później byłem z nią, ale obydwoje wiedzieliśmy, że kochamy się jak rodzeństwo. Szkoda tylko, że tak późno to zrozumieliśmy.
- To o czym?
- O pewnej dziewczynie która zawróciła mi w głowie.- chyba tyle to mogę powiedzieć???
- Opowiesz mi o niej? - no nie tyko nie to... - proszę.
- Zakochałem się w niej, a ona we mnie. Niestety los potoczył się nie tak jak planowałem i teraz ona ma inne życie, w którym nawet nie pamięta, że ja istnieję. - smutek i gniew to wszystko co teraz czuję. Smutej - że Kim mnie nie pamięta i tak już pozostanie, a gniew- że pozwoliłem jej o mnie zapomnieć.
- Jeśli naprawę cię kochała, to na pewno nadal cię kocha. Znajdź ją i przypomnij jej o sobie. Miłości się nie zapomina, nawet jeśli po niej była kolejna. Słyszę w jaki sposób o niej mówisz. Musiała być wyjątkowa. Nie chcę ci mówić co masz robić, ale powinieneś o nią walczyć.- szkoda tylko, że to jest niemożliwe, nigdy nie będziesz moja, a ja twój i to mnie najbardziej boli w tym wszystkim.
~*~
I jak pisze go od czwartku i nie mam na niego pomysłu. Dopiero dzisiaj coś mi się w głowie pojawiło, ale gówno wyszło. Rozdział jest fatalny za co was serdecznie przepraszam. Mam nadzieje, że mi wybaczycie.
Przepraszam wiem, że was zawiodłam.
Chciałabym was poprosić o dużo komów, ale pot takim czymś wątpię czy będzie ich normalna liczba 6-7 a co dopiero więcej
________________________
* Dziękuje wszystkim za komentarze i czytanie.
** Projekt wykonała Niezwykła za co serdecznie jej dziękuje <3
*** Jak wam się podoba nowe tło?
22 cze 2014
15 cze 2014
Rozdział 5 ,,Akcja"
**WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM :*
-P.O.V Kim
Obudziłam się w swoim pokoju?! Co ja tu do cholery robię, przecież zasypiałam na dworze!!! Dobra Kim nie panikuj, na pewno Jerry cię tu przyniósł. Znowu gadam sama do siebie -_- . Było po 9, więc nie tak źle jak na mnie. Byłam strasznie głodna. Zeszła po cichu na dół i weszłam do drewnianej kuchni. Dlaczego w tym domu wszystko musi być takie zajebiste?! Wstawiłam wodę na herbatę i zaczęłam robić kanapki. Po kolei nakładałam na nie szynkę, ser lub szynkę, pomidora i ogórka. Zaczęłam myśleć o tym kto mnie przyniósł w nocy do łóżka. Może to Jerry, ale on spał, Harry jechał na tydzień do Londynu, a Niki nie dałaby rady. Więc zostaje Jack, ale to Jack. Zasranych dupek, który uważa się za nie wiadomo jakiego pana. Moje rozmyślania przerwał głęboki głos nad moim uchem.
- Powinnaś mi dziękować.- mogę się założyć, że ma na ustach ten cwany uśmieszek.
- Za co?- spytałam szybko odwracając się w jego stronę.
- Gdyby nie ja zamarzłabyś na tym dworze.
- Ah więc to ty? Szkoda bo chciałam dać temu komuś buziaka, ale teraz to raczej spasuje. - westchnęłam z udawanym smutkiem. Oh tak tak mi przykro, że aż wcale.
- A ja myślę, że to raczej ja spasuje.- powiedział z tym firmowym uśmieszkiem.
Miałam ochotę wydrzeć się na niego tak jak tego dostawcę miesiąc temu, ale ostatkiem "silnej" woli się powstrzymałam, a tak na serio to chyba położyłby mnie jednym palcem. Wysiliłam się tylko na sztuczny uśmiech i ruszyłam do swojego pokoju, bo na pewno nie zostanę w piżamie. Wchodząc po schodach usłyszałam jeszcze wrzaski tego debila.
- Słodka piżamka!!!- zamorduje go kiedyś!!!
Weszła do garderoby i stanęłam przed szafą. Nie mam zielonego pojęcia w co mam się ubrać. Nigdy nie miałam takiego problemu, a teraz co?! Właśnie miałam wybrać czarną bluzę Harrego, gdy zadzwonił mój telefon. Zastrzeżony??
- Tak? - spytałam niepewnie po naciśnięciu zielonej słuchawki.
- Hej młoda.
- Sam?
- Nie poznajesz swojego męża?!- zaśmiał się chłopak.- Ranisz!!!
- Co chcesz?
- Tak od razu? Gdzie twoje maniery?!
- Hahaha nie rozśmieszaj. Co jest?
- Akcja w pobliżu Seaford, piszesz się na to?
- No jasne!! Szczegóły proszę.
- Diler robi przekręty na naszym towarze standardowa akcja.
- Jasne, że tak. Za ile będziesz?
- Dwadzieścia minut. Musimy najpierw go trochę poszukać.
- Spoko, narka.
- Pa młoda.
Dwa tygodnie bez akcji. Jak się za tym stęskniłam. Teraz już wiedziałam w co się ubrać. Założyłam dłuigie getry w kota, bluzę w stylu wojskowym i do tego rękawiczki (nie ma jak przymrozek), czapkę z daszkiem i torbę, do której schowałam telefon, chusteczki i mój kochany pistolet :-) . ***
Nie ma to jak kogoś postraszyć. Weszłam do łazienki i delikatnie przejechałam rzęsy mascarą. Nie lubię mocnego makijażu. Na koniec spryskałam się swoimi ulubionymi perfumami i byłam gotowa. Nie ma to jak czas. Nie rozumiem tych wszystkich dziewczyn co przesiadują w łazience godzinami. Co one tam robią?!?!?! Miałam jeszcze 10 minut do przyjazdu Sama. Usiadłam na łóżku i zaczęłam słuchać mojej playlisty. Prawie usypiałam, gdy nagle ktoś położył rękę na moim ramieniu. To wystarczyło, żebym podskoczyła na miejscu, a ten ktoś zaczął się śmiać.
- Powaliło Cię do reszty?!?!?
- Ciebie też miło widzieć.- powiedział ze stoickim spokojem, aż miałam ochotę mu walnąć.- No chodź królewno.- dokończył szeroko rozstwierając ramiona.
Bez słowa wstałam i podeszła do mojego kuzyna, który od razu zamknął mnie w żelaznym uścisku. Bardzo tego potrzebowałam i chciałam.
- Jedziemy?- spytałam nie odrywając się od Sam'a. W odpowiedzi otrzymałam tylko lekkie
mruknięcie. Oderwałam się od chłopaka i ruszyłam w stronę drzwi. Schodząc po schodach napotkałam zdziwione spojrzenie Jack'a. Po wczorajszym zdarzeniu i dzisiejszej rozmowie mam go dość na miesiąc. Nie wiem o co mu chodzi raz udaje miłego, a zaraz jest chamski. Niby mnie przyniósł do domu i wtedy myślałam, że jest inny, ale jednak się pomyliłam. Nie wiem co David w nim widział. Przyjaciel pożal się Boże się znalazł. Matko jak oni mogli się przyjaźnić?!?! Chciałabym się z nim chociaż dogadać, bo wiem, że David by tego chciał. Szczerze mówiąc to jak bym go nie znała to mogła bym stwierdzić, że jest całkiem przystojny. Chwila Kim co ty mówisz?!?! Nie no na głowę mi już pada przez ten jego słodki uśmiech, głębokie spojrzenie i czekoladowe tęczówki, w które mogła bym patrzeć godzinami. Stop!!! Mam już tego serdecznie dosyć.
- Ile jeszcze będziemy za nim jeździć?- spytałam ziewając.
- Jeszcze z godzinkę.- odpowiedział z grymasem na twarzy.
- Co?!?! Zmarnowałeś już dwie godziny mojego życia!! Nie wystarczy ci?!
- Nie.
- Hugh dlaczego musiałam się zgodzić na takie głupstwo?!- mamrotałam pod nosem.
- Bo mnie kochasz.- słyszał -_- niech go diebeł weźmie.
Kolejną godzinę spędziliśmy na wspominaniu dawnych lat. Brakowało mi czegoś takiego.
- Wstawaj.
- No wreszcie!!- powiedziałam z ulgą wymalowaną na twarzy.
Oczywiście P.Sam zabronił mi brania broni. Jak ja go nie znoszę. Wysiadłam z samochodu i podążyłam za brunetem w stronę portu. Jak ja nie znoszę mgły, nigdy nie widzę gdzie i w co celuje. Szłam z Samem ramie w ramie dopóki nie ujrzeliśmy Rica. Nienawidzę tego krętacza.
- Gdzie masz kasę?!- cały Sami (hahha) zawsze bezpośredni.
- Nie mam.- warknął Rick. Na pierwszy rzut oka możnaby powiedzieć, że jest twardzielem, którego nic nie rusza, ale w jego oczach było widać strach. Strach, który karmił mojego brata, kuzyna, a w szczególności mnie. Mimowolny uśmiech wkradł się na moją twarz.
- A ty co się szczerzysz blondi?!
- Uwarzaj na słowa!
- Spokojnie Sam, nie denerwuj się tak. O ile pamiętam to dziunia Stylesa, a nie twoja.- zaraz go.... wdech, wydech, wdech, wydech. Szkoda tylko, że Sam nie ćwiczy samoopanowania, bo w innym przypadku Rick nie byłby przybity do ściany i obrywał z każdej możliwej strony.
- Dobra dość tego Sam!-wrzasnęłam. Pomimo, że nie widzię jego twarzy mogę się założyć o milion, że patrzy na mnie jak na ducha, więc od razu dodałam.-wisi nam kasę.
Sam jak na zawołanie zjawił się obok mnie, objął ramieniem i ruszył w stronę auta rzucając na odchodnę, że ma trzy dni na zorganizowanie sobie kasy. Właśnie mieliśmy przechodzić w prostopadłą alejkę ustawioną z kontynentów, gdy doszedł do nas donośny huk. Nie zdążyłam nawet zareagować, czy się odwrócić, a już poczułam przeszywający ból w nodze. Moje powieki stawały się coraz cięższe, aż w końcu opadłam na twarde podłoże.
P.O.V Sam
Zabije gnoja. Nie ręczne za siebie. Nie zdążyłem złapać Kim, która upadła na kontyner. Odwróciłem się w stronę Ricka. Leżał tam tak jak przedtem. Obolały, ledwo przytomny i niezdolny do wykonania najmniejszej czynności, a co dopiero postrzelenia kogoś. To musiał być ktoś inny. Ktoś nas obserwował. Nerwowo rozglądałem się po okolicy. Przed oczami mrugnął mi kawałek czarnego płaszcza. Pobiegłem w tamtą stronę, ale nikogo tam nie było. W mgnieniu oka zjawiłem się przy blondynce i zatamowałem krwawienie swoją koszulą i paskiem od spodni. Wziąłem ją na ręce i pojechał em do Edda-znajomego lekarza.
P.O.V Jack
Całej ekipy nie będzie z jakiś miesiąc, może krócej. Nie wiem co skłoniło Jerrego do zostawienia mnie z małolatą, ale widocznie mi zaufał. Dlaczego musiałem złożyć tą obietnicę?! Ona za bardzo przypomina mi Emily. Nie wiem czy uda mi zachowywać się tak jakbym wcale nie widział tego podobieństwa. Ona tęskni za Davidem, a ja za Em. Prosta sprawa, a jednak czuję, że ta obietnica mnie zniszczy, a w szczególności zniszczy Kim. Siedziałem w salonie i oglądałem jakieś badziewie, na które nie zwracam uwagi przez dlondyneczkę w mojej głowie, gdy nagde drzwi wejściowe otworzyły się z wielkim hukiem. Kto jest na tyle głupi, żeby wchodzić do mojego domu?! Weszłem do holu, a to co tam zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. No to po obietnicy...
-P.O.V Kim
Obudziłam się w swoim pokoju?! Co ja tu do cholery robię, przecież zasypiałam na dworze!!! Dobra Kim nie panikuj, na pewno Jerry cię tu przyniósł. Znowu gadam sama do siebie -_- . Było po 9, więc nie tak źle jak na mnie. Byłam strasznie głodna. Zeszła po cichu na dół i weszłam do drewnianej kuchni. Dlaczego w tym domu wszystko musi być takie zajebiste?! Wstawiłam wodę na herbatę i zaczęłam robić kanapki. Po kolei nakładałam na nie szynkę, ser lub szynkę, pomidora i ogórka. Zaczęłam myśleć o tym kto mnie przyniósł w nocy do łóżka. Może to Jerry, ale on spał, Harry jechał na tydzień do Londynu, a Niki nie dałaby rady. Więc zostaje Jack, ale to Jack. Zasranych dupek, który uważa się za nie wiadomo jakiego pana. Moje rozmyślania przerwał głęboki głos nad moim uchem.
- Powinnaś mi dziękować.- mogę się założyć, że ma na ustach ten cwany uśmieszek.
- Za co?- spytałam szybko odwracając się w jego stronę.
- Gdyby nie ja zamarzłabyś na tym dworze.
- Ah więc to ty? Szkoda bo chciałam dać temu komuś buziaka, ale teraz to raczej spasuje. - westchnęłam z udawanym smutkiem. Oh tak tak mi przykro, że aż wcale.
- A ja myślę, że to raczej ja spasuje.- powiedział z tym firmowym uśmieszkiem.
Miałam ochotę wydrzeć się na niego tak jak tego dostawcę miesiąc temu, ale ostatkiem "silnej" woli się powstrzymałam, a tak na serio to chyba położyłby mnie jednym palcem. Wysiliłam się tylko na sztuczny uśmiech i ruszyłam do swojego pokoju, bo na pewno nie zostanę w piżamie. Wchodząc po schodach usłyszałam jeszcze wrzaski tego debila.
- Słodka piżamka!!!- zamorduje go kiedyś!!!
Weszła do garderoby i stanęłam przed szafą. Nie mam zielonego pojęcia w co mam się ubrać. Nigdy nie miałam takiego problemu, a teraz co?! Właśnie miałam wybrać czarną bluzę Harrego, gdy zadzwonił mój telefon. Zastrzeżony??
- Tak? - spytałam niepewnie po naciśnięciu zielonej słuchawki.
- Hej młoda.
- Sam?
- Nie poznajesz swojego męża?!- zaśmiał się chłopak.- Ranisz!!!
- Co chcesz?
- Tak od razu? Gdzie twoje maniery?!
- Hahaha nie rozśmieszaj. Co jest?
- Akcja w pobliżu Seaford, piszesz się na to?
- No jasne!! Szczegóły proszę.
- Diler robi przekręty na naszym towarze standardowa akcja.
- Jasne, że tak. Za ile będziesz?
- Dwadzieścia minut. Musimy najpierw go trochę poszukać.
- Spoko, narka.
- Pa młoda.
Dwa tygodnie bez akcji. Jak się za tym stęskniłam. Teraz już wiedziałam w co się ubrać. Założyłam dłuigie getry w kota, bluzę w stylu wojskowym i do tego rękawiczki (nie ma jak przymrozek), czapkę z daszkiem i torbę, do której schowałam telefon, chusteczki i mój kochany pistolet :-) . ***
Nie ma to jak kogoś postraszyć. Weszłam do łazienki i delikatnie przejechałam rzęsy mascarą. Nie lubię mocnego makijażu. Na koniec spryskałam się swoimi ulubionymi perfumami i byłam gotowa. Nie ma to jak czas. Nie rozumiem tych wszystkich dziewczyn co przesiadują w łazience godzinami. Co one tam robią?!?!?! Miałam jeszcze 10 minut do przyjazdu Sama. Usiadłam na łóżku i zaczęłam słuchać mojej playlisty. Prawie usypiałam, gdy nagle ktoś położył rękę na moim ramieniu. To wystarczyło, żebym podskoczyła na miejscu, a ten ktoś zaczął się śmiać.
- Powaliło Cię do reszty?!?!?
- Ciebie też miło widzieć.- powiedział ze stoickim spokojem, aż miałam ochotę mu walnąć.- No chodź królewno.- dokończył szeroko rozstwierając ramiona.
Bez słowa wstałam i podeszła do mojego kuzyna, który od razu zamknął mnie w żelaznym uścisku. Bardzo tego potrzebowałam i chciałam.
- Jedziemy?- spytałam nie odrywając się od Sam'a. W odpowiedzi otrzymałam tylko lekkie
mruknięcie. Oderwałam się od chłopaka i ruszyłam w stronę drzwi. Schodząc po schodach napotkałam zdziwione spojrzenie Jack'a. Po wczorajszym zdarzeniu i dzisiejszej rozmowie mam go dość na miesiąc. Nie wiem o co mu chodzi raz udaje miłego, a zaraz jest chamski. Niby mnie przyniósł do domu i wtedy myślałam, że jest inny, ale jednak się pomyliłam. Nie wiem co David w nim widział. Przyjaciel pożal się Boże się znalazł. Matko jak oni mogli się przyjaźnić?!?! Chciałabym się z nim chociaż dogadać, bo wiem, że David by tego chciał. Szczerze mówiąc to jak bym go nie znała to mogła bym stwierdzić, że jest całkiem przystojny. Chwila Kim co ty mówisz?!?! Nie no na głowę mi już pada przez ten jego słodki uśmiech, głębokie spojrzenie i czekoladowe tęczówki, w które mogła bym patrzeć godzinami. Stop!!! Mam już tego serdecznie dosyć.
- Ile jeszcze będziemy za nim jeździć?- spytałam ziewając.
- Jeszcze z godzinkę.- odpowiedział z grymasem na twarzy.
- Co?!?! Zmarnowałeś już dwie godziny mojego życia!! Nie wystarczy ci?!
- Nie.
- Hugh dlaczego musiałam się zgodzić na takie głupstwo?!- mamrotałam pod nosem.
- Bo mnie kochasz.- słyszał -_- niech go diebeł weźmie.
Kolejną godzinę spędziliśmy na wspominaniu dawnych lat. Brakowało mi czegoś takiego.
- Wstawaj.
- No wreszcie!!- powiedziałam z ulgą wymalowaną na twarzy.
Oczywiście P.Sam zabronił mi brania broni. Jak ja go nie znoszę. Wysiadłam z samochodu i podążyłam za brunetem w stronę portu. Jak ja nie znoszę mgły, nigdy nie widzę gdzie i w co celuje. Szłam z Samem ramie w ramie dopóki nie ujrzeliśmy Rica. Nienawidzę tego krętacza.
- Gdzie masz kasę?!- cały Sami (hahha) zawsze bezpośredni.
- Nie mam.- warknął Rick. Na pierwszy rzut oka możnaby powiedzieć, że jest twardzielem, którego nic nie rusza, ale w jego oczach było widać strach. Strach, który karmił mojego brata, kuzyna, a w szczególności mnie. Mimowolny uśmiech wkradł się na moją twarz.
- A ty co się szczerzysz blondi?!
- Uwarzaj na słowa!
- Spokojnie Sam, nie denerwuj się tak. O ile pamiętam to dziunia Stylesa, a nie twoja.- zaraz go.... wdech, wydech, wdech, wydech. Szkoda tylko, że Sam nie ćwiczy samoopanowania, bo w innym przypadku Rick nie byłby przybity do ściany i obrywał z każdej możliwej strony.
- Dobra dość tego Sam!-wrzasnęłam. Pomimo, że nie widzię jego twarzy mogę się założyć o milion, że patrzy na mnie jak na ducha, więc od razu dodałam.-wisi nam kasę.
Sam jak na zawołanie zjawił się obok mnie, objął ramieniem i ruszył w stronę auta rzucając na odchodnę, że ma trzy dni na zorganizowanie sobie kasy. Właśnie mieliśmy przechodzić w prostopadłą alejkę ustawioną z kontynentów, gdy doszedł do nas donośny huk. Nie zdążyłam nawet zareagować, czy się odwrócić, a już poczułam przeszywający ból w nodze. Moje powieki stawały się coraz cięższe, aż w końcu opadłam na twarde podłoże.
P.O.V Sam
Zabije gnoja. Nie ręczne za siebie. Nie zdążyłem złapać Kim, która upadła na kontyner. Odwróciłem się w stronę Ricka. Leżał tam tak jak przedtem. Obolały, ledwo przytomny i niezdolny do wykonania najmniejszej czynności, a co dopiero postrzelenia kogoś. To musiał być ktoś inny. Ktoś nas obserwował. Nerwowo rozglądałem się po okolicy. Przed oczami mrugnął mi kawałek czarnego płaszcza. Pobiegłem w tamtą stronę, ale nikogo tam nie było. W mgnieniu oka zjawiłem się przy blondynce i zatamowałem krwawienie swoją koszulą i paskiem od spodni. Wziąłem ją na ręce i pojechał em do Edda-znajomego lekarza.
P.O.V Jack
Całej ekipy nie będzie z jakiś miesiąc, może krócej. Nie wiem co skłoniło Jerrego do zostawienia mnie z małolatą, ale widocznie mi zaufał. Dlaczego musiałem złożyć tą obietnicę?! Ona za bardzo przypomina mi Emily. Nie wiem czy uda mi zachowywać się tak jakbym wcale nie widział tego podobieństwa. Ona tęskni za Davidem, a ja za Em. Prosta sprawa, a jednak czuję, że ta obietnica mnie zniszczy, a w szczególności zniszczy Kim. Siedziałem w salonie i oglądałem jakieś badziewie, na które nie zwracam uwagi przez dlondyneczkę w mojej głowie, gdy nagde drzwi wejściowe otworzyły się z wielkim hukiem. Kto jest na tyle głupi, żeby wchodzić do mojego domu?! Weszłem do holu, a to co tam zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. No to po obietnicy...
~~~~~
Hej, cześć i czołem ;). Wracam co wy na to?? Wszystko w miarę się wyjaśniło,polepszyło, ustatkowało i wróciło do normy : D. Nie wiem czy podoba się wam rozdział, ale mam nadzieje, że jednak tak. Wyszedł dokładnie tak jak chciałam czyli STRASZNIE TAJEMNICZO, ale nie martwcie się przez najbliższe rozdziały noc się nie wyjaśni hahhah. Dopiero pod koniec miesiąca nieobecności reszty.
Jak myśli cię kto chce zabić Kim?
Ja już wiem hahah.
No to do nexta <33
Nie daję wam zasady 3komy=rozdział czy jakiejś w tym stylu. Po prostu jeśli uważasz, że ten rozdział jest wart twojego komentarza, to go skomentuj. Nieważne czy jesteś z Polski czy z zagranicy dla mnie każdy komentarz jest na wagę złota, a języków trochę znam. Jakby co jest tłumacz. Nie wiem czy zauważyliście, że powstały nowe strony z myślą o was. Mam nadzieję, że będziecie z nich korzystać.
KOCHAM WAS MISIAKI <333
*** Projekt wykonała Niezwykła jestem jej za to strasznie wdzięczna. Jeszcze raz wielkie DZIĘKUJE :***
KOCHAM WAS MISIAKI <333
*** Projekt wykonała Niezwykła jestem jej za to strasznie wdzięczna. Jeszcze raz wielkie DZIĘKUJE :***
28 maj 2014
Wybaczycie?
Więc sprawa wygląda tak blog zostaje, ale ja muszę na chwilę odejść. Wpadłam w "kłopoty" do tego szkoła, kłótnie z najbliższymi mi osobami i ich utrata. Nie chcę ukrywać niczego przed wami, więc mówię wam to, bo jesteście dla mnie jak rodzina. Strasznie was kocham i nigdy was nie zapomnę. Bardo dziękuje za wasze wsparcie, komentarze, po prostu bycie ze mną <3. Jestem wam za to naprawdę wdzięczna. Nie odchodzę tylko znikam :). Nie odbierajcie tego jako koniec tylko początek. Nie umiem cieszyć się już każdym rozdziałem i go pisać przeżywając to tak jak kiedyś. Nadal to robię, ale nie w takim stopniu. Przepraszam was. Ja wrócę obiecuje to wam. Muszę tylko ułożyć kilka spraw, odbić się i znów tu będę tak jakby nie było tej przerwy. Naprawdę was przepraszam <3 Pamiętajcie: KOCHAM WAS Z CAŁEGO SERCA bez was byłabym nikim i nadal nim jestem, ale z wami wygląda to inaczej. Wrócę niedługo może pod koniec czerwca, lipca lub za kilka tygodni, ale proszę nie miejcie mi tego za złe. Zrozumcie mnie...
Na zawsze wasza Andzia :***
Mam dla was jeszcze jedną prośbę niech każdy zostawi dla mnie taki znak o sobie nawet zwykła kropka w komentarzu mi wystarczy. Chciałabym zobaczyć kto jest ze mną <3
Na zawsze wasza Andzia :***
Mam dla was jeszcze jedną prośbę niech każdy zostawi dla mnie taki znak o sobie nawet zwykła kropka w komentarzu mi wystarczy. Chciałabym zobaczyć kto jest ze mną <3
18 maj 2014
Rozdział 4 "Obietnica"
Weszłyśmy do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku i teraz rozejrzałam się po pomieszczeniu. Był taki..mój. Poprzedni pokój w Londynie ani trochę nie przypominał tego. Mogę nawet powiedzieć że nie był mój. Nie widziałam w nim siebie tak jak w tym. Wiem, że to głupio brzmi, ale tak było. Myślałam, że będę tu się czułac zagubiona i sama, ale tak nie jest.
- To co zaczynamy. - oznajmiła brązowooka. Wzięłam jedną moją ogromną walizkę, a Nicol drugą i poszłyśmy do garderoby. Cały pokój był użądzony w barwach bieli i beżu, co mi bardzo odpowiadało. Po około pół godziny w moje ubrnia wisiały i były poukładane w szafie. Podczas naszej "pracy" poznałam Nicol jeszcze lepiej i spokojnie mogę stwierdzić, że jest moją przyjaciółką. Nigdy nie miałam nikogo takiego, ponieważ nikt nie akceptował mojego sposobu życia. Zawsze żyłam na krewędzi, a w domu byłam idealną córeczką tatusia. Nikt nie akceptował mojego ojca, a tym bardziej tego, że zadaję się z Samem, Harrym, Jerrym i Davidem jak gang co nie? Mój brat ma szczęście, że znalazł kogoś takiego jak Niki. Później zaczęłyszmy przywieszać zdjęcia na ścianie przy łóżku. Oczywiście nie obeszło się bez śmiechu przy zdjęciach mojego małego braciszka. hahahhah. Fajnie tak po wspominać dawne czasy. Wszystko było takie proste. Muszę przyznać, że efekt był niesamowity.
Poukładałyśmy jeszcze moje książki i skończyliśmy.
Cały pokój wyglądał wspaniale. Był mój. Miałam z Nicol wspólną łazienkę, ale dla mnie to niebył problem. Było już po dziesiątej. Nicol postanowiła pójść do siebie, a ja wsiąść kompiel. Gdy weszła do łazienki doznałam szoku. Ta łazienka była przepiękna. Ogromne okno, które widziałam wcześniej, wielka wanna, lustro, umywalka i wszystko w obudowie drewnianej. Nie no kocham to miejsce <3. Weszła do pełnej po brzegi wody wanny i oddałam się przyjemności. Po pół godzinnym odpoczynku ubrałam się i ruszyłam prosto do łóżka. Leżałam tak z półtorej godziny i nic zero. Matko dlaczego ja nigdy nie mogę zasnąć?! Szybko wstałam z łóżka, założyłam czarne getry i grubą bluze. W jednym z pudeł znalazłam moje puenty i tak cicho jak to było możliwe zeszłam na dół. Na dworze zauważyłam drewniany podest. Stanąłam na nim i zaczęłam tańczyć. Wiem, że pomyślicie sobie, że jestem jakąś idiotką, albo coś, ale to nie tak. Taniec jest moim życiem, pasją i sposobem na radzenie sobie w trudnej sytuacji. Jest dla mnie sposobem wyrażania siebie, a balet różni się od innych gatunków. On jest mój. Jest dla mnie idealny kocham go. W pewnym sensie łącze się nim z moją siostrą, Emily, ale to inna historia...
P.O.V Jack
Ta mała działa mi na nerwy. Myśli, że jest jakąś wielką gangsterką, a to gówno prawda. Nie mówię, że jest zła. Widziałem co umie i jest naprawdę dobra, ale jak dla mnie to zamało. Poszedłem do kuchni napić się wody i czekałem. Dziewczyna zaczęła opowiadać o tym co u niej się działo. Nie wiem dlaczego, ale zabolało mnie w jaki sposób opowiadała o Davidzie. Kurwa co się ze mną dzieje?! Muszę przyznać jest ładna, ale nie mogę jej przelecieć, bo Jerry nogi z dupy mi powyrywa. Usłyszałem jak dziewczyny poszły do góry, więc usiadłem koło chłopaków.
- Jack masz być miły.- zaczął Harry
- Jasne, jasne- mruknąłem
- Jack, Harry ma racje. Masz być dla niej miły, ale nie za bardzo. Kim to moja siostra i nie chcę, żeby została twoją panienką na jedną noc i póżniej skończyła jak reszta tych panienek.
- Ok, zaakceptuję ją i nic więcej.- dodałem
Nie miałem za złe Jerremu tego co powiedział, bo to była prawda. Martwi się o siostrę. Muszę przyznać, że jest ładna, ale nie mogę jej przelecieć, bo chłopaki by mnie zajebali. Hahahaha. Było już po jedenastej, więc poszłem prosto pod prysznic. Byłem zmęczony całym tym dzisiejszym dniem. Położyłem się w łóżku, ale co zamknąłem oczy widziałem twarz brązowo okiej blondynki. Co się ze mną dzieje?! Usiadłem na parapecie i tam zobaczyłem kogoś?! To była Kim. Ona tam tańczyła?! Każdy jej ruch był harmonijny z pozostałym, delikatny, wykonany z gracją i precyzją, był dopracowany w najmniejszym elemencie. Księżyc w pełni oświetlał jej twarz, a wiatr rozwiewał blond włosy. Była tak piękna. Znowu poczułem się tak jak wtedy. Nie to nie możliwe! Ty się w niejnie zakochujesz! Nie znowu! Nie w niej! - powtarzałem sobie w myślach, ale coś sprawiało, że nie mogłem oderwać od niej wzroku. Widać, że kocha balet i jest jej pasją. Patrzyłem na dziewczynę już dobrą godzine, a ona nadal tańczyła. W pewnym momencie przestała, usiadła pod drzewem i patrzyła w gwiazdy. Po kilku chwilach opadła na deski. Chyba zasnęła. Nie chciałem jej tam tak zostawiać. Po cichu zeszłem do ogrodu i wziąłem śpiącą baletkę na ręce. Dziewczyna delikatnie wtuliła się we mnie. Podobało mi się to. Chciałem mieć ją w swoich ramionach już na zawsze, chciałbym ją zamknąć w moim uścisku i nigdy nie puszczać, chronić, chciałbym, żeby była tylko moja. Taaa nie ma jak marzenia. Ona kocha Davida, a mnie się boi. Delikatnie położyłem ją na jej łóżku i przykryłem kocem. Nie mogłem się powstrzymać i ucałowałem jej czoło. Chwilę postałem nad blondynką. Miałem zamiar dotrzymać obietnicy. Musiałem ją lepiej poznać i się z nią zaprzyjaźnić. Zawsze dotrzymuję słowa, a tym bardziej obietnicy danej Davidowi.
- Jesteś tak piękna, - szepnąłem z uśmiecham na ustach- ale nie moja- dokończyłem wychodząc z pokoju dzewczyny.
Poukładałyśmy jeszcze moje książki i skończyliśmy.
Cały pokój wyglądał wspaniale. Był mój. Miałam z Nicol wspólną łazienkę, ale dla mnie to niebył problem. Było już po dziesiątej. Nicol postanowiła pójść do siebie, a ja wsiąść kompiel. Gdy weszła do łazienki doznałam szoku. Ta łazienka była przepiękna. Ogromne okno, które widziałam wcześniej, wielka wanna, lustro, umywalka i wszystko w obudowie drewnianej. Nie no kocham to miejsce <3. Weszła do pełnej po brzegi wody wanny i oddałam się przyjemności. Po pół godzinnym odpoczynku ubrałam się i ruszyłam prosto do łóżka. Leżałam tak z półtorej godziny i nic zero. Matko dlaczego ja nigdy nie mogę zasnąć?! Szybko wstałam z łóżka, założyłam czarne getry i grubą bluze. W jednym z pudeł znalazłam moje puenty i tak cicho jak to było możliwe zeszłam na dół. Na dworze zauważyłam drewniany podest. Stanąłam na nim i zaczęłam tańczyć. Wiem, że pomyślicie sobie, że jestem jakąś idiotką, albo coś, ale to nie tak. Taniec jest moim życiem, pasją i sposobem na radzenie sobie w trudnej sytuacji. Jest dla mnie sposobem wyrażania siebie, a balet różni się od innych gatunków. On jest mój. Jest dla mnie idealny kocham go. W pewnym sensie łącze się nim z moją siostrą, Emily, ale to inna historia...
P.O.V Jack
Ta mała działa mi na nerwy. Myśli, że jest jakąś wielką gangsterką, a to gówno prawda. Nie mówię, że jest zła. Widziałem co umie i jest naprawdę dobra, ale jak dla mnie to zamało. Poszedłem do kuchni napić się wody i czekałem. Dziewczyna zaczęła opowiadać o tym co u niej się działo. Nie wiem dlaczego, ale zabolało mnie w jaki sposób opowiadała o Davidzie. Kurwa co się ze mną dzieje?! Muszę przyznać jest ładna, ale nie mogę jej przelecieć, bo Jerry nogi z dupy mi powyrywa. Usłyszałem jak dziewczyny poszły do góry, więc usiadłem koło chłopaków.
- Jack masz być miły.- zaczął Harry
- Jasne, jasne- mruknąłem
- Jack, Harry ma racje. Masz być dla niej miły, ale nie za bardzo. Kim to moja siostra i nie chcę, żeby została twoją panienką na jedną noc i póżniej skończyła jak reszta tych panienek.
- Ok, zaakceptuję ją i nic więcej.- dodałem
Nie miałem za złe Jerremu tego co powiedział, bo to była prawda. Martwi się o siostrę. Muszę przyznać, że jest ładna, ale nie mogę jej przelecieć, bo chłopaki by mnie zajebali. Hahahaha. Było już po jedenastej, więc poszłem prosto pod prysznic. Byłem zmęczony całym tym dzisiejszym dniem. Położyłem się w łóżku, ale co zamknąłem oczy widziałem twarz brązowo okiej blondynki. Co się ze mną dzieje?! Usiadłem na parapecie i tam zobaczyłem kogoś?! To była Kim. Ona tam tańczyła?! Każdy jej ruch był harmonijny z pozostałym, delikatny, wykonany z gracją i precyzją, był dopracowany w najmniejszym elemencie. Księżyc w pełni oświetlał jej twarz, a wiatr rozwiewał blond włosy. Była tak piękna. Znowu poczułem się tak jak wtedy. Nie to nie możliwe! Ty się w niejnie zakochujesz! Nie znowu! Nie w niej! - powtarzałem sobie w myślach, ale coś sprawiało, że nie mogłem oderwać od niej wzroku. Widać, że kocha balet i jest jej pasją. Patrzyłem na dziewczynę już dobrą godzine, a ona nadal tańczyła. W pewnym momencie przestała, usiadła pod drzewem i patrzyła w gwiazdy. Po kilku chwilach opadła na deski. Chyba zasnęła. Nie chciałem jej tam tak zostawiać. Po cichu zeszłem do ogrodu i wziąłem śpiącą baletkę na ręce. Dziewczyna delikatnie wtuliła się we mnie. Podobało mi się to. Chciałem mieć ją w swoich ramionach już na zawsze, chciałbym ją zamknąć w moim uścisku i nigdy nie puszczać, chronić, chciałbym, żeby była tylko moja. Taaa nie ma jak marzenia. Ona kocha Davida, a mnie się boi. Delikatnie położyłem ją na jej łóżku i przykryłem kocem. Nie mogłem się powstrzymać i ucałowałem jej czoło. Chwilę postałem nad blondynką. Miałem zamiar dotrzymać obietnicy. Musiałem ją lepiej poznać i się z nią zaprzyjaźnić. Zawsze dotrzymuję słowa, a tym bardziej obietnicy danej Davidowi.
- Jesteś tak piękna, - szepnąłem z uśmiecham na ustach- ale nie moja- dokończyłem wychodząc z pokoju dzewczyny.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jak podoba się? Mi nie za bardzo, ale poprawiałam go już 6 razy nic więcej nie umiem zmienić przepraszam. Przepraszam też za moją tygodniową nieobecność, wiem rozdział miał być w środę, ale nauczyciele się srają i wg. Jeszcze raz bardzo was przepraszam. Następny rozdział prawdopodobnie za tydzień, ponieważ hista, gegra i sztuka wzywa. Chyba już czas zakończyć moją przygodę z bloggerem. KOCHAM WAS MISIAKI <3 ;*
13 maj 2014
LIEBSTER AWARD
Zostałam nominowana przez: http://harrystylesfanfictionzuzia.blogspot.com/
O co chodzi?
Nominację do Liebster Award otrzymuje się od innego blogger'a w ramach uznania za 'dobrze wykonaną pracę'. Otrzymują ją blogi o mniejszej ilości obserwatorów, więc daje możliwość rozpowszechnienia.
Po odebraniu nagrody musisz odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała.
Następnie Ty nominujesz 11 osób (należy je o tym poinformować) i zadajesz 11 pytań.
MOJE ODPOWIEDZI:
1.Ile masz lat?
Odp. Mam 14 lat.
2.Jakie masz hobby?
Odp. Moim hobby jest pisanie opowiadań i muzyka.
3.Ulubione zajęcie?
Odp. Śpiew, pisanie kolejnych rozdziałów i czytanie.
4.Idol?
Odp. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, chyba nie ma kogoś takiego w moim życiu. Bardzo podziwiam wszystkie osoby, które kochają to co robią i dzielą się swoją pasją z innymi.
5.Kogo autograf chciałabyś najbardziej posiadać?
Odp. Jest wiele takich osób np: One Direction, Olivi Holt, Christiny Perri i Zenday Coleman, ich chyba najbardziej.
6.Czego nie lubisz w innych ludziach?
Odp. Nie lubię w innych fałszywości, zachłanności, braku empatii i chamstwa.
7.Twierdzisz, że obecny świat pełen jest fałszywych ludzi?
Odp. Moim zdaniem w obecnych czasach jest wielu takich ludzi, ale zawsze i jest ich dużo jeśli umiemy ich znaleźć, jest ludzi życzliwych dzięki którym od razu lepiej się żyje.
8.Ulubiony kolor?
Odp. Niebieski i czerwony.
9.Jakie fanfiction czytasz?
Odp. Czytam dużo fan fiction o 1D nie wiem jak i kiedy, ale pokochałam ich tak samo jak Kick'a <3
10.Wolisz jeść w domu czy w restauracji?
Odp. Zdecydowanie w domu :D
11.Ile przeciętnie zajmuje tobie pisanie postów na bloga?
Odp. Czasami sidzę nad rozdziałem kilka dni, a czasem po proztu wylewam swoje myśli na kartkę i idzie mi to szybko, tylko kilka godzin.
PYTANIA,KTÓRE ZADAJĘ NOMINOWANYM:
1. Jak masz na imię?
2. Dlaczego zdecydowałaś się pisać bloga?
3. Co czujesz podczas czytania komentarzy pod rozdziałem?
4. Co sprawia, że jesteś wesoły lub smutny?
5. Co lubisz robić poza pisaniem?
6. Ulubiona książka?
7. Ulubiony przedmiot w szkole?
8. Czy pisanie daje ci satysfakcje?
9. Co chcesz robić w przyszłości?
10. Ile masz lat?
11. Czy twoi znajomi/przyjaciele wiedzą, że piszesz bloga?
NOMINUJĘ:
1. http://my-very-hard-love.blogspot.com/
2..http://forever-alone-baby.blogspot.com/
3. http://kick-never-say-never.blogspot.com/
4. http://blackandwhite-onedirection.blogspot.com/
5. http://killer-ff.blogspot.com/
6. http://miloscniesamowiteuczucie.blogspot.com/
7. http://onlydream-kick.blogspot.com/
8. http://kimandjackmojahistoria.blogspot.com/
9. http://kim-jack-killer-love-story.blogspot.com/
10. http://pain-and-love-1d.blogspot.com/
11. http://uprowadzona-milosc.blogspot.com/
O co chodzi?
Nominację do Liebster Award otrzymuje się od innego blogger'a w ramach uznania za 'dobrze wykonaną pracę'. Otrzymują ją blogi o mniejszej ilości obserwatorów, więc daje możliwość rozpowszechnienia.
Po odebraniu nagrody musisz odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała.
Następnie Ty nominujesz 11 osób (należy je o tym poinformować) i zadajesz 11 pytań.
MOJE ODPOWIEDZI:
1.Ile masz lat?
Odp. Mam 14 lat.
2.Jakie masz hobby?
Odp. Moim hobby jest pisanie opowiadań i muzyka.
3.Ulubione zajęcie?
Odp. Śpiew, pisanie kolejnych rozdziałów i czytanie.
4.Idol?
Odp. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, chyba nie ma kogoś takiego w moim życiu. Bardzo podziwiam wszystkie osoby, które kochają to co robią i dzielą się swoją pasją z innymi.
5.Kogo autograf chciałabyś najbardziej posiadać?
Odp. Jest wiele takich osób np: One Direction, Olivi Holt, Christiny Perri i Zenday Coleman, ich chyba najbardziej.
6.Czego nie lubisz w innych ludziach?
Odp. Nie lubię w innych fałszywości, zachłanności, braku empatii i chamstwa.
7.Twierdzisz, że obecny świat pełen jest fałszywych ludzi?
Odp. Moim zdaniem w obecnych czasach jest wielu takich ludzi, ale zawsze i jest ich dużo jeśli umiemy ich znaleźć, jest ludzi życzliwych dzięki którym od razu lepiej się żyje.
8.Ulubiony kolor?
Odp. Niebieski i czerwony.
9.Jakie fanfiction czytasz?
Odp. Czytam dużo fan fiction o 1D nie wiem jak i kiedy, ale pokochałam ich tak samo jak Kick'a <3
10.Wolisz jeść w domu czy w restauracji?
Odp. Zdecydowanie w domu :D
11.Ile przeciętnie zajmuje tobie pisanie postów na bloga?
Odp. Czasami sidzę nad rozdziałem kilka dni, a czasem po proztu wylewam swoje myśli na kartkę i idzie mi to szybko, tylko kilka godzin.
PYTANIA,KTÓRE ZADAJĘ NOMINOWANYM:
1. Jak masz na imię?
2. Dlaczego zdecydowałaś się pisać bloga?
3. Co czujesz podczas czytania komentarzy pod rozdziałem?
4. Co sprawia, że jesteś wesoły lub smutny?
5. Co lubisz robić poza pisaniem?
6. Ulubiona książka?
7. Ulubiony przedmiot w szkole?
8. Czy pisanie daje ci satysfakcje?
9. Co chcesz robić w przyszłości?
10. Ile masz lat?
11. Czy twoi znajomi/przyjaciele wiedzą, że piszesz bloga?
NOMINUJĘ:
1. http://my-very-hard-love.blogspot.com/
2..http://forever-alone-baby.blogspot.com/
3. http://kick-never-say-never.blogspot.com/
4. http://blackandwhite-onedirection.blogspot.com/
5. http://killer-ff.blogspot.com/
6. http://miloscniesamowiteuczucie.blogspot.com/
7. http://onlydream-kick.blogspot.com/
8. http://kimandjackmojahistoria.blogspot.com/
9. http://kim-jack-killer-love-story.blogspot.com/
10. http://pain-and-love-1d.blogspot.com/
11. http://uprowadzona-milosc.blogspot.com/
7 maj 2014
Rozdział 3 " The Run in London"
P.O.V Harry
Jack był strasznie poirytowany tą sytuacją. Podszedł do blondynki i objął ją od tyłu. Kim momentalnie przestała się ruszać. W Londynie nie pozwalała nikomu się dotknąć, a on jak gdyby nigdy nic sobie ją przytula. Kurwa co on odpierdala?! Widziałem jak próbuje spojrzeć jej w oczy i przez chwilę mu się to udała. Jednak niebiasko oka odwróciła wzrok w stronę lasu. Po chwili zaczęła biec w tamtą stronę. Wymieniliśmy między sobą zdziwione spojrzenia. Przeczuwałem, że coś się stanie, więc pobiegłem za nią. Dziewczyna wymijała drzewa i korzenie. Przypomniała mi się jej próba, by dołączyć do gangu. Nagle zza drzewa wyskoczył jakiś facet w czarnym ubraniu i uderzył ją w tył głowy. Nie widziałem jego twarzy, ale na bluzie widniał biały smok. Kim ciężko upadła na ziemie. Szybkim ruchem wyciągnąłem pistolet, który zawsze trzymam między paskiem od spodni. Biegłem w stronę blondynki jednocześnie próbując trafić w tego debila. Dostał dwa razy w rękę, ale i tak udało mu się uciec. Ukucnąłem przy dziewczynie. Była nieprzytomna.
- Kim, Kim! Obudź się! - mówiłem delikatnie uderzają ją w policzki.
Po chwili przybiegła do mnie reszta. Wziąłem dziewczynę na ręce i ruszyłem w stronę domu. Jerry powtarzał, że to jego wina. Nicol szła obok mnie próbując ją obudzić, a Jack szedł kompletnie zamyślony. Dawno go takiego nie widziałem. Ostatni raz był jak zakochał się w jakiejś pannie i chciał z nią zerwać. Chwila... Nie. To przecież niemożliwe. Po kilku minutach byliśmy w domu. Zaniosłem blond piękność do jej nowego pokoju i dolikatnie ułożyłem na łóżku. Niki przyniosła jej zimny okład na głowę i przykryła kocem. Chciałem zadzwonić do lekarza, ale po ostatnim razie wiedziałem, że za chwilę powinna się obudzić. Zeszłem na dół. Siedzieli tam wszyscy, więc po prostu usiadłem na swoim miejscu. Siedzieliśmy tak już około 15 minut i nikt nie wiedział co ma powiedzieć.
- To był ktoś z gangu "białych smoków". Widziałem ich znak na jego bluzie. Wyskoczył zza drzew i uderzył ją w głowę.- westchnąłem przerywając nie z ręczna ciszę.
- To moja wina. - westchnął Jerry.- Powinienem przy niej być. Wrócić, gdy zginął David. Pocieszyć ją i pomóc wrócić do normalności, ale oczywiście tego nie zrobiłem, ponieważ jestem skończonym idiotą! Ona nigdy mi tego nie wybaczy....
- Masz rację jesteś skończonym idiotą.- powiedział ktoś?
Wszyscy odwróciliśmy wzrok w stroną schodów. Na ich szczycie stała zapłakna dziewczyna, która miała tego wszystkiego dość.
P.O.V Kim
Obudziłam się w... gdzie ja jestem?! Powoli się podniosłam, ale szybko tego pożałowałam, ponieważ strasznie bolała mnie głowa. Wszystko zaczęła sobie przypomninć: przyjazd, kłótnia, Jack, nieznajomy, las i ciemność. Nie rozglądałam się po pokoju, ale stały tutaj moje walizki, więc wywnioskowałam po tym, że to mój nowy pokój w Seaford. Muszę przyzanć, że był bardzo ładny. O dziwo nie było tu wielkiego okna, które widziałam wcześniej. Powoli podeszłam do drzwi i bezdźwięcznie je otworzyłam. Stanęła u szczytu schodów, nasłuchując rozmów z dołu. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. On wiedział. On chciał to naprawić. Miałam już dość tego wszystkiego.
- Masz rację jesteś idiotą.- powiedziałam.
Oczy wszystkich tam zebranych przeniosły się na mnie. Zeszłam na dół, tak szybko jak to było możliwe. Podeszłam do mojego brata.
- Jesteś skończonym dupkiem, ale i moim bratem.- chciałam, by było jak dawniej. Nie miałam już siły tego dalej ciągnąć.- Kocham cię i zależy mi na tobie. Wybaczam ci. -skończyłam mocno się w niego wtulając.
Czułam, że był zaskoczony moją reakcją, bo stał ja słup (znowu), ale szybko odwzajemnił mój gest. Odsunęła się od niego, uśmiechając przez łzy, które delikatnie zetarł. Jeszcze raz mocno mnie do siebie przyciągnął szepcąc mi do ucha szczere "przepraszam",ale oczywiście ktoś musiał nam przeszkodzić.
- Egh.- chrząknął.
Oderwałam się od Jerrego patrząc z politowaniem na.. Harrego?! Szybko do niego podbiegłam i mocno się w niego wtuliłam. Po chwili dołączyła do nas Nicol. Cieszyłam się, że mam przy obie chociaż częstkę Davida.
- Dobra możemy zaprzestać tym czułością? - syknął Jack.
Nie no z jednej strony się go boje i to bardzo, a z drugiej chciałabym, żeby znów spojrzał głęboko w moje oczy i położył swoje duże ręce na mojej talii. Cholera o czym ty myślisz?! Spokojnie, oddychaj... Nie no jeszcze mówię sama do siebie w myślach. Stop!
- A co zazdrościsz?- spytałam z cwanym uśmieszkiem.
Chłopak wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili zrezygnował i poszedłw nieznanym mi kierunku. Niech sobie nie myśli, że będzie mu ze mną tak łatwo.
- Opowiadań co tam u ciebie.- powiedział Jerry.
Usiedliśmy wszyscy w salonie. Ten dom jest piękny. Co prawda widziałam tylko to pomieszczenie, bo z swojego pokoju wyszłam nie zwrażając na niego uwagi, ale i tak bardzo mi się podoba. Wtuliłam się w Harrego, jednocześnie wciągając zapach jego perfum. Miał takie same jak David. Wiem, że wiele osób mogłoby sobie pomyśleć, że jesteśmy parą, ale to nie prawda. Harry to tylko mój przyjaciel i brat mojego chłopaka, który zginął dziewięć miesięcy temu w wypadku samochodowym.
- Wiem, że się stęskniłaś za Harrym, ale opowiadaj. - ponagliła mnie Niki.
- A od którego momentu mojego beznadziejne go życia? - spytałam delikatnie się śmiejąc.
- Od kiedy odeszłem. - westchnął mój brat.
- Ok. To tak. Jak odeszłeś złapałam doła. Wyciągnęli mnie z niego David, Harry i Sam. Żyłam sobie dwa lata z Davidem. Byliśmy szczęśliwą parą, pomagałam trochę w gangu, ale głównie to byłam z chłopakami. Dzień po moich urodzinach odbywał się "The Run in London."*. David upadł się, że go wygra dla mnie. Wiedziałam, że coś się stanie. Czułam to, ale on się tym nie przejmował i pojechał. Byli już prawie przy mecie. Jeden zakręt i by wygrał, ale jakiś skurwiel po pchnął go w stronę klifu. Chłopak stracił ponownie nad kierownicą i spadł. Zginął na miejscu. Sprawca uciekł. Niedługo po tym Harry odszedł. Było mi cholernie ciężko. Kilka prób samobójczych, narkotyki i tak dalej. Dopiero po nowym roku coś we mnie pękło i zaczęła w miarę normalnie funkcjonować. Zostałam szefową gangu razem z Sam'em. Przejęłam szukanie tego skurwesyna, ale to nic nie dało. Później rodzice no i jestem tutaj. - skończyłam wycierając łzy z policzków tak samo jak Harry.
- Przepraszm, że cię zostawiłem. Powinienem wrócić...- zaczął Jerry, ale szybko mu przerwałam.
- Błagam cię nie wracajmy do tego. Dobrze? Wybaczyłam ci.- powiedziałam patrząc na chłopka.
W odpowiedzi otrzymałam przytakujące kiwnięcie głową.
- Przepraszam, ale chyba już pójdę się rozpakować robi się późno, a nie chcę, żeby wygniotły mi się ubrania.- dodałam wastając.
- To ja ci po mogę. - zaoferowała blondynka...
* Wyścig w Londynie nazwę wymyśliłam w oparciu o grę mojego brata " The Run" i miejsce zamieszkania Kim- Londyn
Jack był strasznie poirytowany tą sytuacją. Podszedł do blondynki i objął ją od tyłu. Kim momentalnie przestała się ruszać. W Londynie nie pozwalała nikomu się dotknąć, a on jak gdyby nigdy nic sobie ją przytula. Kurwa co on odpierdala?! Widziałem jak próbuje spojrzeć jej w oczy i przez chwilę mu się to udała. Jednak niebiasko oka odwróciła wzrok w stronę lasu. Po chwili zaczęła biec w tamtą stronę. Wymieniliśmy między sobą zdziwione spojrzenia. Przeczuwałem, że coś się stanie, więc pobiegłem za nią. Dziewczyna wymijała drzewa i korzenie. Przypomniała mi się jej próba, by dołączyć do gangu. Nagle zza drzewa wyskoczył jakiś facet w czarnym ubraniu i uderzył ją w tył głowy. Nie widziałem jego twarzy, ale na bluzie widniał biały smok. Kim ciężko upadła na ziemie. Szybkim ruchem wyciągnąłem pistolet, który zawsze trzymam między paskiem od spodni. Biegłem w stronę blondynki jednocześnie próbując trafić w tego debila. Dostał dwa razy w rękę, ale i tak udało mu się uciec. Ukucnąłem przy dziewczynie. Była nieprzytomna.
- Kim, Kim! Obudź się! - mówiłem delikatnie uderzają ją w policzki.
Po chwili przybiegła do mnie reszta. Wziąłem dziewczynę na ręce i ruszyłem w stronę domu. Jerry powtarzał, że to jego wina. Nicol szła obok mnie próbując ją obudzić, a Jack szedł kompletnie zamyślony. Dawno go takiego nie widziałem. Ostatni raz był jak zakochał się w jakiejś pannie i chciał z nią zerwać. Chwila... Nie. To przecież niemożliwe. Po kilku minutach byliśmy w domu. Zaniosłem blond piękność do jej nowego pokoju i dolikatnie ułożyłem na łóżku. Niki przyniosła jej zimny okład na głowę i przykryła kocem. Chciałem zadzwonić do lekarza, ale po ostatnim razie wiedziałem, że za chwilę powinna się obudzić. Zeszłem na dół. Siedzieli tam wszyscy, więc po prostu usiadłem na swoim miejscu. Siedzieliśmy tak już około 15 minut i nikt nie wiedział co ma powiedzieć.
- To był ktoś z gangu "białych smoków". Widziałem ich znak na jego bluzie. Wyskoczył zza drzew i uderzył ją w głowę.- westchnąłem przerywając nie z ręczna ciszę.
- To moja wina. - westchnął Jerry.- Powinienem przy niej być. Wrócić, gdy zginął David. Pocieszyć ją i pomóc wrócić do normalności, ale oczywiście tego nie zrobiłem, ponieważ jestem skończonym idiotą! Ona nigdy mi tego nie wybaczy....
- Masz rację jesteś skończonym idiotą.- powiedział ktoś?
Wszyscy odwróciliśmy wzrok w stroną schodów. Na ich szczycie stała zapłakna dziewczyna, która miała tego wszystkiego dość.
P.O.V Kim
Obudziłam się w... gdzie ja jestem?! Powoli się podniosłam, ale szybko tego pożałowałam, ponieważ strasznie bolała mnie głowa. Wszystko zaczęła sobie przypomninć: przyjazd, kłótnia, Jack, nieznajomy, las i ciemność. Nie rozglądałam się po pokoju, ale stały tutaj moje walizki, więc wywnioskowałam po tym, że to mój nowy pokój w Seaford. Muszę przyzanć, że był bardzo ładny. O dziwo nie było tu wielkiego okna, które widziałam wcześniej. Powoli podeszłam do drzwi i bezdźwięcznie je otworzyłam. Stanęła u szczytu schodów, nasłuchując rozmów z dołu. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. On wiedział. On chciał to naprawić. Miałam już dość tego wszystkiego.
- Masz rację jesteś idiotą.- powiedziałam.
Oczy wszystkich tam zebranych przeniosły się na mnie. Zeszłam na dół, tak szybko jak to było możliwe. Podeszłam do mojego brata.
- Jesteś skończonym dupkiem, ale i moim bratem.- chciałam, by było jak dawniej. Nie miałam już siły tego dalej ciągnąć.- Kocham cię i zależy mi na tobie. Wybaczam ci. -skończyłam mocno się w niego wtulając.
Czułam, że był zaskoczony moją reakcją, bo stał ja słup (znowu), ale szybko odwzajemnił mój gest. Odsunęła się od niego, uśmiechając przez łzy, które delikatnie zetarł. Jeszcze raz mocno mnie do siebie przyciągnął szepcąc mi do ucha szczere "przepraszam",ale oczywiście ktoś musiał nam przeszkodzić.
- Egh.- chrząknął.
Oderwałam się od Jerrego patrząc z politowaniem na.. Harrego?! Szybko do niego podbiegłam i mocno się w niego wtuliłam. Po chwili dołączyła do nas Nicol. Cieszyłam się, że mam przy obie chociaż częstkę Davida.
- Dobra możemy zaprzestać tym czułością? - syknął Jack.
Nie no z jednej strony się go boje i to bardzo, a z drugiej chciałabym, żeby znów spojrzał głęboko w moje oczy i położył swoje duże ręce na mojej talii. Cholera o czym ty myślisz?! Spokojnie, oddychaj... Nie no jeszcze mówię sama do siebie w myślach. Stop!
- A co zazdrościsz?- spytałam z cwanym uśmieszkiem.
Chłopak wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili zrezygnował i poszedłw nieznanym mi kierunku. Niech sobie nie myśli, że będzie mu ze mną tak łatwo.
- Opowiadań co tam u ciebie.- powiedział Jerry.
Usiedliśmy wszyscy w salonie. Ten dom jest piękny. Co prawda widziałam tylko to pomieszczenie, bo z swojego pokoju wyszłam nie zwrażając na niego uwagi, ale i tak bardzo mi się podoba. Wtuliłam się w Harrego, jednocześnie wciągając zapach jego perfum. Miał takie same jak David. Wiem, że wiele osób mogłoby sobie pomyśleć, że jesteśmy parą, ale to nie prawda. Harry to tylko mój przyjaciel i brat mojego chłopaka, który zginął dziewięć miesięcy temu w wypadku samochodowym.
- Wiem, że się stęskniłaś za Harrym, ale opowiadaj. - ponagliła mnie Niki.
- A od którego momentu mojego beznadziejne go życia? - spytałam delikatnie się śmiejąc.
- Od kiedy odeszłem. - westchnął mój brat.
- Ok. To tak. Jak odeszłeś złapałam doła. Wyciągnęli mnie z niego David, Harry i Sam. Żyłam sobie dwa lata z Davidem. Byliśmy szczęśliwą parą, pomagałam trochę w gangu, ale głównie to byłam z chłopakami. Dzień po moich urodzinach odbywał się "The Run in London."*. David upadł się, że go wygra dla mnie. Wiedziałam, że coś się stanie. Czułam to, ale on się tym nie przejmował i pojechał. Byli już prawie przy mecie. Jeden zakręt i by wygrał, ale jakiś skurwiel po pchnął go w stronę klifu. Chłopak stracił ponownie nad kierownicą i spadł. Zginął na miejscu. Sprawca uciekł. Niedługo po tym Harry odszedł. Było mi cholernie ciężko. Kilka prób samobójczych, narkotyki i tak dalej. Dopiero po nowym roku coś we mnie pękło i zaczęła w miarę normalnie funkcjonować. Zostałam szefową gangu razem z Sam'em. Przejęłam szukanie tego skurwesyna, ale to nic nie dało. Później rodzice no i jestem tutaj. - skończyłam wycierając łzy z policzków tak samo jak Harry.
- Przepraszm, że cię zostawiłem. Powinienem wrócić...- zaczął Jerry, ale szybko mu przerwałam.
- Błagam cię nie wracajmy do tego. Dobrze? Wybaczyłam ci.- powiedziałam patrząc na chłopka.
W odpowiedzi otrzymałam przytakujące kiwnięcie głową.
- Przepraszam, ale chyba już pójdę się rozpakować robi się późno, a nie chcę, żeby wygniotły mi się ubrania.- dodałam wastając.
- To ja ci po mogę. - zaoferowała blondynka...
* Wyścig w Londynie nazwę wymyśliłam w oparciu o grę mojego brata " The Run" i miejsce zamieszkania Kim- Londyn
*********************************************
No i jest 3 rozdział. Jak wam się podoba? Jednak udało mi się dodać go w tygodniu, a miałam się uczyć na sztukę. Jaka szkoda :'( hahahahaha. Dziękuje za komentarze pod poprzednim rozdział am. Dzięki wam mam motywację i świadomość, że ktoś czyta te moje COŚ!!! Kocham was i bardzo dziękuje <3
Rozdział dedykuje:
Wiktori.KL
Anonimce Julce
Olivi B.NA
Iguśce Holt
Patty Howard
KOCHAM WAS MISIE <3
5 KOMENTARZY = NEXT W ŚRODE
PONAD 5 KOMENTARZY = NEXT W WEEKEND
4 maj 2014
Rozdział 2 "Miałem dość tej całej szopki.."
P.O.V Jack
Siedzieliśmy właśnie w salonie. W domu byliśmy tylko Nicol, Harry i ja, ponieważ mój kochany przyjaciel-Jerry pojechał po swoją siostrzyczkę. Młodej zmarli rodzice, a sąd przyznał opiekę nad nią naszemu kumplowi. Nie mam nic przeciwko. Oczywiście tylko jeśli nie będzie wtykała nosa w nieswoje sprawy. Nie lubię obcych i nie mam zamiaru być jej przyjacielem. Wystarczy, że ją zaakceptuje. Jerry od tygodnia opowiada jak to się za nią stęsknił, jak to ona jest piękna... Zresztą tak samo jak Harry. Przez tydzień dowiedziałem się o niej więcej niż przez te dwa lata w jego towarzystwie. Mało mówi o swojej rodzinie, a tym bardziej o siostrze. Coś czuje, że to spotkanie nie pójdzie po myśli chłopaków. Obstawiam, że jest na nich nieźle wkurwiona, a w szczególności na swojego brata. Nagle usłyszeliśmy parkowanie samochodu. W ciemno mogłem obstawiać, że to Jerry, bo cała reszta zatrzymała się, po misji w Seattle. Po domu rozległo się trzaśnięcie drzwi samochodowych. No i się zaczęło.. Nie wiem jak to możliwe, ale ta mała blondyneczka zaczęła się tak drzeć, że na pewno nawet w mieście to słyszeli. Hahahaha. Nie no dość tego. Stoją tam już dobre 5 minut i się na siebie drą. Wszyscy razem wyszliśmy na dwór. Dziewczyna naprawdę nieźle się wkurwiła. Miałem dość tej całej szopki..
- Co tu do cholery się dzieje??!!- wrzasnąłem
Dziewczyna zamarła bez ruchu jednocześnie przestając krzyczeć. Ona się mnie bała??? Nie no nie mogę. Wiem co mówią o mnie inni, ale myślałem, że ona wie, że nie mogę jej nic zrobić, bo chyba Harry i Jerry by mnie zabili. Stała tam jakby zobaczyła ducha. Wzięła głęboki wdech i gwałtownie obróciła się w moją stronę. Dopiero teraz zobaczyłem jej twarz. Zmierzyłem ją wzrokiem od góry do dołu i mogłem stwierdzić, że jest naprawdę ładna. Blond włosy delikatnie rozwiewane przez wiatr nadawały jej uroku, a ciemne ubrania od razu sprawiały wrażenie, że była w jakimś gangu. Nic o tym nie wiem. Chłopacy coś tam wspominali. Oczywiście ich nie słuchałem, ale teraz spokojnie mogłem to stwierdzić.
- Chcesz wiedzieć? - spytała
Jej jedwabisty głos.. Matko Jack ogarnij dupę!!! - wrzasnąłem w myślach.
- To patrz. - kontynuowała, odwracając się do multa.- Jesteś zasranym dupkiem! Myślisz, że ja nie mam uczuć?! Myślisz, że to fajnie być samą przez dwa lata?! Dwa lata się do mnie nie odzywałeś!!! Rozumiesz ?! Dwa lata!!! Zero oznak życia! Później David. Wiesz jak było mi ciężko? - widziałem, że jest na skraju wytrzymałości. Nieźle się wkurwiła.- Harry odszedł. Rozumiem dlaczego, ale ty? Zostawiłeś mnie. Gdyby nie Sam już by mnie tutaj nie było. Oczywiście ty nic nie wiesz o moich próbach samobójczych!! Więc nie pierdol mi, że chcesz dla mnie dobrze! Jesteś skończonym frajerem! Myślisz, że ci to wybaczę?! Tak cholernie mi ciebie brakowało! Potrzebowałam ciebie, a ty mnie olałeś!! Miałeś wrócić, pomóc mi, wspierać, a ty mnie najzwyczajniej zostawiłeś. Tak bardzo cię potrzebowałam- skończyła.
Ostatnie zdanie szepnęła, ale i tak było je słychać. Jerry stał tam jak wryty. Nie wiedział co powiedzieć. Harry chciał do nim podejść, ale go zatrzymałem. Wiedziałam, że lepiej będzie jak sami sobie to wytłumaczą.
P.O.V Kim
Bałam się Jack'a, ale postanowiłam wygarnąć wszytko braciszkowi nie zważając na niego. Darłam się na niego, a on tam stał jak słup. Kątem oka zobaczyłam jak Jack powstrzymuje Harr'ego, by do mnie nie przyszedł. Moje łzy płynęły po policzkach, by następnie roztrzaskać się o ziemie. Miałam dość tego, że on tylko stoi i nic nie robi. Byłam na wykończeniu psychicznym tak jak wtedy. Po prostu zamachnęłam się z całej siły i walnęłam go w tors. Nie mogłam się powstrzymać więc znów uderzyłam. Nie wiem dlaczego, ale poczułam ulgę? Tak to na pewno to. Zanim się obejrzałam moje pięści co chwilę atakowały chłopaka, a on stał niewzruszony, lekko się chwiejąc. Normalnie już zwijałby się na ziemi z bólu, ale on zawsze atakuje moją psychikę. Mogę się założyć, że czerpie z tego jakąś chorą satysfakcje. Miałam tego już serdecznie dość. Wszystko po nim spływa. Atakowałam z podwójną siłą. Nagle poczułam TO uczucie. Te same, które czułam pół roku temu. Te same za którego ponowne poczucie oddałabym wszystko i teraz je czuje. Momentalnie przestałam odkładać Jerrego. Powoli obróciłam się w przeciwną stronę i zobaczyłam Jack'a. Co?! Nie to nie możliwe, że czuje się tak jak kilka miesięcy przy Davidzie. To nie możliwe, że czuję TE uczucie za które oddałabym wszystko tylko, żeby poczuć się tak jeszcze raz i teraz je czuję.
- Uspokoiłaś się już? -spytał
Niepewnie podniosłam głowę i natrafiłam swoim wzrokiem na niego. Zatonęłam w jego czekoladowych tęczówkach. Co ty robisz?!?!- wrzasnęłam w myślach. Szybko odwróciłam wzrok w stronę leśnej dróżki. Ktoś tam był i się nam przyglądał. Na pewno ktoś tam był. Nie zważając na spojrzenia innych pobiegłam w tamtą stronę. Zwinnie wymijałam drzewa i korzenie. Nagle poczułam silny ból z tyłu głowy. Mimowolnie opadłam na ziemie, a ostatnie co usłyszałam to czyjeś krzyki i odgłosy strzałów.
Siedzieliśmy właśnie w salonie. W domu byliśmy tylko Nicol, Harry i ja, ponieważ mój kochany przyjaciel-Jerry pojechał po swoją siostrzyczkę. Młodej zmarli rodzice, a sąd przyznał opiekę nad nią naszemu kumplowi. Nie mam nic przeciwko. Oczywiście tylko jeśli nie będzie wtykała nosa w nieswoje sprawy. Nie lubię obcych i nie mam zamiaru być jej przyjacielem. Wystarczy, że ją zaakceptuje. Jerry od tygodnia opowiada jak to się za nią stęsknił, jak to ona jest piękna... Zresztą tak samo jak Harry. Przez tydzień dowiedziałem się o niej więcej niż przez te dwa lata w jego towarzystwie. Mało mówi o swojej rodzinie, a tym bardziej o siostrze. Coś czuje, że to spotkanie nie pójdzie po myśli chłopaków. Obstawiam, że jest na nich nieźle wkurwiona, a w szczególności na swojego brata. Nagle usłyszeliśmy parkowanie samochodu. W ciemno mogłem obstawiać, że to Jerry, bo cała reszta zatrzymała się, po misji w Seattle. Po domu rozległo się trzaśnięcie drzwi samochodowych. No i się zaczęło.. Nie wiem jak to możliwe, ale ta mała blondyneczka zaczęła się tak drzeć, że na pewno nawet w mieście to słyszeli. Hahahaha. Nie no dość tego. Stoją tam już dobre 5 minut i się na siebie drą. Wszyscy razem wyszliśmy na dwór. Dziewczyna naprawdę nieźle się wkurwiła. Miałem dość tej całej szopki..
- Co tu do cholery się dzieje??!!- wrzasnąłem
Dziewczyna zamarła bez ruchu jednocześnie przestając krzyczeć. Ona się mnie bała??? Nie no nie mogę. Wiem co mówią o mnie inni, ale myślałem, że ona wie, że nie mogę jej nic zrobić, bo chyba Harry i Jerry by mnie zabili. Stała tam jakby zobaczyła ducha. Wzięła głęboki wdech i gwałtownie obróciła się w moją stronę. Dopiero teraz zobaczyłem jej twarz. Zmierzyłem ją wzrokiem od góry do dołu i mogłem stwierdzić, że jest naprawdę ładna. Blond włosy delikatnie rozwiewane przez wiatr nadawały jej uroku, a ciemne ubrania od razu sprawiały wrażenie, że była w jakimś gangu. Nic o tym nie wiem. Chłopacy coś tam wspominali. Oczywiście ich nie słuchałem, ale teraz spokojnie mogłem to stwierdzić.
- Chcesz wiedzieć? - spytała
Jej jedwabisty głos.. Matko Jack ogarnij dupę!!! - wrzasnąłem w myślach.
- To patrz. - kontynuowała, odwracając się do multa.- Jesteś zasranym dupkiem! Myślisz, że ja nie mam uczuć?! Myślisz, że to fajnie być samą przez dwa lata?! Dwa lata się do mnie nie odzywałeś!!! Rozumiesz ?! Dwa lata!!! Zero oznak życia! Później David. Wiesz jak było mi ciężko? - widziałem, że jest na skraju wytrzymałości. Nieźle się wkurwiła.- Harry odszedł. Rozumiem dlaczego, ale ty? Zostawiłeś mnie. Gdyby nie Sam już by mnie tutaj nie było. Oczywiście ty nic nie wiesz o moich próbach samobójczych!! Więc nie pierdol mi, że chcesz dla mnie dobrze! Jesteś skończonym frajerem! Myślisz, że ci to wybaczę?! Tak cholernie mi ciebie brakowało! Potrzebowałam ciebie, a ty mnie olałeś!! Miałeś wrócić, pomóc mi, wspierać, a ty mnie najzwyczajniej zostawiłeś. Tak bardzo cię potrzebowałam- skończyła.
Ostatnie zdanie szepnęła, ale i tak było je słychać. Jerry stał tam jak wryty. Nie wiedział co powiedzieć. Harry chciał do nim podejść, ale go zatrzymałem. Wiedziałam, że lepiej będzie jak sami sobie to wytłumaczą.
P.O.V Kim
Bałam się Jack'a, ale postanowiłam wygarnąć wszytko braciszkowi nie zważając na niego. Darłam się na niego, a on tam stał jak słup. Kątem oka zobaczyłam jak Jack powstrzymuje Harr'ego, by do mnie nie przyszedł. Moje łzy płynęły po policzkach, by następnie roztrzaskać się o ziemie. Miałam dość tego, że on tylko stoi i nic nie robi. Byłam na wykończeniu psychicznym tak jak wtedy. Po prostu zamachnęłam się z całej siły i walnęłam go w tors. Nie mogłam się powstrzymać więc znów uderzyłam. Nie wiem dlaczego, ale poczułam ulgę? Tak to na pewno to. Zanim się obejrzałam moje pięści co chwilę atakowały chłopaka, a on stał niewzruszony, lekko się chwiejąc. Normalnie już zwijałby się na ziemi z bólu, ale on zawsze atakuje moją psychikę. Mogę się założyć, że czerpie z tego jakąś chorą satysfakcje. Miałam tego już serdecznie dość. Wszystko po nim spływa. Atakowałam z podwójną siłą. Nagle poczułam TO uczucie. Te same, które czułam pół roku temu. Te same za którego ponowne poczucie oddałabym wszystko i teraz je czuje. Momentalnie przestałam odkładać Jerrego. Powoli obróciłam się w przeciwną stronę i zobaczyłam Jack'a. Co?! Nie to nie możliwe, że czuje się tak jak kilka miesięcy przy Davidzie. To nie możliwe, że czuję TE uczucie za które oddałabym wszystko tylko, żeby poczuć się tak jeszcze raz i teraz je czuję.
- Uspokoiłaś się już? -spytał
Niepewnie podniosłam głowę i natrafiłam swoim wzrokiem na niego. Zatonęłam w jego czekoladowych tęczówkach. Co ty robisz?!?!- wrzasnęłam w myślach. Szybko odwróciłam wzrok w stronę leśnej dróżki. Ktoś tam był i się nam przyglądał. Na pewno ktoś tam był. Nie zważając na spojrzenia innych pobiegłam w tamtą stronę. Zwinnie wymijałam drzewa i korzenie. Nagle poczułam silny ból z tyłu głowy. Mimowolnie opadłam na ziemie, a ostatnie co usłyszałam to czyjeś krzyki i odgłosy strzałów.
******************************************************
No i jest rozdział 2. Jak wam się podoba ??? :D. Muszę wam powiedzieć, że ta historia strasznie przypadła mi do gustu. ;). Mam do was trzy sprawy..
1. Dziękuje wam strasznie mocno, z całego serduszka za pozostawione przez was komentarz. Naprawdę jest to wielka motywacja do pisania. <333. Jesteście wspaniałe :*****
2. Chcę wam ogłosić, że cały ten tydzień mam zawalony sprawdzianami i nie wiem czy znajdę czas na poprawę i dopisanie tekstu. Więc (jeśli się uda) rozdział pojawi się w środę wieczorem, a jeśli nie to w piątek :'(. Nie ma to jak nauczyciele, co nie?
3. Nie wiem czy zauważyliście, ale mój blog ma 5 obserwatorów i prawie 4300 wejść. :D, ale się tym jaram :D. Jesteście wspaniali bardzo wam za wszystko dziękuje <333333
4 komentarze = next buźka :3
2 maj 2014
Rozdział 1 "Witaj w domu".
Leciałam tym zasranym samolotem kilka godzin. Wyleciałam to słońce leniwie wznosiło się nad horyzontem, a teraz jest już wysoko na niebie. Zaczyna nawet zachodzić. Spojrzałam za zegarek w komórce- 16:24. Zajabiście- pomyślałam. Podczas lotu dużo myślałam o tym jak to wszystko będzie wyglądało. Doszła do wniosku, że albo wbije się w ten ich cały gang albo dołącze do innego. Muszę nadal pozostać tą suką, którą jestem. Szczerze mówiąc to czasami mam dość ukrywania się za tą maską, ale boje się jej ściągnąć. Boję się, że znowu mnie ktoś skrzywdzi i nie spłynie to po mnie tak jak teraz, tylko znów zaatakuje moje serce. Osłabnę i stanie się tą kochaną, delikatną i wrażliwą Kim. Jestem taka, ale tylko w stosunku do rodziny i przyjaciół. Nie wliczajmy w to Jerrego. Mimo tego, że Harry mnie zostawił to nie mam mu tego za złe. Wiem co teraz sobie myślicie. Czy ona zgłupiała do reszty?! On ją zostawił, olał, a ona nie ma mu tego za złe?! To nie tak. Na początku tak myślałam, że mnie zostawił, ale arozumiałam, że zrobił to po to by mnie chronił. Już wyjaśniam. Pewnego dnia dostałam od niego list. Wytłumaczył mi w nim, że ciężko jest mu pogodzić z śmiercią Davida i nie chciał, żebym patrząc na niego i go widziała. Nie chciał, by powracały do mnie wspomniania. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam co miał na myśli, dlaczego to zrobił, po co i jak bardzo mu na mnie zależy (jak na siostrze). Nie będę przed nim udawać, ale nie będę się użalać. Dla Jerrego moje zachowanie się nie zmieni. Dowiedziałam się, że mieszka z nimi jeszcze Nicol- dziewczyna mojego brata, ale nie mam zamiaru się przez to z nią nie lubić. Często rozmawiałam z Harrym na Skeyp'ie i przy okazji ją poznałam. Można powiedzieć, że jest moją przyjaciółką. Często także rozmawiałam tylko z nią, bardzo dobrze się poznałyśmy, ale to tylko internet. Nie będę jej osądzała jeśli nie znam jej na prawdę. Myślę, że jednak się zaprzyjaźnimy. Nie wiem jak to zrobiła, ale otworzyłam się przed nią. Poznała mnie - prawdziwą mnie. Pomijając już moje zamknięcie się w sobie. Nie jest to tak, że w ogóle z nikim nie rozmawiam. Po prostu trudno mi komuś zaufać, nawiązać z kimś jakąś więź i otworzyć się przed nim. Z nią było inaczej, czułam się jak bym znała ją od dziecka. No i oczywiście mieszka z nimi jeszcze ten ich cały szef. Z tego co mi powiedziała Nicol to jest bezwzględny, nie znosi sprzeciwu, niemiły, agresywny, bezczelny, poważny, wzbudza strach, podziw, przerażenie, ale to wszystko maska tak jak moja. Naprawdę zrobiłby wszystko dla swojej rodziny, przyjaciół... To tak jak ja. Zanim się zoriętowałam stewardessa powtarzała swoje rutynowe zdanie: "Proszę zapisać pasy..." bla, bla, bla. Kontrola, odbiór bagaży innymi słowy RUTYNA. Dlatego nie znoszę lotnisk. Te wszystkie procedury są nie do zniesienia. Dopiero po 30 minutach mogłam wyjść z tej sali tortur. Rozumiecie??!! Pół godziny z życia, których nigdy nie odzyskam. Jak na początek marca było ość ciepło, jednak przewiewna turkusowa bluzka nie była dobrym pomysłem. Szybko założyłam na siebie granatową bluzę z napisem "I <3 NY" . Mój braciszek zdecydował, że odbierze mnie z lotniska. Wyszła z budynku i od razu poczułam czystsze powietrze, niż te londyńskie. Delikatny wiatr owiewał moją twarz. Przymknęłam lekko oczy, głęboko wdychając powietrze. Przerwało mi chrząknięcie. Rozchyliłam prawe oko i zobaczyłam krzywą modę mojego braciszka.
- Cześć Kim - powiedział dość niepewnie.
- Hej- mruknęłam
- Podona Ci się? - spytał Jerry z nadzieją w głosie.
W odpowiedzi otrzymał tylko przytakujące kiwnięcie głowy.
- Pamiętam, że zawsze marzyłaś o takim domu w lesie- kontynuował- mieliśmy zamieszkać tam w piątke: ty, Harry, Sam, David i ja...
- Możesz przestać?!- wtrąciłam w połowę jego zdania.
-O co Ci chodzi?! - powiedział
Nie no jeszcze głos będzie na mnie podnosił bo mnie coś trafi.
- Ty jeszcze się pytasz jak śmiesz?!- wrzasnęłam
- Kurwa powiesz mi o co Ci do cholery chodzi?!
Ja pierdole on jest taki pojebany czy głupi, żeby się nie do myślić?! Obstawiam obydwie opcje.
- O co mi chodzi?! O co mi chdzi?! Teraz masz zamiar udawać wspaniałego braciszka ?!
Właśnie miałam wygarąć mu całą resztę, ale przerwały mi to dzrzwi i jeszcze głośniejsze krzyki niż nasza.
- Co tu do cholery się dzieje??!!
To nie był głos mojego brata, Nicol ani Harrego. Z tego co wiem mieli dzisiaj być tu sami. Więc to musiał byś JEGO głos. Ten sam, który słyszałam przy każdej rozmowie z Harrym czy Nicol. Ten sam, którego się boje, a naprawdę jest jeszcze gorszy niż przez głośnik komputera...
--------- ------------------------------------------------------------------------------------
Oto pierwszy rozdział :-). Podoba się wam? Mam cichą nadzieję, że tak. :)
KOCHAM WAS MISIAKI <3
DZIĘKUJE ZA PONAD 4100 WEJŚĆ JESTEŚCCIE WSPANIALI :**
3 kom. = nexta
- Cześć Kim - powiedział dość niepewnie.
- Hej- mruknęłam
Jerry wziął moje dwie walizki i ruszył w stronę auta. Mozolnym krokiem ruszyłam za nim. Zaraz jebne. Ma takie samo auto jak David. Dobrze wiedział, że tak jest. Jeżeli myślał, że się tu rozpłaczę to się grubo pomylił. Wsiadłam do auta. Droga mijała w milczeniu. Dziwiłam się sama sobie. Myślałam, że będę zmęczona tak długim lotem jak zawsze. Co prawda spałam kilka godzin w samolocie, ale zawsze tak robiłam. Zaczęła myśleć (znowu) jak to będzie teraz wyglądać. Teraz Jerry będzie udawał jakby nic się nie stało? Na pewno wiem, że ja tak nie zrobię. Jestem na niego wściekła wręcz wkurwiona, że mnie tak zostawił. Nawet się nie odyzwał. Przez dwa lata przepadł i teraz chce to naprawić?! Nawet nie zoriętowałam się, a stałam już przed wielkią willą w lesie. Patrzyłam na nią jak zaklęta
jedyde co udało mi z siebie wydusić to jedno, wielki WOW!!!- Podona Ci się? - spytał Jerry z nadzieją w głosie.
W odpowiedzi otrzymał tylko przytakujące kiwnięcie głowy.
- Pamiętam, że zawsze marzyłaś o takim domu w lesie- kontynuował- mieliśmy zamieszkać tam w piątke: ty, Harry, Sam, David i ja...
- Możesz przestać?!- wtrąciłam w połowę jego zdania.
-O co Ci chodzi?! - powiedział
Nie no jeszcze głos będzie na mnie podnosił bo mnie coś trafi.
- Ty jeszcze się pytasz jak śmiesz?!- wrzasnęłam
- Kurwa powiesz mi o co Ci do cholery chodzi?!
Ja pierdole on jest taki pojebany czy głupi, żeby się nie do myślić?! Obstawiam obydwie opcje.
- O co mi chodzi?! O co mi chdzi?! Teraz masz zamiar udawać wspaniałego braciszka ?!
Właśnie miałam wygarąć mu całą resztę, ale przerwały mi to dzrzwi i jeszcze głośniejsze krzyki niż nasza.
- Co tu do cholery się dzieje??!!
To nie był głos mojego brata, Nicol ani Harrego. Z tego co wiem mieli dzisiaj być tu sami. Więc to musiał byś JEGO głos. Ten sam, który słyszałam przy każdej rozmowie z Harrym czy Nicol. Ten sam, którego się boje, a naprawdę jest jeszcze gorszy niż przez głośnik komputera...
--------- ------------------------------------------------------------------------------------
Oto pierwszy rozdział :-). Podoba się wam? Mam cichą nadzieję, że tak. :)
KOCHAM WAS MISIAKI <3
DZIĘKUJE ZA PONAD 4100 WEJŚĆ JESTEŚCCIE WSPANIALI :**
3 kom. = nexta
1 maj 2014
Zwiastun
Wiem, że czekacie na pierwszy rozdział, ale tak jak sama nazwa mówi powiadomić was o zwiastunie bloga. Postanowiłam go zamówić, ze względu na pomysłowe wykonanie i przedstawienie treści sposobem filmowym. Osobiście bardzo mi się podoba, ponieważ nie zdradza za wiele, jest w nim ujęte to o co prosiłam i jest czymś czego wcześniej tutaj nie było:-) . Co o nim myślicie?
Zwiastun wykonała monika monika <3 jestem jej za to bardzo wdzięczna :*
strona z zwiastunami
Dziękuje wam za komentarze pod prologiem. Rozdział ukarze się dzisiaj wieczorem lub jutro po południu. KOCHAM WAS KICIE (jeśli czyta to chłopak to go też kocham hahah) <33
Zwiastun wykonała monika monika <3 jestem jej za to bardzo wdzięczna :*
strona z zwiastunami
Dziękuje wam za komentarze pod prologiem. Rozdział ukarze się dzisiaj wieczorem lub jutro po południu. KOCHAM WAS KICIE (jeśli czyta to chłopak to go też kocham hahah) <33
30 kwi 2014
Prolog
Wszyscy odeszli. Zostałam sama. Najgorszy okres w moim życiu zaczął się kilka miesięcy temu, przeszło pół roku Może znaczne od początku. Mój tata od zawsze był bardzo, a nawet jeszcze bardziej wymagający. Mam brata starszego ode mnie o dwa lata, a i tak skończyłam szkołę tylko rok później od niego i to dlatego, że dyrektor szkoły nie zgodził się przeniesienie mnie z kl. 1 gim. do drugiej. Razem z bratem mieliśmy tego dość. Gdy miałam 15 lat wstąpiłam z nim go gangu mojego kuzyna. Wszystko powoli się układało poznałam tam chłopaka, najlepszego przyjaciela, kuzyna i nauczyłam się sama sobie radzić. W swoje osiemnaste urodziny mój kochany brat uciekł z domu. Zostawił mnie samą. Był dla mnie wszystkim, ogromnym wsparciem i tak po prostu odszedł. Od tamtej chwili go nienawidzę, nie mogę mu wybaczyć, że zostawił mnie samą z rodzicami. Oni nigdy nie pawali do nas ogromną miłością. Kochali nas i to bardzo, ale nie umieli tego okazywać. Zastał mi tylko Sam, Harry i David. Byli dla mnie wszystkim, a w szczególności David. Był moim chłopakiem, promyczkiem na lepsze jutro. Byłam z nim prawie dwa lata. Kochałam go nad życi, które mogłabym za niego oddać, zresztą z wzajemnością. Pamiętam wszystko z nim związane, każdą chwilę, każde kocham cię, każdy pocałunek, każdy gest, randkę, słowa, sposób bycia, jego całego. Kilka miesięcy temu, dzień po moich urodzinach David zmarł. Chciał wygrać dla mnie wyścig. Wiedziełam, że to zły pomysł, ale on nie dawał za wygraną. Miałam racje. Stracił panowanie nad kierownicą i spadł z klifu. Zmarł na miejscu. Była ponad połowa czerwca, dokładnie 23. Nigdy nie zapomnę tego dnia. Za półtora mieciąca miałam skończyć szkołę, ale mój stan psychiczny na to nie pozwalał. Zamknęłam się w sobie, z nikim nie rozmawiałam. Rodzice nie wiedzieli co się tak naprawdę stało. Chyba by mnie wyrzucili z domu za ten gang. '' Wróciłam do żywych" dopiero po nowym roku. Dowiedziałam się, że Harry zmienił gang i zamieszkał w Seaford razem z Jerrym. Nawet nie wiem czy dałabym radę widzieć codziennie w nim Davida. Stałam się inną dziewczyną. Byłam zastępcą szefa gangu. Swobodnie mogłam powiedzieć, że jest mój. Uwielbiałam sytuacje w których ktoś mówił, że jestem taką samą suką jak David. Kochałam te wszystkie porównanie do niego. Sam zastąpił mi brata. Wszystko powoli zaczęło wracać do normy i wtedy znów zaczęło się sypać. Moi rodzice mieli wypadek samochodowy, zginęli na miejscu. Oczywiście skurwiel, który go spowodował przeżył. Ponieważ jestem niepełnoletnia początkowo zamieszkałam w domu dziecka. Spędziłam tam może z dwa tygodnie, bo sąd znalazł mojego ukochanego braciszka. Czujęcie ten sarkazm? Stwierdził, że dla "mojego dobra" mam z nim zamieszkać. Oczywiście Jerry zgodził się jak gdyby nigdy nic. Czy go do końca pojebało?! Nie chcę znowu oglądać jego krzywej mordy. Dzisiaj jest pierwszy marca. Wszystkie spakowane (pod przymusem) walizki spoczywają w luku bagażowym. Na lotnisku pożegnał mnie Sam i kilku członków gangu "Pająka". Ja pierdole kto wymyślił tą nazwę?!?! No to nic czas pokazać, że jestem silna, że nie mam słabości. Wykluczając Davida. On zawsze był, jest i będzie moją słabością to, że wróciłam do "normalnego" życia nie znaczy, że o nim zapomniałam. Jest w moim sercu i zawsze tam zostanie. Tylko chyba zaczynam się godzić z tym, że nic mi go nie zwróci i najwyraźniej tak musiało być.
---------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest prolog. Jak wam się podoba? Nie ukrywam, że mi bardzo. :-)
Wiem, że jakiś czas mnie nie było, ale chciałam zrobisz sobie krótką przerwę, pomyśleć jeszcze raz nad historią, zrobić ogólny zarys i tak dalej.
Myślę, że przekona się do mnie więcej osób.
KOCHAM WAS MISIAKI <3
3 kom.= rozdział
---------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest prolog. Jak wam się podoba? Nie ukrywam, że mi bardzo. :-)
Wiem, że jakiś czas mnie nie było, ale chciałam zrobisz sobie krótką przerwę, pomyśleć jeszcze raz nad historią, zrobić ogólny zarys i tak dalej.
Myślę, że przekona się do mnie więcej osób.
KOCHAM WAS MISIAKI <3
3 kom.= rozdział
Subskrybuj:
Posty (Atom)