28 lut 2014

ROZDZIAŁ 18 "Matt"

OCZMI JACK'A
 Dzisiaj są urodziny Kimi a jutro sylwester. Obiecałem sobie, że to będą najpiękniejsze dni  w jej życiu. Zerwałem się rano i poszłem po Jerrego i Ruddego. Pół godziny później byliśmy już w centrum i szukaliśmy jakiegoś prezentu. Plan był taki, że każdy miał udawać, jakby zapomniał o naszej solenizandce i gdy ona się wkurzy ( a wszyscy wiemy, że tak będzie), "przypadkowo" spodka mojego kuzyna, który przy prowadzi ją do domu a tam będzie czekała na nią niespodzianka. Po dwóch godzinach poszukiwań w końcu znaleźliśmy coś odpowiedniego i udaliśmy się do domu..
OCZAMI KIM
 Obudziłam się o 10. Oczywiście Jack'a nie było obok mnie. Wstałam i powędrowałam do łazienki. Miałam dziwne przeczucie, że dzisiejszy dzień będzie wyjątkowy i nie zapomnę go do końca życia. Wzięła prysznic, lekko się pomalowałam i ubrałam się (bardziej elegancko niż zwykle) . Po chwili byłam już na dole jednak nie zastałam tam nikogo. Poszłam zjeść śniadanie, gdy nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Wiedziałam, że to chłopacy więc szybko zerwałam się z krzesła i podbiegłam do mojego ukochanego.
- Cześć skarbie. - powiedziałam składając na jego ustach delikatny acz namiętny pocałunek.
- Dzień dobry. Jak spała moja księżniczka?- spytał..tak obojętnie?! i bez uczuciowo?! Czułam, że coś nie gra ale postanowiłam to zignorować.
- Dobrze, dziękuje. Gdzie byliście?
- My poszliśmy do studia.
- Po co?- to wszystko było dziwne...
- Reżyser miał do nas jakąś sprawę ale go nie było więc przyszliśmy z powrotem.- odpowiedział z wielkim uśmiechem
- Chyba, że. Too..co dzisiaj robimy?
OCZAMI JACK'A 
 Wiedziałem, że muszę jakoś spławić Kim. Bardzo mnie to bolało ale nie miałem wyjścia.
- My?..a co jest dzisiaj jakiś wyjątkowy dzień? Nie wiem jak ty ale ja idę spać.- powiedziałem bez zawachania tak by uwierzyła.
- Ale..dzisiaj..dobra nie ważne ja idę się przejść. Nie wiesz gdzie jest Grace?- widziałem w jej oczach łzy. Nie chciałem, żeby cierpiała ...
- Nie. O której wrócisz?
- Nie wiem. W ogóle nie powinno cię to obchodzić. Najprawdopodobniej wieczorem. Pa- warknęła po czym wyszła trzaskając drzwiami. 
 Nie chciałem, żeby tak to wyszło jak bym był jakimś dupkiem ale inaczej by nic się nie powiodło po naszej myśli. Szybko poszłem po chłopaków a po chwili dołączyła do nas Grace. Zaczęliśmy ozdabiać cały dom, wynosić cenne rzeczy i wg. wszystko szykować.
TYM CZASEM U KIM
 Jak on mógł?! Zachował się ja dupek. Myślałam, że pamięta o moich 18 urodzinach ale najwyraźniej się myliłam. Z oczu nadal płynęły mi łzy przez co nie widziałam gdzie idę...i nagle wpadłam na kogoś upadając na ziemie. 
- Przepraszam, nie widziałem Cię wszystko dobrze? Niec Ci się nie stało?- powiedział wyciągając do mnie rękę. Ujęłam ją a gdy wstałam delikatnie się otrzepałam.
- Nie spokojnie. Ja też powinna uważać.
- Dobra..chwila ty jesteś Kim? Kim Crawford?
- Taaak..a coś nie tak?
- Nie tylko jesteś dziewczyną mojego kuzyna. Jestem Matt kuzyn Jack'a.
- A faktycznie..Jack opowiadał mi o tobie.- powiedziałam szeroko się uśmiechając.
- Mi o tobie też dużo opowiada. Uwierz nawijał mi o tobie dobre dwie godziny.- powiedział uśmiechając się słodko. Ja tylko na te słowa posmutniałam. Opowiadał mu o mnie a teraz nie pamięta o moich urodzinach. To się nazywa ironia. - ej Kim co się stało? Powiedziałem coś nie tak?
- Nie...
- Co znowu zrobił ten mój kuzynem.- w jego głosie było słychać gniew?!
- Nic. Po prostu mam dzisiaj urodziny i chciałam je spędzić z przyjaciółmi a oni z Jack'iem na czele o nich zapomniał.- odpowiedziałam zacierając łzę. 
- Ej nie płacz. Jack jest samolubem, egoistę, ciołkiem, debilem i mogę tak opowiadać godzinami ale on cię kocha i na pewno o tobie nie zapomniał.
- To się myślisz...
- A chcesz się założyć ?- spytał zabawnie poruszając brwiami
- O co?
- Jeśli zapomniał to..dostaniesz ode mnie prezent a jeśli nie zapomniał to dasz mi buziaka.- powiedział wyciągając do mnę dłoń. Szybko ją uścisnęłam uśmiechając się szeroko.
- To co? Idziemy do domu.
- Oj nie tak szybko słonko. W dniu twoich urodzin zapraszam Cię na kawę.
- No niech ci będzie..- wiedziałam, że nic nie poradzę więc poszłam z Matt'em na tą kawę. Okazało się, że ta nasza kawa zmieniła się w kino, kawę, spacer po plaży i zakupy. Nie wiem dlaczego ale musiałam kupić sobie strój na któy Matt dziwnie się upierał.  Po około sześciu godzinach postanowiliśmy wrócić do domu. Miałam pewne obawy do tego czy miałam rację mówiąc, że wszyscy zapomnieli o moich urodzinach. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Matt'a.
- Mogę Ci zawiązać oczy?
- A to niby dlaczego? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- No proszę..- powiedział robiąc maślane oczka. Nie wiem dlaczego ale nie mogłam się im oprzeć. To pewnie dlatego, że były strasznie podobne do oczek mojego Jack'a...
- No dobrze.- po chwili poczułam opaskę oplatającą moje oczy... Szliśmy już spory kawałek ale oczywiście nie mogło obejść się bez moich potknięć i to właśnie dlatego wylądowałam w romionach Matt'a. Minęło sporo czasu ale w końcu poczułam ląd pod szpilkami. Słyszałam jak otwierają się drzwi i dziwne szmery. Zanim zdążyłam zareagować znów wylądowałam w czyjś ramionach. Na początku myślałam, że to Matt ale po chwili poczułam perfumy Jack'a. Mocno się w niego wtuliłam i pocałowałam w policzek. Nie minęła nawet minuta gdy stałam na ziemi. Jack obejmował mnie w tali jakby bał się, że upadnę a ktoś zaczął rozwiązywać moją opaskę. W kilka sekund nie było po niej śladu. Przetarłam oczy i zobaczyłam coś niesamowitego. Gdyby nie Jack napewno bym upadła...

POSTANOWIŁAM NIE ZAWIESZAĆ BLOGA ANI GO NIE USUWAĆ. DAM SOBIE JESZCZE TROCHĘ CZASU I MOŻE COŚ SIĘ ZMIENI:-) 
KOCHAM WAS <3 
DZIĘKUJE ZA KOMENTARZE POD POPRZEDNIM POSTEM.
JAK WAM SIĘ PODOBA? WEDŁUG MNIE JEST OK ALE CZEKAM NA WASZĄ REAKCJE :-* 

20 lut 2014

Bay?

Emm...nie będę owijała w bawełnę . Po prostu jest mi przykro. Myślałam, że po pewnym czasie się do mnie przekonacie. Nie wiem o co chodzi i dlaczego tak nie jest . Może powinnam zawiesić bloga albo go usunąć. Nie chcę tego robić ale..nie widzę innego wyjścia. A wy co o tym myślicie ?

18 lut 2014

Rozdział 17 "No i po co się skradasz?"

OCZMI JACK'A
  Nagle Kim wybiegła tak szybko, że nawet nie zdążyłem zareagować. Jeszcze chwilę wpatrywałem się w miejsce gdzie stała blondynka. Gdy wróciłem na ziemię podeszłem do upuszczonego przez dziewczynę pudełka. Zciągłem papier i zobaczyłem duże zdjęcie oprawione w drewnianą ramę z złotymi elementami. Na zajęciu byli rodzice Kim z nią  na rękach i Ruddy'm stojącym obok. Wszyscy byli bardzo szczęśliwi. Do ramy przyczepiony był list za adresowany do mojej dziewczyny.
- Jack ja przepraszam...
- Ale Ruddy za co?
- No za ten prezent.. mogłem dać go jej później ale obiecałem rodzicom, że dam go jej kilka dni przed urodzinami.
- Spoko, przecież to nie twoja wina. Tylko gdzie ona teraz jest ?
- Gdy rozmawiałem z Agnes ona powiedziała mi, że Kim po śmierci rodziców często chodziła na cmentarz. Jeśli chcesz mogę cię tam zaprowadzić ?
- Nie. Znam Kim i ona chce pozbyć sama.
- Synu. Jaśli naprawdę ją kochasz to powinieneś już dawno przy niej być! - nagle do rozmowy włączył się mój ojciec
- Tato! Nie wmówisz mi, że jej nie kocham ! Jest całym moim światem. Znam ją i gdybym tam poszedł to tylko pogorszyłbym sprawę.
- Jesteś nieodpowiedzialny ! - byłem wściekły więc po prostu poszłem na górę trzaskając drzwiami od pokoju Kimi.
OCZAMI KIM
 Już się trochę uspokoiłam więc spojrzałam na zegarek była 23:15. Trzeba wracać. Po drodze myślałam o zawartości listu. Chciałam pobyć sama i jestem bardzo wdzięczna Jack'owi, że nie poszedł za mną. Jak on dobrze mnie zna. Nie zasługuje na niego. Bardzo go kocham, jest całym moim światem. Nie mogę bez niego żyć. Po kilku minutach byłam pod moim domem. Wszystkie światła były zgaszone tylko nie w moim pokoju. Weszła do środka, po cichu poszłam do kuchni, wypiłam szklankę soku a po drodze na górę wzięłam zdjęcie. Gdy byłam już w pokoju zobaczyłam Jack'a  słodko śpiącego na moim łóżku. Nie miałam serca go budzić więc po prostu przebrałam się w piżamę i wsunęłam pod kordłę wtulając się w mojego księcia. Długo nie mogłam zasnąć ale w końcu mi się udało...
   Rano obudził mnie hałas dochodzący z salonu. Nie przejęła się tym bo to na pewno Jerry albo Ruddy. Spojrzałam na zegarek 10:38. Trzeba wstać- pomyślałam i wyswobodziłam się z uścisku Jack'a. Mój śpioch nadal spał więc po cichu weszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Oczywiście zapomniałam ubrań. Owinęłam się ręcznikiem i na palcach wróciłam do pokoju.
- No i po co się skradasz? - nagle usłyszłam głos który poznałabym nawet w nocy.
- Jack nie ładnie to tak straszyć swoją dziewczynę - powiedziałam udając obrażoną i zaczęła szukać jakiś ubrań
- Kimi..chyba się nie gniewasz?- nic nie odpowiedziałam dalej wykonując swoją czynność.  Po chwili poczułam jak ręce Jack'a oplatają moją talię powoli odwracając mnie w jego stronę.
- To co nadal jesteś na mnie zła?- spytał z cwaniackim uśmiechem
- Tak.- odpowiedziałam obojętnie próbując go odepchnąć. On tylko zaśmiał się pod nosem i mnie pocałował. Na początku nie oddawałam pocałunku. Co on sobie myśli, że  ze mną jest tak łatwo?! Jeśli tak to się myślisz! Dopiero gdy poczułam jak chce skończyć wpiłam się w jego usta. Nasze języki toczyły walkę o dominację, którą ostatecznie to on wygrał. Jego język dostąpił zaszczytu penerowania mojego podniebienia. Gdy się od siebie "oderwaliśmy" wzięła ubrania ( trzecie od góry bez płaszcza i rękawiczek ) i szybko ruszyłam w stronę łazienki. Gdy zeszłam na śniadanie dostałam gofra z owocami i sok pomarańczowy( Od kucharki ). W domu nikogo nie było. Co było BAAARDZO DZIWNE O.o. Postanowiłam, że przeczytam list od rodziców.  Poszłam po niego do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. Powoli otworzyłam kopertę i zaczęła czytać...

KOCHANA KIMI
Jeśli czytasz ten list to znaczy, że nas nie ma już na tym świecie.  Razem z tatą wiedziałam, że ten dzień kiedyś nastąpi.
Wpadliśmy w niezłe kłopoty i nie chcieliśmy Ciebie w to mieszać.
 Musisz wiedzieć tylko tyle, że teraz wszystko jest już dobrze. Długi zostały spłacone. Nie masz się już o co martwić.
Nie będziesz miała przez nas kłopotów.
Jesteś najwspanialszą córką razem z Wiktorią jaką mogliśmy sobie wymarzyć.
Wiem, że jesteś dzielną dziewczynką i sobie poradzisz. Ruddy Ci pomoże.
Nie wiem czy pamiętasz nasz domek w Irlandii. Jeśli nie to w poniżej jest adres.
Od teraz domek należy do Ciebie.
Kochanie pamiaj dwie rzeczy po pierwsze-
BARDZO CIĘ KOCHAMY.
A po drugie-
Zawsze kieruje się głosem serca a będzie dobrze.
NIE ZAPOMNIJ O NAS
Mama i Tata

Czyli, że to wszystko zrobili dla mnie?! Po co?! Traz i tak cierpię! Byłam zła, wściekła, nie wiedziałam. Nie umiałam już tego wytrzymać ale musiałam dla nich... Zaczęłam płakać jak małe dziecko. Przecież to tak jakby przeze mnie, bo chcieli MNIE chronić. Nagle drzwi do pokoju otworzyły się i stanął w nich Jack...
OCZAMI JACK'A
  Po tym jak Kim poszła się ubrać wyszłem z domu, bo musiałem odebrać zamówienie u jubilera. W końcu za pięć dni są urodziny Kimi a za sześć dni sylwester-wielki dzień. Jubiler znajduje się niedaleko więc po 20 min. znów byłem w domu. Wchodząc po schodach usłyszałem płacz w pokoju Kim. Przyspieszyłem kroku. Stanąłem w drzwiach i zobaczyłem jak blondynka siedzi na łóżku cała zapłakana. Po chwili zobaczyłem przed nią list. Szybko do niej podbiegłem i mocno przytuliłem. Wiem, że nie powinienem ale przeczytałem list. No i wszystko jasne -powiedziałem sobie w myślach.
- Kim po patrz na mnie.- dziewczyna jakby nie słyszała nadal siedziała z spuszczoną głową, mocno się we mnie wtulając. Delikatnie uniosłem jej brodę tak, żeby po patrzyła mi w oczy i pocałowałem. Na chwilę płacz ucichł lecz później znów dało się go słyszeć. - Kochanie będzie dobrze zobaczysz. Kocham cię
- Wiem, bo mam Ciebie.
- Oni to zrobili byś była szczęśliwa, spełniała marzenia...więc ich posłuchaj.
- Wiem, że masz rację ale to boli.
- Wiesz, że nie mogę powiedzieć, że wiem jak to jest ale zrobię wszystko byś była szczęśliwa. Jakie jest twoje marzenie?
- Moim marzeniem jest, żebyś zawsze był przy mnie i mnie pocałował.
- Twoje marzenie jest dla mnie rozkazem.- powiedziałem delikatnie całując moją wybrankę. 
Hah no i jest. Jednak choroba ma swoje plusy :D BARDZO WAS KOCHAM I DZIĘKUJE ZA WSPARCIE :3.  Jak myślicie co się stanie w kolejnym rozdziale? Ja wiem haha xd <3 Powiem wam tyle, że na urodzinach Kim będzie się działo a o sylwestrze to nie wspomnę hah :** Rozdział mi się podoba a wam ?

14 lut 2014

....

 Wiem, że rozdział powinien pojawić się wczoraj albo dzisiaj ale nie mam chwilowo czasu :'( . Remont, sprawdzianu, lektura, praca plastyczna..mogę tak wymieniać z godzinę. Proszę was tylko o wyrozumiałość. Następny rozdział pojawi się w niedziele...chyba albo w tygodniu KOCHAM WAS <3

11 lut 2014

Rozdział 16"...co ona Ci dała?"

TO JUŻ DZISIAJ!!! Jak ja się cieszę. Dzisiaj już gwiazdka jak ja kocham to święto. Te ozdoby, dania, choinka, prezenty i rodzina... znaczy teraz przyjaciele. Chciałam zrobić wszystkim niespodziankę więc wysłałam zaproszenia do ich rodziców. Napewno się ucieszą...przynajmniej tak myślę. Razem z Grace wstałyśmy wszcześnie rano i zaczęłyśmy robić wigilijne dania. Grace ma korzenie polskie więc uparła się na tradycje tego kraju. Zaczęłyśmy od uszek do barszczu, pierogów, potem ryby (nie podobały mi się te zapachy hihihi), bułki, sok z owoców i cała resztę. Chłopacy pojechali na lotnisko wię ctrochę ich nie będzie. Gdy wszystko było prawie gotowe poszłam pakować prezenty. Była już 17:00 więc zaczęła się szykować została tylko godzina. Od razu poszła pod prysznic, wysuszyłam włosy pozostawiając je naturalnie polokowane, założyłam wcześniej przyszykowaną sukienkę a do tego czarne szpilki. Po chwili przyszła do mnie Grace ubrana tak.
- Wow, Grace wyglądasz obłędnie!
- Ja?! To ty wyglądasz pięknie
- Dziękuje.
- Ja też dziękuje. Siadaj zaraz cię pomaluje a później ty mnie.
- Oki. - po 15 minutach byłyśmy gotowe więc zeszłyśmy na dół gdzie czekali na nas chłopacy.
- Wow..wyglądacie..po prostu..wow
- Dziękujemy.- odpowiedziałyśmy śmiejąc się pod nosem. Jack podszedł do mnie tak samo jak Jerry do Grace i czule pocałował.
- EJ dosyć tych czułości!
- Ruddy!!! - warknęłam
- No co?! Zaczynam być głodny. - na te słowa zaczęliśmy się śmiać. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Jack, Jerry,  Grace wy idźcie otworzyć a ja z Ruddym pójdziemy przyszykować resztę.
- Okejjj- byli nieźle zdezorientowani. Razem z moim bratem poszliśmy do kuchni a reszta poszła otworzyć drzwi.
- Kim wiesz, że będą bardzo szczęśliwi?
- Wiem bardzo ich kocham i są dla mnie naprawdę ważni a najbardziej Jack...- rozmowę przerwały nam krzyki Grace. Szybko wyszliśmy z kuchni.
- Co się stało?!- oczywiście musiałam zagrać głupią blondynkę. Nagle wszyscy się na mnie rzucili i mocno przytulili.
- Po pierwsze puśćcie mnie bo mnie udusicie, po drugie chodźmy już jeść bo jedzenie nam wystygnie.
- Kim jesteś najlepsza. Jesteś najlepszą przyjaciółką jaką mogłam sobie wyobrazić tak samo jak Jerry i najlepszą dziewczyną jaką Jack mógł sobie wymyślić. Kochamy Cię.- jej słowa były naprawdę ważne dla mnie czułam, że jeszcze chwila i się po płacze. Na szczęście Jack szybko zareagował i poszliśmy do stołu. Pół godziny później wszystko było zjedzone.
- Mamo plose możemy iść otwierać prezenty.
- Jack ty nigdy się nie zmienisz, prawda?
- Nie. - odpowiedział uśmiechnięty szatyn
- No dobrze chodźmy już.
Po chwili byliśmy już w salonie i zaczęliśmy się wymieniać prezentami. Pierwsza była Grace. Od Jerrego i Jack'a  dostała wielkiego misia z serduszkiem w którym było napisane KOCHAMY CIĘ. Rodzice dali jej zestaw kosmetyków a  Ruddy zestaw biżuterii. Muszę przyznać mój brat ma dobry gust. Teraz była moja kolej. Podałam jej pudełeczko w którym znajdowała się branzoletka z połową napisu - BEST. Oczywiście resztę miełam ja - FRIENDS.
-Kim to jest cudowne.
- Dziękuje. No Jerry dajesz teraz twoja kolej.
- Ale na co! - wszyscy spojżeliśmy na niego minami typu " SERIO JERRY?! SERIO?!"- Spoko tylko żartowałem.
Jerry od każdego dostał gry na konsole, ooczywiście ja mu tego nie dałam. Ode mnie dostał jednorożca. :-).
- Kimi jesteś wspaniała!!! Kocham Cię!!!- Chłopak zaczął skakać z radości, przytulać i całować mnie w puliczki.
- Martinez odwal się od mojej dziewczyny !
- Joł stary, wyluzuj.
- Kochanie chyba nie jesteś zazdrosny.
- Nie ale ma się od Ciebie oddalić! Raz..dwa..
-Już, już...- Jerry uniósł ręce w geście obronnym na co my zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra zazdrośniku, teraz twoja kolej. - byłam tak podekscytowana! Nie mogłam się doczekać aż zobaczy swój prezent ode mnie.
- Dobra..- Jack pokolei rozpakowywał podarki. Od rodziców dostał snowboard, od Rudego  grę " ZOMBI ATAK II " a od Jerrego i Grace multimedialną ramkę za zdjęciami. Po kolei na ekranie ukazywały się zdjęcia moje i Jack'a, Jerrego i Jack'a, Grece i Jeck'a, wszystkich razem a na końcu było zdjęcie jak się całujemy. W końcu nadszedł czas na mój prezent. Uśmiech nie schodził z twarzy mojego chłopaka a gdy otwierał pudełko miałam wrażenie że się powiększa i nagde ZNIKŁ?!
- Jack..słonko.. coś się stało?
- Kimi to najpiękniejszy prezent jaki kiedykolwiek dostałem.
- Naprawdę Ci się podoba?
- Oczywiście.
- Joł stary co ona Ci dała?- Jack podszedł do pudła i wziął nową gitarę po czym usiadł obok mnie, zaczął grać i śpiewać...
- Brawo synku to była piękna piosenka..
- Wiem bo dostałem ją w prezencie od najpiękniejszej dziewczyny na świecie. Kim kocham Cię.
- Ja ciebie też.- na te słowa Jack mnie pocałował to było...magiczne.
- Skarbie twoja kolej. Tylko najpierw muszą coś Ci powiedzieć.
- Tak?
- Mój prezent dostaniesz za tydzień Sylwester..twoje urodziny...
- Okejjj.- byłam zdziwiona jego zachowaniem ale mu ufałam. Po kolei otwierałam prezenty. Grace dała mi śliczną bransoletkę PANDORY ( taką jak teraz reklamują) a Jerry ślicznego misia. Przyszła kolej na prezent od Ruddego. Mój braciszek podał mi ciękie ale ciężkie pudełko. Powoli je otworzyłam a po moich puliczkach zaczęły płynąć łzy. Wszyscy patrzyli się na mnie dziwnie nie wiedziałam co mam zrobić więc wybiegłam na ulicę. Wiedziałam, że teraz tylko dwie osoby są w stanie mnie zrozumieć. Było już ciemno ale drogę znałam na pamięć. Pobiegłam na cmentarz i usiadłam przy grobie moich rodziców. Dopiero teraz pozwoliłam łzą swobodnie wypływać z moich oczu. Rozpłakłam się na dobre i nic nie było w stanie mnie powstrzymać..

Jej w końcu mi się podoba!!! Chociaż raz napisał am coś  co jest ok:-) :-) . a wam jak się podoba? Co Ruddy dał Kim? Dlaczego uciekła? To już w kolejnym rozdziale :-) 
ROZDZIAŁ JEST ZADEDYKOWANY WSZYSTKIM KTÓŻY MNIE CZYTAJĄ :-) 
KOCHAM WAS <3

8 lut 2014

15 "...jesteś cała mokra?!"

..szliśmy już dobre 10 minut. Trochę się bałam, że Jack się zgubił. W końcu mieszkałam tu dobre 16 lat a nawet ja niewiedziałam gdzie idziemy. Trzeba przyznać miałam duże obawy ale ufałam mu bezgranicznie więc nie mam czego się obawiać.
- Mogę zawiązać Ci oczy?- z transu wyrwał mnie melodyjny głos mojego chłopaka
- Co?
- No bo to ma być niespodzianka...
- Nooo dobra.- na te słowa Jack wyciągnął z kieszeni czarną bandankę i przewiązał mi oczy. Chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy dalej, co okazało się złym pomysłem ponieważ co chwilę się potykałam. Nagle poczułam, że moje nogi oderwały się od ziemi.
- Aaaaa!?.Jack co ty robisz?!
- Nie mogę pozwolić by moja księżniczka się krzywdziła. Po prostu przytul się do mnie i bądź cierpliwa.- bez żadnych sprzeciwów wykonałam polecenie. Przeszliśmy już spory kawałek drogi gdy poczułam jak Jack stawia mnie na ziemi.
- Trzy..dwa i jeden..- na te słowa bandanka spadła na ziemie a moim toczą ukazał się najpiękniejszy widok jaki w życiu widziałam
Pod "altanką'' stał stolik, dwa krzesła a na stole znajdowały się dwa taterze z jedzeniem do tego wino w kieliszkach i świeczki otaczające kompozycje ułożone w kształt serca. Gdy to wszystko zobaczyłam z moich oczu zaczęły płynąś łzy...-łzy szczęścia
OCZAMI JACK'A
Gdy zdiąłem z oczu Kim przepaskę z jej oczu zaczęły płynąć łzy. Nie wiedziałem dlaczego czy to z szczęścia czy może coś źle zrobiłem? Szybko do niej podeszłem choć stała kilka kroków ode mnie.
- Kochanie proszę nie płacz.. To przezenmie coś źle zrobiłem? - w odpowiedzi otrzymałem tylko kiwanie głową na NIE- Kimi proszę powiedz co się stało bo..
- Nic Jack, to nie przez ciebie. To..jest cudowne..nikt nie zrobił dla mnie czegoś piękniejszego. Ja nie zasługuję na Ciebie.
- Kim błagam...zasługujesz na wiele więcej i to prędzej ja nie zasługuję na Ciebie..- Kim momętalnie się do mnie przytuliła.- może usiądziemy...- ująłem delikatnie jej dłoń i poprowadziłem do stołu, odsunąłem krzesło po czym usiadłem na przeciwko. Jedliśmy śmiejąc się i rozmawiając. Po skończonej kolacji spacerowaliśmy po plaży obięci i zatopieni w ciszy. Nie przeszkadzało to nam. W końcu wziąłem ją na ręce i zacząłem kręcić do okoła siebie
- Aaaaaaa! Jack puszczaj mnie!
- Nie -powiedziałem uśmiechając się szeroko
- Jack proszę..zrobię co chcesz błagam..-na te słowa czekałem, postawiłem na ziemi i wpiłem się w jej usta. Gdy się od siebie oderwaliśmy Kim posmutniała
- Jack obiecasz mi coś..-zmartwiły mnie jej słowa ale starałem się tego nie ukazywać
- Oczywiście co tylko byś chciała.- Kim wwtuliła się we mnie jak w pluszowego misia a ja głaskałem ją po włosach.
- Obiecaj, że nigdy mnie nie zostawisz i zawsze będziesz przy mnie.
- Kimi oczywiście, że tak co Ci przyszło do głowy myśląc, że będzie inaczej?
- Nie wiem ale obiecaj mi, że mnie nie zostawisz. Kocham Cię nad życie jesteś moim sercem, moim powietrzem całym światem..-nie wytrzymałem po prostu pocałowałem ją a ona oddała pocałunek. Był on delikatny a za razem namiętny. Nawet nie zoriętowaliśmy się kiedy zaczęło padać.
***
- Kim co się stało jesteś cała mokra?!- oku Grace nigdy nic nie umknie
- Spytaj się Jack'a...
- Kim to nie moja wina, że zachciało Ci się całować gdy zaczynało padać. -odpowiedziałem a na mojej twarzy zagościł cwaniacki uśmiech
- Co?! Ty chyba sobie żartujesz! To ty mnie pocałowałeś pierwszy!
- Oj Kimi, Kimi..
- Co?- sytała podchodząc coraz bliżej mnie
- To!-powiedziałem wpijając się w jej usta...
OCZAMI NARRATORA
Do świąt pozostały już tylko 3 dni. Każdy z "naszej paczki" szukał odpowiedniego prezentu dla pozostałych... Między Kim a Jack'iem układało się fantastycznie..Widać było, że naprawdę się kochają a najbliższe zdarzenia miały tylko utwierdzić ich w tym przekonaniu

Wiem wyszło okropnie :'(  ale Krzyżacy rozwalają moją psychikę i jeszcze będzie Zemsta...Ughh Przepraszam was wiem że ostatnio też to robiłam no ale co mam zrobić to jest nudne !!! A ja trace wiarę w siebie a teraz coś ważego (przynajmniej dla mnie)
Chcę serdecznie podziękować:
- Olivi B.M
- Marmaland.M
- Patty Howard
Te trzy komentarze pod postami naprawdę motywują mnie do działania dziękuje wam z całego serduszka za to że czytacie te moje coś. Myślę że z czasem będzie więcej komentarzy chociaż to już 15 rozdział 

6 lut 2014

Rozdział 14 "STOP!!!"

 Po kilku minutach byliśmy już na miejscu...
OCZAMI GRACE
Właśnie skączyliśmy kręcić scenę gdy do budynku weszła Kim i Jack. Bez zastanowienia podbiegłam do niej i mocno przytuliłam.
- Kim, tak się cieszę, że wyszłaś ze szpitala. Przepraszam, że mnie tam nie było i wogóle, że nie byłam u Ciebie codziennie tak jak Jack ale..
- Grace po pierwsze puść mnie bo mnie udusisz a po drugie nic się nie stało. Wiem, że odwiedzałaś mnie w każdej wolnej chwili.
- Czyli wszystko między nami okej?
- Oczywiście, że tak. - Kim przytuliła mnie a ja od razu oddałam przytulasa :-) Nagle podszedł do nas reżyser.
OCZAMI KIM
- O Kim, Jack jak dobrze was widzieć. Wiem, że dopiero co wyszłaś ze szpitala ale ..
- Tak, ja chcę grać. Już!
- Egg..- oczywiście mój kochaś musiał przerwać moją wypowiedź
- Mark (tak nazywa się reżyser, chyba nie wspomniałam) bardzo chciałabym móc już dzisiaj kręcić ale oczywiście PAN Brewer upiera się przy zaleceniach lekarza.
- Jack proszę, pozwól Kim grać. Jeśli coś się stanie biorę to na własną odpowiedzialność.
- No dobra..-w jego słowach było słychać..złość?
- Dobra idźcie się przebrać i widzimy się za 5 minut.
***
- Czyli już dla ciebie nic nie znacze?!
- Bello wiesz , że kocham Cię nad życie ale nie możemy być razem.
- Mam dosyć wychodzę!- powiedziała zrozpaczona.
Nagle Jackob odwrócił swój ukochaną i przyciągnął do siebie. Ich usta dzieliły milimetry. .Jack przygwoździł Kim do ściany i powędrował swoją ręką pod jej bluzkę. Oczywiście już im to nie przeszkadzało...
-CIĘCIE. Byliście doskonali. Na dzisiaj już koniec. Widzimy  się jutro. Poćwiczcie scenę 45.
- Naradzie/Cześć/Pa- krzyknęliśmy chórem i wyszliśmy. Po drodze rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Do wiedziałam się, że Ruddy musiał wrócić do Seaford bo Bobby go potrzebował a  Kail trafił do więzienia. To była wspaniała wiadomość. Gdy weszliśmy do domu każdy chciał iść do swojego pokoju ale ja musiałam im to powiedzieć.
- STOP!!!- wydarłam się tak, że było mnie słychać w całym mieście- musimy wam coś powiedzieć.
- My..?!
- Jerry uspokój się. Ja.. to znaczy my- Jack wziął mnie za rękę.
- Kim mówi się prosto z mostu. Grace, Jerry my jesteśmy parą.
- Co?! Gratulacje - przytulili nas po kolei po czym poszliśmy zjeść obiad.
***
- Bello wiesz, że Cię kocham i zrobię dla Ciebie wszystko ale nie mogę Cię zbić.
- Wiem. Musisz mnie zastrzelić inaczej zginiemy obydwoje.  Jackob zapomnisz o mnie, ułożysz sobie życie na nowo. Pokochsz kogoś innego..
- Nie! Nierozumiesz, że ja dnia bez Ciebie nie przetrwam.
- Jackob proszę..
Jackob ostatni raz pocałował swą ukochaną po czym do środka wbiegł gang i zabił ich oboje.
- O Boże, kto mógł wymyślić takie coś.
- Jack. Daj już spokój.
- A propo spokoju. Czy zechciałabyś pójść ze mną na kolacje.
- Randka?
- Skoro Tak mówisz. Wyrobisz się w godzinę.
- Normalnie to nie ale dla Ciebie się postaram.
Wbiegłam na górę i od razu poszłam pod prysznic, wysuszyłam włosy, ubrałam się i pomalowałam. Spojrzałam na zegarek 19:58- dwie minuty przed czasem nowy rekord. Zeszła na dół i zobaczyłam JACK'A W GARNITURZE??!!
- Moja księżniczka ślicznie wygląda.
- Mój książę też niczego sobie.-na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wziął mnie za rękę i wyszliśmy..

Nudyyy no wiem nie jest zbyt ciekawy. Dzięki za te trzy komentarze pod każdym postam KOCHAM WAS<3. A i postanowiłam tytułować rozdziały. 

4 lut 2014

ROZDZIAŁ 13

Byłam tak szczęśliwa, że nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy.
***
  Gdy się obudziłam poczułam czyjeś usta muskające mój puliczek.
- Jak się spadło mojej księżniczce? - chwila czy on mnie nazwał swoją księżniczką?!
- Wiesz, że jesteś bardzo wygodny?
- A dziękuje - na te słowa zaczęłam się śmiać. Jack pochylił się nede mną i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Nie byłam tak szczęśliwa od śmierci moich rodziców. Każda chwila z Jack'iem była magiczna. To było nie pomyślenia, żeby najlepszy przyjaciel zajmował w moim sercu tak ważne miejsce ale właśnie tak było.
- Dzień dobry panienko.
- Dzień dobry panie doktorze. Jak tam moje wyniki?- chciałam stąd jak najszybciej wyjść
- Ja..nie..wiem jak to powiedzieć..- przez chwilę zapadła nie zręczna cisza - pani wyniki są idealne..ja nie wiem jak to możliwe..po tak długiej śpiączce - było widać, że jest zdezorientowany natomiast ja byłam tak bardzo szczęśliwa, że..nie da się tego opisać.
- Czyli Kim może dzisiaj wyjść ?- w słowach Jack'a było słychać nadzieję
- Tak, tak oczywiście nie widzę żadnych przeszkód. Zaraz przyniosę wypis. Mam do pani tylko jedno pytanie.
- Tak?
- Co było pani motywacją by otworzyć oczy? Tak wiem to pytanie jest dość dziwne ale każdy kto się wybudza mówi o motywacji.
- Nie, ja nie uważam tego pytania za głupie. Moją motywacją była miłość. Pewna osoba była tu ze mną codziennie w dzień i w nocy...- widziałam, że po tych słowach Jack się uśmiechnął.
- Ach, tak...to ja idę po wypis a pani niech się przygotuje do wyjścia.
- Dowidzenia.
***
  Po 30 minutach siedziałam już wygodnie w samochodzie Jack'a. Na pewno go wypożyczył.
- Kim?
- Tak?
- Kogo miałaś na myśli mówiąc o tej swojej motywacji?
- Ja..ach..tak..ja mówiłam o Grace?- to za brzmiało bardziej niż pytanie no ale co miałam zrobić?
- Jesteś tego pewna?
- Skoro wiesz, że mówiłam o tobie to po co się pytasz.- warknęłam odwracając głowę w stronę okna, udając obrażoną.
- Oj, Kimi, Kimi moja ty słodka Kimi.- no nie wierzę go to śmieszyło?!
- Czego?!
- Nie obrażaj się plose.
- Dlaczego ja nie umiem się na Ciebie gniewać?!
- Bo mnie kochasz.
- O nie! Co to to nie! Nie pozwalaj sobie Brewer!- chciałam by za brzmiało poważnie ale się nie udało.
- Możesz sobie wymawiać co chcesz ale nie po wiesz mi, że mnie nie kochasz. Tak samo jak ja Ci nie powiem, że ja Ciebie nie kocham.
- Czy..ty..właśnie..-nagle samochód się zatrzymał a Jack wysiadł z niego,  otworzył mi drzwi , po czym zaprowadził mnie nad jezioro
- Tak, Kim Crawford KOCHAM CIĘ!!! Uczynisz mnie najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi i zostaniesz moją moją dziewczyną?
- Jack..ja ..ja..nie .wiem co powiedzieć.
- Powiedz tak
- Jack ale ty..
- Kim kocham TYLKO CIEBIE I NIKOGO WIĘCEJ- na te słowa zdębiałam
- Jack ja..
- Dobra. Już nie ważne! Co ja sobie myślałem...- co ja zrobiłam!? Nagle Jack odwrócił się i chciał iść do samochodu...
OCZAMI JACK'A 
Co ja sobie myślałem?! Byłem głupi. Myślałem, że ona mnie pokocha. Czułem się jak ostatni dupek. Właśnie miałem iść do samochodu gdy po czułem jak Kim łapie mnie za rękę.
- Jack nie zostawiając mnie tu ja Kocham Cię nie jak brata ale jak chłopaka którego kocham!- odwróciłem się w jej stronę i zobaczyłem ciężkie łzy spływające po jej puliczkach. Bez jakiś większych przemyśleń otarłem je i wpiłem się w jej słodkie usta. Kim natychmiast oddała pocałunek dopiero po jakiś 5 minutach się od siebie oderwaliśmy.
- Jack..tak zostanę twoją dziewczyną!
- Naprawdę?- na te słowa z jej twarzy znikł uśmiech.
- Nie wierzy mi?!
- Oczywiście, że wierzę. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo Cię kocham.
- Oj wiem, wiem. Może już po jedziemy. Chcę jechać na plan.
- Nigdzie nie pojedziesz! Słyszałaś lekarza.
- No dobra, dalej jedziemy.
*** 
OCZAMI KIM
 W domu nikogo nie było. Wszyscy byli na próbie. Od razu poszła do łazienki i wzięła 15 minutową kompiel:-) , ubrałam się i zaszłam na dół do Jack'a.
- Wow..wyglądasz..wow.
- Dziękuje.
- To co oglądamy film?
- Oczywiście horror?
- Jak ty mnie dobrze znasz.- uśmiechłam się pod nosem i poszliśmy do salonu. Wszystko było już gotowe.
***
 Obejrzeliśmy już dwa filmy. Oczywiście horrory :-\ .
- Kimi, nudzi mi się,
- To może.. komedia romantyczna?
- Nie tylko nie następny film. PROOOSZĘ.
- To co chcesz robić?
Nagle poczułam jak jego ręka " spaceruje" po moich plecach a usta muskają moją szyje. Jack wstał a ja oplotłam go nogami (wiem to brzmi głupio XD). Po chwili byliśmy w mojej sypialni...
OCZAMI JACK'A
 Ułożyłem Kim na łóżku i podpierając się ręką by jej nie znieść muskałem jej obojczyk. Kim ściągła moją bluzkę rzucając w kąt pokoju. Nie pozostawając jej dłużny ściągłem z niej sukienkę, pozostawiając w samej bieliźnie. Jeżdżąc ręką po jej plecach dojechałem do zapięcia jej stanika. Bez rzadnego zastanowienia go odpiąłem...
OCZAMI KIM
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego co zrobiłam. "Co ja wyprawia?!", " Przecież co on sobie o mnie pomyśli?!" Natychmiast się od niego oderwałam i wbiegłam do łazienki zakluczając drzwi. 
- Przecież co on sobie pomyśli, że jestem zwykłą szmatą. Kail miał racje. Jestem zwykłą..- na te myśli rozpłakałam się jeszcze bardziej.
- Kim otwórz, proszę.
- Nie zestaw mnie!
- Nie Kim.
- Dlaczego?! Daj mi spokój!
- Bo Cię kocham.
- Nie to nie prawda! Zostaw mnie! 
- Kim, błagam otwórz.
  Nagle zobaczyłam żyletkę, znów rozległ o się pukanie do drzwi. Przyłożyłam ją (żyletkę) do nadgarstka i lekko poruszyłam. W tym samym czasie Jack wyważył drzwi do łazienki, wytrącił żyletkę z mojej ręki wrzucając ją do kosza, podbiegł do mnie i mocno przytulił. Dopiero teraz zdał am sobie sprawę, że ja nie zasługuje na niego.
- Nigdy więcej! Jasne?
- Nigdy, obiecuję!
- Dlaczego mi to zrobiłaś?
- Bo ja myślałam, że zostawisz mnie jak każdą inną.
Kiedyś Kail powiedział mi motto mojego byłego chłopaka " zdobyć, zaliczyć i rzucić"..
- I myślała, że zrobią tak samo?!
- Ja po prostu się bałam, proszę wybacz mi.
- Kochanie proszę przesatań. Oczywiście, że Ci wybaczam.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie bardziej.
Po 5 minutach uspokoiłam się, ubrałam i poszła do salonu.
- Jack może pójdziemy  na plan?
- Dobrze.
 Po kilku minutach byliśmy już na miejscu...
------------------------------------------------------------------------------------------
MI SIĘ NIE PODOBA!!! Nie qiem jak wam ale wyszło mi fatalnie :'(  nie wiem co się stało??!! KOCHAM WAS ZA TO, ŻE CZYTACIE TO MOJE BEZTALĘCIE. KOCHAM WAS <3

2 lut 2014

ROZDZIAŁ 12

Wiedziałam, że naprawdę mu na mnie zależy i muszę otworzyć oczy, dla niego...

 Już dobrą godzinę "siłuje" się z swomi oczami. Nagle poczułam jak Jack puszcza moją rękę. Tak bardzo chciałam go zobaczyć. Teraz albo nigdy- powtarzałam sobie w myślach. Gdy usłyszałem kroki (Jack'a jak wychodził) zebrałam w sobie wszystkie siły jakie mi zostały i otworzyłam oczy. Cieszyłam się tak jak nigdy.
OCZAMI JACK'A
Właśnie kładłem rękę na klamkę gdy usłyszałem cichy szept.
- Jack, proszę nie zostawiając mnie - to był głos Kim?! Nie, ona jest w śpiączce. Stary ogarnij się!
- Jack, proszę nie zostawiaj mnie. 
- Kim? - nie wierzyłem własnym uszą. Nie wytrzymałej więc się odwróciłem i zobaczyłem te piękne orzechowe oczy, ten uśmiech...ona się obudziła!
- Kim, budziłaś się?!- byłem taki szczęśliwy
OCZAMI KIM
Jack chyba nie słyszał jak go wołałam więc spróbowałam jeszcze raz. Na szczęście opłaciło się. Jack ja poparzony odwrócił się i podbiegł do mnie.
- Kim, ja...myślałem że..- widziałam, że jest mu ciężko więc mu przerwałam
- Jack wszysto jest dobrze. Obudziłam się dla Ciebie, dla nas.- na te słowa Jack jak za dotknięciem różdżki stanął nade mną i pocałował. Tak bardzo mi tego brakowało, jego ciepła, perfumów, jego warg na moich. Po prostu jego - mojego Jacka. Stop! Co ja wygaduję??!! On nie jest mój..on..nie jest moim chłopakiem! Nie spytał mnie o to! Ale oczywiście ja za bardzo go kocham. Więc MUUUSIAŁAM oddać ten pocałunek. Wyrażał on wszystkie nasze uczucia: tęsknotę, miłość, strach i szczęście. Jednak nic co piękne nie trwa wiecznie.
- Panie Brewer jaśli panna Crawford - jak to fajnie brzmi panna Crawford - nie przebudzi się przez najbliższą godzinę...nagle się zatrzymał dopiero teraz zobaczył, że siędzę uśmiechnięta na łóżku.
- Dzień dobry - powiedziałam jak przystało na wychowaną osobę :-).
- Pana Crawford..ale..jak.. to.. znaczy.. po pierwsze Dzień Dobry, a po drugie jak się pani czuje? Wszystko dobrze? Odczuwa pani jakiś ból?
- Czuję się bardzo dobrze, tak wszystko jest okej i nie nic mnie nie boli. -uśmiech nie schodził mi z twarzy- a tak poza tym kiedy będę mogła wyjść?
- Jeśli wyniki z badań będą dobre i jutrzejsze też to za tydzień.
- Cooo?! Za tydzień.
- No tak..była pani w śpiączce od tygodnia wyniki musiały by być wzorowe a wręcz idealne by mogła pani opuścić szpital np. jutro. - na te słowa posmutniałam.
- Proszę mnie zabrać na te badania, ale już. - warknęłam
- Tak oczywiście zaraz przyjdzie tu pielęgniarka. - był nieźle zdezorientowany.Szybko wyszedł z sali i znów zostaliśmy sami (Jack i ja).
- Jack, proszę odpowiedz mi na jedno pytanie. - powiedziałam to tak słodko, że bardziej się nie dało
- Tak?
- Kiedy ty ostatnio spałeś?!
- Ja..no..te..no..dzisiaj w nocy.
- Ta jasne takie kity to możesz wciskać P.Parks  a nie mi.- byłam wściekła ale opanowałam się i dokończyłam tak słodko jak wcześniej - Jack idź do domu, spać .
- Ale ja..
- Nie ma żadnego ale. Słyszałam każde słowo jakie tu powiedziałeś, czułam jak mnie całowałeś na dobranoc i dzień dobry. Słyszałam jak przychodziłeś od razu po szkole i wychodziłeś 5 minut przed nią.. a teraz zrób coś dla siebie i dla mnie idź spać, proszę.
- Dobrze ale dopiero gdy przyjdziesz po badaniach.
- Dobra niech Ci będzie. - wiedziałam, że nic nie zdziałam więc dałam za wygraną.
***
 Po dwóch godzinach badań, prześwietleń itd. Znów znalazłam się w "swojej" sali. Jack od razu do mnie podszedł i musnął mój puliczek.
- A teraz do domu! Spać!
- Kimi, plose mogę zostac z tobom, plose - muszę przyznać minę kota ze Shreka i głos jak dziecko miał opanowane do perfekcji.
- No dobrze niech Ci będzie.
- Kocham Cię, jesteś wspaniała - na te słowa lekko się zarumieniłam co Jack na pewno zauważył bo dotknął mojego pulika.
- Wiesz, że ślicznie wyglądasz gdy się rumienisz. - byłam coraz bardziej czerwona
- Nie od wracaj kota ogonem idziesz spać! - powiedziałam to z resztką powagi
- No dobra.- wstał z mojego łóżka, usiadł na krześle i oparł się o ściane.
- Możesz powiedziać mi co ty robisz?!
- Idę spać?
- Na pewno nie na krześle. Chodź tu.- posunęłam się na skraj łóżka i poczułam jak Jack jedną ręką mnie obejmuje w tali a drugą gładził mnie po włosach. Byłam tak szczęśliwa, że nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy.
------------------------------------------------------------------------------------------
Podoba się wam? Bo mi nie. Nie wyszło tak jak chciałam :'( . Przepraszam was za to totalnie go zjechałam. Przysięgam następny będzie lepszy :-) .czyli do wtorku a może nawet jutra :-)  KOCHAM WAS <3

1 lut 2014

Ferie !!! :-)

ROZKŁAD ROZDZIAŁÓW
Jak już wcześniej pisałam ferie zaczynaają się u mnie w poniedziałek :-) . Rozdziały będą ukazywać się co dwa/trzy dni zaczynając od jutra. Cieszycie się?  Ja bardzo :-) :-)