Jack był strasznie poirytowany tą sytuacją. Podszedł do blondynki i objął ją od tyłu. Kim momentalnie przestała się ruszać. W Londynie nie pozwalała nikomu się dotknąć, a on jak gdyby nigdy nic sobie ją przytula. Kurwa co on odpierdala?! Widziałem jak próbuje spojrzeć jej w oczy i przez chwilę mu się to udała. Jednak niebiasko oka odwróciła wzrok w stronę lasu. Po chwili zaczęła biec w tamtą stronę. Wymieniliśmy między sobą zdziwione spojrzenia. Przeczuwałem, że coś się stanie, więc pobiegłem za nią. Dziewczyna wymijała drzewa i korzenie. Przypomniała mi się jej próba, by dołączyć do gangu. Nagle zza drzewa wyskoczył jakiś facet w czarnym ubraniu i uderzył ją w tył głowy. Nie widziałem jego twarzy, ale na bluzie widniał biały smok. Kim ciężko upadła na ziemie. Szybkim ruchem wyciągnąłem pistolet, który zawsze trzymam między paskiem od spodni. Biegłem w stronę blondynki jednocześnie próbując trafić w tego debila. Dostał dwa razy w rękę, ale i tak udało mu się uciec. Ukucnąłem przy dziewczynie. Była nieprzytomna.
- Kim, Kim! Obudź się! - mówiłem delikatnie uderzają ją w policzki.
Po chwili przybiegła do mnie reszta. Wziąłem dziewczynę na ręce i ruszyłem w stronę domu. Jerry powtarzał, że to jego wina. Nicol szła obok mnie próbując ją obudzić, a Jack szedł kompletnie zamyślony. Dawno go takiego nie widziałem. Ostatni raz był jak zakochał się w jakiejś pannie i chciał z nią zerwać. Chwila... Nie. To przecież niemożliwe. Po kilku minutach byliśmy w domu. Zaniosłem blond piękność do jej nowego pokoju i dolikatnie ułożyłem na łóżku. Niki przyniosła jej zimny okład na głowę i przykryła kocem. Chciałem zadzwonić do lekarza, ale po ostatnim razie wiedziałem, że za chwilę powinna się obudzić. Zeszłem na dół. Siedzieli tam wszyscy, więc po prostu usiadłem na swoim miejscu. Siedzieliśmy tak już około 15 minut i nikt nie wiedział co ma powiedzieć.
- To był ktoś z gangu "białych smoków". Widziałem ich znak na jego bluzie. Wyskoczył zza drzew i uderzył ją w głowę.- westchnąłem przerywając nie z ręczna ciszę.
- To moja wina. - westchnął Jerry.- Powinienem przy niej być. Wrócić, gdy zginął David. Pocieszyć ją i pomóc wrócić do normalności, ale oczywiście tego nie zrobiłem, ponieważ jestem skończonym idiotą! Ona nigdy mi tego nie wybaczy....
- Masz rację jesteś skończonym idiotą.- powiedział ktoś?
Wszyscy odwróciliśmy wzrok w stroną schodów. Na ich szczycie stała zapłakna dziewczyna, która miała tego wszystkiego dość.
P.O.V Kim
Obudziłam się w... gdzie ja jestem?! Powoli się podniosłam, ale szybko tego pożałowałam, ponieważ strasznie bolała mnie głowa. Wszystko zaczęła sobie przypomninć: przyjazd, kłótnia, Jack, nieznajomy, las i ciemność. Nie rozglądałam się po pokoju, ale stały tutaj moje walizki, więc wywnioskowałam po tym, że to mój nowy pokój w Seaford. Muszę przyzanć, że był bardzo ładny. O dziwo nie było tu wielkiego okna, które widziałam wcześniej. Powoli podeszłam do drzwi i bezdźwięcznie je otworzyłam. Stanęła u szczytu schodów, nasłuchując rozmów z dołu. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. On wiedział. On chciał to naprawić. Miałam już dość tego wszystkiego.
- Masz rację jesteś idiotą.- powiedziałam.
Oczy wszystkich tam zebranych przeniosły się na mnie. Zeszłam na dół, tak szybko jak to było możliwe. Podeszłam do mojego brata.
- Jesteś skończonym dupkiem, ale i moim bratem.- chciałam, by było jak dawniej. Nie miałam już siły tego dalej ciągnąć.- Kocham cię i zależy mi na tobie. Wybaczam ci. -skończyłam mocno się w niego wtulając.
Czułam, że był zaskoczony moją reakcją, bo stał ja słup (znowu), ale szybko odwzajemnił mój gest. Odsunęła się od niego, uśmiechając przez łzy, które delikatnie zetarł. Jeszcze raz mocno mnie do siebie przyciągnął szepcąc mi do ucha szczere "przepraszam",ale oczywiście ktoś musiał nam przeszkodzić.
- Egh.- chrząknął.
Oderwałam się od Jerrego patrząc z politowaniem na.. Harrego?! Szybko do niego podbiegłam i mocno się w niego wtuliłam. Po chwili dołączyła do nas Nicol. Cieszyłam się, że mam przy obie chociaż częstkę Davida.
- Dobra możemy zaprzestać tym czułością? - syknął Jack.
Nie no z jednej strony się go boje i to bardzo, a z drugiej chciałabym, żeby znów spojrzał głęboko w moje oczy i położył swoje duże ręce na mojej talii. Cholera o czym ty myślisz?! Spokojnie, oddychaj... Nie no jeszcze mówię sama do siebie w myślach. Stop!
- A co zazdrościsz?- spytałam z cwanym uśmieszkiem.
Chłopak wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili zrezygnował i poszedłw nieznanym mi kierunku. Niech sobie nie myśli, że będzie mu ze mną tak łatwo.
- Opowiadań co tam u ciebie.- powiedział Jerry.
Usiedliśmy wszyscy w salonie. Ten dom jest piękny. Co prawda widziałam tylko to pomieszczenie, bo z swojego pokoju wyszłam nie zwrażając na niego uwagi, ale i tak bardzo mi się podoba. Wtuliłam się w Harrego, jednocześnie wciągając zapach jego perfum. Miał takie same jak David. Wiem, że wiele osób mogłoby sobie pomyśleć, że jesteśmy parą, ale to nie prawda. Harry to tylko mój przyjaciel i brat mojego chłopaka, który zginął dziewięć miesięcy temu w wypadku samochodowym.
- Wiem, że się stęskniłaś za Harrym, ale opowiadaj. - ponagliła mnie Niki.
- A od którego momentu mojego beznadziejne go życia? - spytałam delikatnie się śmiejąc.
- Od kiedy odeszłem. - westchnął mój brat.
- Ok. To tak. Jak odeszłeś złapałam doła. Wyciągnęli mnie z niego David, Harry i Sam. Żyłam sobie dwa lata z Davidem. Byliśmy szczęśliwą parą, pomagałam trochę w gangu, ale głównie to byłam z chłopakami. Dzień po moich urodzinach odbywał się "The Run in London."*. David upadł się, że go wygra dla mnie. Wiedziałam, że coś się stanie. Czułam to, ale on się tym nie przejmował i pojechał. Byli już prawie przy mecie. Jeden zakręt i by wygrał, ale jakiś skurwiel po pchnął go w stronę klifu. Chłopak stracił ponownie nad kierownicą i spadł. Zginął na miejscu. Sprawca uciekł. Niedługo po tym Harry odszedł. Było mi cholernie ciężko. Kilka prób samobójczych, narkotyki i tak dalej. Dopiero po nowym roku coś we mnie pękło i zaczęła w miarę normalnie funkcjonować. Zostałam szefową gangu razem z Sam'em. Przejęłam szukanie tego skurwesyna, ale to nic nie dało. Później rodzice no i jestem tutaj. - skończyłam wycierając łzy z policzków tak samo jak Harry.
- Przepraszm, że cię zostawiłem. Powinienem wrócić...- zaczął Jerry, ale szybko mu przerwałam.
- Błagam cię nie wracajmy do tego. Dobrze? Wybaczyłam ci.- powiedziałam patrząc na chłopka.
W odpowiedzi otrzymałam przytakujące kiwnięcie głową.
- Przepraszam, ale chyba już pójdę się rozpakować robi się późno, a nie chcę, żeby wygniotły mi się ubrania.- dodałam wastając.
- To ja ci po mogę. - zaoferowała blondynka...
* Wyścig w Londynie nazwę wymyśliłam w oparciu o grę mojego brata " The Run" i miejsce zamieszkania Kim- Londyn
*********************************************
No i jest 3 rozdział. Jak wam się podoba? Jednak udało mi się dodać go w tygodniu, a miałam się uczyć na sztukę. Jaka szkoda :'( hahahahaha. Dziękuje za komentarze pod poprzednim rozdział am. Dzięki wam mam motywację i świadomość, że ktoś czyta te moje COŚ!!! Kocham was i bardzo dziękuje <3
Rozdział dedykuje:
Wiktori.KL
Anonimce Julce
Olivi B.NA
Iguśce Holt
Patty Howard
KOCHAM WAS MISIE <3
5 KOMENTARZY = NEXT W ŚRODE
PONAD 5 KOMENTARZY = NEXT W WEEKEND
Rozdział jest BOSKI
OdpowiedzUsuńDawaj szybko nexta plisss
no bo serio opowiadanie jest BOSKIE
kocham <3 i czekam na nn
OMG!!!! Rozdział cudowny, boski aż brak słów na opisanie ;**
OdpowiedzUsuńI te emocje... Jack'a ale zatkao
Te opowiadanie przypadło mi do gustu ;***
Dziekuje za dedykacje Kochana;**
Czekam na nastepny XD
Kocham Julka <33
Dziękuję Ci bardzo za dedyk ( Chyba xD )
OdpowiedzUsuńRozdział cudny !
No wiesz... pozazsrościć :D
Whooo coś czuję, że Harry odegra tu dużą rolę ;D
Już nmg doczekać się następnego ! <3
Rozdziału ^.^
Zostałaś nominowana do Liebster Award :) Więcej szczegółów u mnie - http://harrystylesfanfictionzuzia.blogspot.com/p/blog-page_11.htm
OdpowiedzUsuńboooski :*
OdpowiedzUsuńczekam na next :)