29 mar 2014

Rozdział 23 " koperta"

Kolejny dzień spędziłam w hotelowej sypialni. Cały czas myślałam o Jack'u. Miałam malutką nadzieje, że kiedyś mi wybaczy, zrozumie i tak bardzo go nie ranie... Co ja odpierdalam ?! Przecież wiem, że krzywdzę go bardziej niż ktokolwiek inny. Jestem podłą suką.  Sekundy, minuty, godziny wszystko to sprawiało, że coraz bardziej uświadamia się w tym przekonaniu. Ciszę przerywały co godzinne płukania w drzwi Harry'ego i pytania typu "żyjesz jeszcze?" albo "chcesz coś zjeść?". W końcu wybiła 18:00 za pół godziny mieliśmy samolot do Londynu. Zostawiam tu wszystko co mam -Jack'a, ale ja nie mogę znieść widoku wytapetowanej mordy tej francy.
- Gotowa?- spytał Harry gdy wsiadaliśmy do samochodu.
- Gotowa.- odpoiedziałam. Po 15 minutach jazdy byliśmy na lotnisku a po kolejnych 10 siedziałam w prywatnym samolocie chłopaków. Wiedziałam, że reszta zespołu stara się być dla mnie jak rodzina i byłam in za to bardzo wdzięczna. Dzięki nim mogłam na nowo zacząć zapisać swoją księgę życia z moją córeczką lub synkiem, a co najbardziej mnie boli bez Jack'a .
OCZAMI JACK'A
 Cały dzień spędziłem w pokoju Kim. Nie mogłem pogodzić się z tym, że już chyba nigdy nie zobaczę jej uśmiechu, że nie usłyszeć jej śmiechu, że nie poczuje tego ciepła kiedy mnie przytula a co najgorsze, że już chyba nigdy nie poczuje jej malinowych, delikatnych ust na swoich...Nie miałem zamiaru się załamywać tylko zrobić wszystko by ją odzyskać. Wiedziałem, że to będzie trudne zważywszy na to, że oddałem ten cholerny pocałunek. Kurwa co we mnie wstąpiło?! Wszystko spieprzyłem jak zawsze! Było już po 19:00 gdy do pokoju weszła Grace.
-'Jak się czujesz?- spytała z zmartwieniem.
- Dziewczyna, którą kochałem ponad wszystko zostawiła mnie. Przez to, że musiałem oddać ten pieprzony pocałunek. Nie no tak poza tym to czuje się genialnie.- rzuciłem wstając z łóżka.
- Sarkazm to zostaw sobie na później, a teraz chodź się tu do mnie przytul.-powiedziała wyciągając do mnie ramiona. Podeszłem do niej i mocno się wtuliłem. Była dla mnie jak siostra. 
- Ja tak cholernie ją kocham, chcę być przy niej, żyje tylko dla niej, jest moim promyczkiem światła w ciemnym tunelu. Wiem, że ją zraniłem ale tak bardzo ją kocham.- szeptałem pozwalając łza wypływać z moich oczu.
-'Wiem Jack. Ja też bardzo za nią tęsknie. Jest dla mnie jak siostra. Mam mam do ciebie pytanie.

- Taaa?- spytałem odchylają się od niej.
- Czy..ona..Czy Kim powiedziała Ci o tym?- spytała plącząc się w słowach.
- O czym?- szczerze mówiąc zdenerwowała mnie.
- Czyli nie..
- Grace ?! O czym mi nie powiedziała??
- Jack ja nie mogę...-widziałem w jej oczach smutek?
- Grace o co do cholery chodzi?!- dziewczyna podeszła do biurka Kim i lekkim szarpnięciem otworzyła szuflade. Zdziwiłem się gdy wyciągnęła z niej białą kopertę. Podała mi ją po czym wyszła z pokoju. Koperta była za adresowana do mnie od Kim? Nie wiedziałem co robić. Przeczytać czy nie? Może nie powinienem? Po kilku minutach zdecydowałem że przeczy tam ten list...
------------------------------------------------------------------------------------------
PODOBA SIĘ?! MAM SKRYTĄ NADZIEJE ŻE TAK <3 
KOCHAM WAS :*
MAM PROŚBĘ DO KAŻDEGO KTO PRZECZYTAŁ CHOCIAŻ JEDEN ROZDZIAŁ MOJEGO BLOGA. OSTATNIO DOSTAŁAM CIEKAWEGO E-MAILA W KTÓRYM JEDNA CZYTELICZKA WYRAZIŁA SWOJĄ OPINIE DO DO MNIE I TYN BLOGU MOŻE ZACYTUJE
" Jeśli myślisz, że tym swoim zjebanym "talentem" (chociaż powinni mnie wtrącić do więzienie za powiedzenie tego) włączysz się w wspólnotę blogerek to jesteś w błędzie. Nie masz za grosz talentu a to opowiadanie jest wielką pomyłką. Nie wiem w ogóle po co to robisz?! Tylko współczucie na nas wywierasz a nie podziw..." mogła bym cytować dalej ale nie chcę znów czytać tych wszystkich wyzwisk.. Wiem, że są setki lepszych blogerek ode mnie i to o wiele. Po prostu chcę by KAŻDY wyraził o mnie jako "pisarce" i tym blogu ocenę. Wiedziałam, że będą też hejterzy ale nie spodziewałam się że będą aż tak bolesne jak ten e-mail. Więc proszę napiszce to co myśli cię o mojej "pracy"
KOCHAM WAS <3 ~andzia~
5 KOMENTARZY = NEXT

22 mar 2014

Rozdział 22 "NIENAWIDZĘ CIĘ''

- Nie on już dla mnie nie istnieje!!!- wrzasnęła opuszczając łazienkę i kierując się w stronę mojego pokoju...

Obudziłam się w łóżku Harrego. Rozejrzałam się po pokoju. Nie było w nic nadzwyczajnego  szare ściany z zielonymi liśćmi, szafa, łazienka, komoda, plazma i włochaty dywan. Drzwi do pokoju otworzyły się a w nich stanął Harry.
- Jak się czujesz?- spytał z troską w głosie.
- Jak dziwka.- powiedziałam bez zastanowienia.
- Przestań!- powiedział z oburzeniem obejmując mnie ramieniem.- nie jesteś żadną dziwką!!! Jak już to Jack jest wielkim palantem, że ciebie nie docenił. Jeśli nadal chcesz to rozmawiałem z chłopakami i nie mają nic przeciwko żebyś z nami jechała.
- Naprawdę?! Tak się cieszę. - powiedziałam z entuzjazmem.
- Nadal nie uważam, że to dobry pomysł.- westchnął
- A ja tak. Muszę zacząć od początku. Pomożesz mi dzisiaj? Muszę wszystko pozałatwiać . Wylatujemy jutro tak?
- Tak wieczorem. Jasne, że ci pomogę.
- Dziękuje.- powiedziałam delikatnie całując jego policzek.- Będę gotowa za 20 minut.- dodałam wchodząc do łazienki. Wzięła prysznic i ubrałam ubrania które "porwałam" wczoraj z domu. Wypłukałam zęby płynem, bo nie miałam szczoteczki. Dokłada nie po 24 minutach byłam gotowa i poszłam po Herrego.
***
Moim pierwszym celem był gabinet reżysera. Bałam się tej rozmowy ale wiedziałam, że mnie zrozumie. Delikatnie zapukałam w drzwi po czym weszła do środka.
- Dzień dobry Kim.
- Cześć wujku. -powiedziałam delikatnie się uśmiechając.
- Coś się stało?
- Mam mały problem i muszę się z tąd wyprowadzić. Wiem, że podpisałam umowę na kolejne 6 miesięcy ale nie mmogę dalej tutaj być. Proszę pomóż mi.- poprosiłam ze łzami w oczach. Mój wuj ciężko westchnął.
- Kim zgodzę się. Tylko dlatego, że obiecałam twojej mamie, że po mogę Ruddiemu. Więc anuluję twoją umowę.- na te słowa szeroko się uśmiechnęłam.
-Dziękuje.- powiedziałam mocno go przytulając.
- Niestety ja muszę załatwić związane z tym sprawy. Trzymaj się.
- Pa i jeszcze raz dziękuje.- dodałam po czym wyszła do Herrego.
- Udała się.- rzuciłam podchodząc do niego.
- To dobrze. Gdzie teraz?
- Do domu.- westchnęłam. Po 20 minutach drogi stanęła przed drzwiami mojego ukochanego domu. Ledwo otworzyłam drzwi a podbiegł do mnie Jack.
- Kim gdzie ty była?! Bałem się o ciebie!- widziałam w jego oczach, że mówi prawdę.
- Jack przestań.
-Kim..o co ci chodzi?
- O co mi chodzi?! O co ci do cholery chodzi?! Najpierw prosisz mnie o rękę a potem całujesz jakąś łajzę!!!- wrzasnęłam
- Kim to nie...- nie miałam zamiaru wysłuchiwać tych jego zasranych tłumaczeń.
- Jack z nami koniec.-wiedziałam, że go ranie i przy tym siebie ale po prostu nie mogłam na niego patrzeć- jutro mam lot do Wielkiej Brytanii zamieszkam tam z Harrym. Proszę nie jedź za mną...-dodałam ze zrezygnowanie.
- Kim ja cię kocham. Nie możesz mnie zostawić dla niego.-czułam jak łzy gromadzą się w moich oczach. Nagle do holu weszła Grace z moimi walizkami. Zadzwoniłam do niej wcześniej i wszystko wyjaśniłam. Oczywiście jak to ona zrozumiała.
- Kim mam twoje walizki.- powiedziała z niepewnym uśmiechem. Harry który do tej pory stał cicho wziął je i zaniósł do samochodu.
- Wiedziała?!- wrzasnął Jack do Grace.
- To nie istotne.- wtrąciłam.- chciałam się z wami pożegnać.- Na te sława do holu wparowali pozostali mieszkańcy. Zaczęli mnie przytulać i wg. innymi słowy pożegnanie. Odbyło się bez radnych scen ponieważ wszystko im wcześniej wyjaśniłam. Na koniec został Jack. Bałam się mu powiedziać, że jestem w ciąży. Postanowiłam z Harrym, że dopiero po przylocie do UK pójdę do lekarza ale wiedziałam, że jastm w ciąży ponieważ zrobiłam test ciążowy. Zostałam sama z Jack'iem.
- Kim ja cię kocham nigdzie cię nie puszczę!!!
- Jack to już postanowione.- westchnęłam
- Kim KOCHAM CIĘ i ty też mi to powiesz.
- Mylisz się ja cię NIE KOCHAM, NIE KOCHAŁAM I BYŁ TO JEDEN WIELKI BŁĄD!!!!- krzyknęła, że chyba wszyscy sąsiedzi to usłyszeli.
- To nie prawda!
- Prawda..ja cię nie kocham Jack. - słowa ledwo co wydostały się z moje gardła . Wiedziałam, że cierpi ale inaczej by mnie nie puścił. Musiałam powiedzieć mu o ciąży, ale wtedy wszystko by się pogorszyło. Postanowiłam to przemilczeć. Reszta osób wiedziała i obiecałam mi, że nic mu nie powiedzą. Nagle poczułam jego usta na swoich. Tak tego pragnęłam ale nie mogłam dostać. Wciąż miałam przed oczami tą laskę. Wiedziałam, że to ostatni raz więc oddałam pocałunek. Po kilku minutach oderwałam się od niego. Czułam, że po moich policzkach wciąż lecą łzy.- NIENAWIDZĘ CIĘ,!!- wrzasnęłam i wybiegłam z stamtąd do samochodu.
OCZAMI JACK'A
 Widziałem jak ucieka, ale nic nie mogłam zrobić stałem jak oniemiały. Czy ona właśnie powiedziała, że mnie nie nawidzi? Dopiero gdy Grace przyszła do mnie i mocno przytuliła zacząłem znów kontaktować. Nie wierztłem w to. Miałem tego dosyć szybko pobiegłem do swojego pokoju i zamknąłem drzwi. Dopiero wtedy zrozumiałem, że straciłem jedyną osobą która trzymała mnie przy życiu.
PODOBA SIĘ? Nie wiem dlaczego ale mi NIE!!? Jest słaby. Chyba po prostu nie umiem pisać... Zastanawiam się nad napisaniem tego opowiadania do końca i skączeniem. A wy co o tym myślicie? Dla mnie wasze zdanie jest najważniejsze. No nic..chcę was przeprosić za tygodniową przerwę ale nie miałam neta. Następny rozdział też prawdopodobnie za tydzień, bo ten tydzień mam zawalony sprawdzianami :`( Papapa KOCHAM WAS I DZIĘKUJE ZA PONAD 2300 WEŚĆ JESTEŚCIE WSPANIALI KOCHAM WAS <3 :* :3 

15 mar 2014

Rozdział 21 " Co ty tutaj robisz?!"

Nigdy bym nie sądziła, że jeszcze ją/go tutaj zobaczę..
- Co  do cholery jeszcze tutaj robisz?!  - byłam wściekła nie miałam zamiaru go już nigdy oglądać a on jak gdyby nigdy nic dzwoni do moich drzwi?!
- Spokojnie złość piękności szkodzi. - powiedział uśmiechając się uwodzicielsko. Nagle poczułam jak ciepłe ręce Jack'a  otulają moją talie.
- Co ty tutaj robisz?! Nie wystarczy ci jak zraniłeś Kim?! Daj nam święty spokój!- na te słowa wszystkie wspomnienia wróciły. Mocno wtuliłam się w Jack'a.
- No nie żartujcie sobie.- ciągle czułam na sobie jego spojrzenie.
- Czego chcesz?!- warknął Jack.
- Po pierwsze dzień dobry.-  odpowiedział sarkastycznie.- a po drugie muszę porozmawiać z Kim w CZTERY OCZY.
- Kim nie sadze...
- Jack porozmawiam z nim i możemy iść.- powiedziałam lekko całując jego policzek.
- No dobrze ale uważaj.- widziałam, że niechętnie zostawia mnie z nim sam na sam i ledwo się powstrzymuje od zabicia chłopaka ale musiałam pozbyć się naszego gościa jak najszybciej. Gestem ręki wsakazałam mu kuchnie. Szedł tuż za mną. Nie miałam ochoty na tą rozmowę więc od razu przeszłam do rzeczy.
- Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?!
- Kim chcę cię przeprosić.
- Harry człowieku ogarnij się! Wiesz, że mnie skrzywdziłeś?!
- Tak wiem i serdecznie chcę cię za to przeprosić. Na początku chciałem wygrać tem zakład ale później  zdałem sobie sprawę, że tylko cię skrzywdze myślałem, że jak wyjade to te zerwanie będzie cię mniej bolec. Wiem, że nie miałem racji skrzywdziłem Cię jeszcze bardziej mówią to wszystko. Jeszcze raz chcę cię przeprosić i prosić o wybaczenie. Wiem, że nie mam co liczyć na jakąkolwiek przykazań. Chcę żebyś wiedziała, że możesz na mnie liczyć.
- Dziękuje. Wybaczam ci.- nie wiem dlaczego to zrobiłam ale nie miałam serca, żeby dalej go męczyć.
- To ja dziękuje.- powiedział delikatnie się uśmiechając.- Gratulacje z okazji zaręczyn.
- Dziękuje.
- Ja już idę. Do widzenia. Jeśli czegoś by są potrzebowała to mieszkam w hotelu 13 numer 13.
- Pa i jeszcze raz dziękuje.- Gdy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi szybko pobiegłam na górę. Grace już tam siedziała z gotowym strojem.
- Idź się myć!
- Już- weszłam do łazienki na szybką kompiel. Miałam mniej czasu przez mojego nie zapowiedzianego Harrego. Nie wiem dlaczego ale ucieszyły mnie jego słowa. Po pół godziny wyszłam z łazienki. Jednak wcześniej zrobiło mi się nie dobrze mam tak od kilku dni zwymiotowałam i szybko umyłam zęby. Wyszłam z łazienki gdzie czekała na mnie Grace z strojem. Szybko mnie umalowała i uczesał. Byłam jej bardzo wdzięczna po kolejnych 20 min. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam bajecznie. Grace przeszła samą siebie.
- Kocham cię.- powiedziałam rzucająac się jej na szyję.
- Ja ciebie też. No idź już twój książę czeka. Baw się dobrze.- powiedziała mocno mnie przytulając i całując w policzek.
- Paaa.- rzuciłam  wybiegłam z pokoju. Na dole zastał pam tylko szofera.
- Pani Brewer?- spytał
- Nie Crawfort.- odpowiedziałam ze śmiechem.
- Pan Brewer ostrzegał mnie przed taką reakcją. No nic zaprasza na dwór. Podążyłam za nim i wsiadłam do limuzyny. Szofer zamknął za mną drzwi. Jechaliśmy dobre 5min. gdy znów drzwi się otworzyły.
- Dziękuje.- powiedziałam wysiadając. Szłam szlakiem czerwonych płatków róż. Dochodząc do końca mojej "drogi" ujrzałam Jacka ale nie był sam. Gdy podeszłam wystarczająco blisko zobaczyłam jak Jack całuje się z jakąś szmatą!!!
OCZAMI JACK'A
 Czekałem na Kim, gdy podeszła do mnie jakaś dziewczyna i momentalnie wypiła się w moje usta. Chciałem się cofnąć ale zanim to zrobiłem doszła do nas Kim. Widziałem jak ucieka szybko się oderwałem od tej dziwki i pobiegłem za moją nażyczoną. Wiedziałem, że to jest najgorsze co zrobiłem w życiu. Biegłem ale w pewnym momencie zniknęła mi z oczu. Nie wiedziałem gdzie jej szukać więc poszłem do domu. Opowiedziałem tam o ty Jerremu i Grace....
OCZAMI HARREGO
 Właśnie mieliśmy spotkanie zespołu gdy ktoś zapukał do drzwi naszego apartamentu. Poszłem otworzyć drzwi i zobaczyłem coś koszmarnego. 
Kim cała zapłakana stała w drzwiach. Szybko do niej podbiegłem i mocno przytuliłem. Zaprowadziłem ją do salonu. Chłopacy byli nieźle zdziwieni. Co prawda to prawda 1D nie codziennie widzi zapłakaną dziewczynę pukającą do ich dzrzwi. Po ok 2 godzinach Kim uspokoiła się i była w stanie opowiedzieć mi co się stało.
- Kim to napewno to jakieś nieporozumienie...
- Przestań !!! On mnie zranił..
- Kimi wiem ale...
- Gdzie jest łazienka?- spytała przerażona. Wskazałem jej drzwi a ona szybko tam pobiegła. Nie było jej już kilka minut więc poszłem sprawdzić co się dzieje. Gdy weszłem do łazienki Kim zwracała torsje. Od razu przyszło mi do głowy jedyno normalne pytanie.
- Kim ty jesteś w ciąży???
- Ja..nie wiem ale chyba tak. -Powiedziała po czym się rozpłakała. Mocno ją przytuliłem.
- Jutro pójdziemy do lekarza.
- Do-dobrze. Mogę tutaj dzisiaj zostać?
- No jasne ale póżniej co będzie. My za 2 dni wyjeżdżamy.- dziewczyna myślała przez chwile po czym odparła.
- Pojade z wami.
- Kimi nie wiem czy to będzie dobry pomysł...
- Proszę nie mogę z nim mieszkać, ślubu i tak nai bądzie,  odwołam mój występ w filmie i pojadę z tobą, zamieszkam gdzieś, poznam kogoś...
- Kim ty nadal go kochasz.
- Nie on już dla mnie nie istnieje!!!- wrzasnęła opuszczając łazienkę i kierując się w stronę mojego pokoju...

I co????  Wiem pewnie macie ochotę mnie zabić ale takim właśnie sposobem zbliżamy się do końca :( zostało jeszcze 3-5 rozdziałów. Cod d następnej histori to widzicie winiki tylko, że nie wiem czy ją napisać czy skończyć... Nadal nie ma nowych czytelników. Myślę, że rozdział nie jest najgorszy... Mam nadzieję, że się podoba.
PS. Dziękuje Juli za niezwykły projekt :* Jesteś Boska :3
KOCHAM WAS :**
DZIĘKUJE ZA PONAD 1900 WEJŚĆ (NIE WIEM KTO CZYTA TO MOJE BEZTALĘCIE) DZIĘKUJE WAM ZA NIE <3

11 mar 2014

Rozdział 20 " A Jack wie?!"

Po pewnym czasie oderwaliśmy się od siebie a Jack wsunął na mój palec pierścionek zaręczynowy...
Czy życie nie jest wspaniałe? Najpierw musimy być szczęśliwi, po tym cholernie cierpieś by znów doznać szczęścia. Kimberly Brewer jak to pięknie brzmi. Nigdy wcześniej bym nie pomyślała, że kiedyś będę mogła się tak nazwać.
Oczywiście, że wiele razy marzyłam o tym w swoich snach ale nie myślałam, że stanie się to prawdą, tak szybko.  Jednak nic tak nie boli jak to, że nie ma tutaj moich rodziców, kiedy w moim życiu zdarzy się coś tak nieoczekiwanie pięknego. Rozmyślając zasypiałam na ramieniu mojego nażyczonego. Jej jak to pięknie brzmi !!! :-) 
- Kimi, skarbie idziemy spać? Jest 4:00 nad ranem. Widzę, że zasypiasz.
- Dobrze, ale ja nie mam siły wstać więc jak chcesz możesz spać sam.- powiedziałam lekko się uśmiechając.
- Bez ciebie to nie będzie to samo. Moja przyszła żono.- na te słowa mimowolny, szeroki uśmiech wkradł się na moją twarz.
- Nadal w to nie wierze.
- Dlaczego?
- Nie wierze, że chcesz spędzić ze mną resztę życia. Mógłeś mieć, każdą dziewczynę jakiej byś sobie nie wymarzył a wybrałeś mnie. Właściwie dlaczego?
- To w to uwierz. Jesteś tą jedyną i tylko z tobą pragnę być. Wymarzyłem sobie właśnie ciebie. A dlaczego? Masz piękny uśmiech, oczy i gdy cię pierwszy raz zobaczyłem serce stanęło mi w gardle. Tak to na pewno dlatego.- na mojej twarzy pojawił się ogromny rumieniec
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie bardziej.
- Nie prawda!
- A właśnie, że tak.
- Jak mi to udowodnisz?.-spytałam z chytrym uśmiechem.
- Tak.-powiedział delikatnie całując moje usta
  
Po tym wziął mnie na ręce delikatnie całując w czoło. Mocno się w niego wtuliłam. Po kilku minutach poczułam miękki materac pod sobą i ciepłą rękę otulającą moją talie. Byłam tak zmęczona, że starczyło mi sił tylko na wtulenie się w swojego nażyczonego. Po czym momentalnie zasnęłam.
***
Rono obudził mnie delikatny całus w usta, którego nie zdąrzyłam oddać.
- Ejj!!!
- Co się stało księżniczko?-spytał z niewinnym uśmiechem na ustach.
- To było wredne!!!-warknęłam wstając i podchodząc do drzwi prowadzących do łazienki. Po prysznicu przywracającego mnie do życia ubrałam się(bez czapki) i delikatnie się pomalowałam. Ledwo zdążyłam wyjść z łazienki gdy ktoś porwał mnie w  swoje ramiona.
- Kimi fochasz się na mnie?
- Nie dlaczego by?-dpowiedziałam pytaniem na pytani
- No bo niecałe pół godziny wcześniej byłaś na mnie zła.
- Aaa to..nie wiem o czym mówisz.-odpowiedziałam spokojnie próbując wyrwać się z ramion Jack'a.
- Kim błagam cię wiesz, że to ci się nie uda.- powiedział znużony- a tak wogóle czegoś nie dokończyliśmy.
- Naprawdę? Czego?
- Tego.- powiedział Jack szybkim ruchem odwracając mnie do siebie i gwałtownie wpijając się w moje usta. Czekałam do ostatniech chwili z oddaniem pocałunku i dopiero gdy poczułam jak chłopak się ode mnie doddala wpiłam się w jego usta. Gdy się od siebie oderwaliśmy na twarzy Jack'a widniał wielki uśmiech.
- Ty, ja randka dzisiaj o 18:00.
- Czy to ma być zaproszenie?! Jeśli tak to musisz się bardziej postarać! - fuknęłam oddlając się od niego. Jack stał przez chwilę jak zaczarowany jednak szybko się ogarnął i wyszedł z pokoju. Po chwili wrócił z czymś ukrytym za plecami. Uklęknął przedemną i wyciągnął zza pleców czerwoną różę.
- Czy ty Kim BREWER uczynisz mi ten zaszczyt i pójdziesz ze mną na randkę?- spytał a ja oniemiałam.
- Po pierwsze jestem Kim Crawford..
-  To tylko kwestia czasu.- wtrącił się w połowę mojego zdania.
- a po drugie zaszczycę cię moją obecnością dzisiejszego wieczoru.-odpowiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Oj panno Kim Brewer nawet nie wie pani jak bardzo panią kocham.
- A właśnie, że wiem.-odpowiedziałam delikatnie muskając jego wargi.
- Tylko tyle!!!- obużył się chłopak brutalnie wpijając się w moje usta
***
Popołudnie spędziliśmy na planie nagrywając kolejne sceny. Wchodząc do domu pierwsze co zrobiliśmy to oblężenie kanapy. Była 17:00 więc za godzinę miała odbyć się moja randka z Jack'iem. 
- Grace błagam pomożesz mi?
- No jasne ale w czym?
- Bo za godzinę mam randkę z...
- Joł Kim a Jack wie?
- Jerry ty debilu ona ma randkę z Jack'iem!!!- wrzasnęła Grace
- Nie szło tak od razu?!- ta jego głupota mnie boli ale i tak go kocham jak brata.
- Dobra Kim chodź idziemy..
- Nie,nie Grace nie.-nagle do rozmowy wtrącił się Jack.- Jeszcze przez 5 minut Kimi jest moja.
- Po pierwsze nie jestem nikogo.- wtrąciłam- a po drugie dostaniesz tylko buziaka i uciekam się szykować. Chyba chcesz, żebym ładnie wygłądał?
- Ty zawsze pięknie wyglądasz.- na te słowa rozpromieniałam właśnie pochylałam się nad nim, by złączyć nasze usta w długim pocałunku gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Na serio!!!- krzyknął Jack.
- Oj przestań.-powiedziałam wywracając oczami. Wstałam z kolan Jack'a i podeszłam do drzwi. To co tam zobaczyłam przerosło mnie. Nigdy bym nie sądziła, że jeszcze ją/go tutaj zobaczę...
PODOBA SIĘ.?? Mi tak :)  Kto odwiedził naszą zarączoną parkę??? Mam nadzieję, że was nie zawiodłam??? Nie mogę się doczekać nexta hihihi :D powiem wam tylko, że mnie znienawidzicie ;* ale bez względu na wasze przyszłe komentarze ja was Kocham :3 do nexta <33 
Rozdział kest dodany dzień wcześniej, ponieważ sprawdzian z histori mnie jakoś nie kręci heuheuheu  <3

9 mar 2014

Wyjaśnienia, bliski koniec i nowy początek.

Dobra więc tak. Sprawa wygląda następująco...
Opowiadanie które chwilowo piszę niedługo dobiegnie końca, ponieważ miało mnie ono w pewnym sensie sprawdzić. Chodziło mi o to, że po nim stwierdze czy pisanie mi się podoba i  czy jest w tym sens wg. czy chcę to robić. Stwierdziłam, że tak. Bardzo mi się to podoba, daje sadysfakcje i chcę to robić. Obecne opowiadanie było zaplanowane na ok. 20 rozdziałów ale nie wiem jak po toczy się akcja. Zdecydowałam, że gdy je skończe znaczne pisać nowe. Problem w tym, że mam kilka propozycji ale nie wiem którą wybrać więc opiszę je wam tak jakby fabuła a wy zdecydujecie.
1. Kim po śmierci rodziców ma status "niemej". Chce odszukać swego brata. Dziewczyna nie wie, że jest obserwowana. W końcu porywa ją gang.
2. Kimberly jest księżniczką. W swoje 17 urodziny powraca do zamku. Tam zakochuje się w swoim ochroniarzu jednak wychodzi za nieznanego księcia.
3. Zwykła opowieść o przyjaźni i miłości.
4. Dziewczyna jest światowej sławy modelką. By utrzymać się w tym zawodzie wpadła w złe towarzystwo i zachowanie. Jej szef wysyła ją na urlop by przemyślała to co robi.  Czy poznane tam osoby ją zmienią?
Więc to są cztery propozycje. Głównie dlatego akcja tego opowiadania toczy się dość szybko. Po ostatnim kom. chcę wyjaśnić sprawę. Mianowicie.. Gdy kim przyjechała do Seaford miała 17 lat. Był ok. koniec listopada a ona ma urodziny w styczniu-nowy rok. To tak dla orientacji. :-)
Bardzo wam dziękuje za czytanie tego i za wsparcie poprzez komentarze. Jest to dla mnie naprawdę ważne i wzruszające, że w końcu mogę robić coś co uwielbiam. Jest to dla mnie bardzo ważne. Głosy na opowiadanie składacie w ankiecie. KOCHAM WAS <3

6 mar 2014

Rozdział 19 "Sylwester i Urodziny"

...W kilka sekund jej nie było. Przetarłam oczy i zobaczyłam coś niesamowitego. Gdyby nie Jack napewno bym upadła...

Moim oczą ukazał się nasz salon. Tylko, że  teraz nie było tutaj mebli a na miejscu komody stał stolik DJ'a. Na środku powstał mini parkiet a wokół niego porozstawiane były stoliki z przekąskami i kilka kanap do siedzenia. Oczywiście nie mogło obyć się bez udziału Jerrego- %%%. Nagle zza kanap wyskoczyli moi znajomi z planu, Grace i Jerry.
- Słodkiej osiemnastki!!!- wrzasnęli wszyscy. Na "sali" rozbrzmiało tradycyjne " Sto Lat".  Po zakończonej piosence wszyscy podchodzili do mnie, przytulali, składali życzenia i dawali prezenty, które Grace i Matt układali na pustym stole. Po ok. 10 minutach wszyscy już tańczyli na parkiecie.
-Kim...? - po chwili podszedł do mnie Jack
- Tak? - spytałam udając obrażoną.
- Kimi nadal jesteś na mnie zła?
- Nie a dlaczego miała bym być?! Udawałeś wielkiego debila chcąc zrobić dla mnie wspaniałe przyjęcie urodzinowe !!! Przy tym raniąc mnie i sprawiając, że płakałam!!!
- Kim przepraszam Cię ale..- nie mogłam uwierzyć, że jeszcze nie ogarnął, że nie jestem naniego zła więc po prostu wpiłam się w jego usta.
OCZAMI JACK'A 
Wiedziałem, że Kim nie jest na mnie zła tylko taką udawała. Więc postanowiłem się z nią trochę podroczyć. Wyszło mi to na dobre, bo po chwili Kim wypiła się w moje usta, od razu oddałem pocałunek. Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie i porwałem moją księżniczkę na parkiet. Po ok. 4 godzinach od rozpoczęcia wszyscy byli już nieźle wstawieni. Jerry skakał z stolików mówiąc, że siedzi na pegazie, którym poleci do kucykolandii. Grace siedziała pod stołem myśląc, że pegaz zje jej włosy. Kim i ja trzymaliśmy się najlepiej chociaż moje kochanie i tak ledwo trzymało się na nogach. Po chwili podszedł do nas Matt.
- Hej piękna.- Co?! Czy on to powiedział do mojej dziewczyny?! Dobra wiem jest trochę (bardzo) pijany ale to była przesada!
- EJ stary !!! Nie zapomniałeś, że ona ma chłopaka?!!- warknąłem
- Dobra Jack wyluzuj!- wrzasnął po czym poszedł na parkiet
- Jack co to było? - zapytała zasypiająca Kim
- Nic. -uciąłem krótko
- Jack czy ty jesteś zazdrosny? 
- A jak bym miał nie być?! Mój kuzyn się do Ciebie przystawiał!  
- Jack przecież wiesz, że jestem tylko twoja a Matt mnie nie interesuje.- na te słowa rozpromieniałem i mocno wpiłem się w jej usta. Kim od razu oddała pocałunek. Oplotła nogi w moim pasie a ja ruszyłem w stronę jej pokoju. Sam nie wiem jak to się stało ale potrzebowałem jej bliska, bałem się o nią. Tak jak by to miało być potwierdzenie jej słów. Opadliśmy lekko na łóżko...
OCZAMI NARRATORA
Kim włożyła ręce pod czerwoną koszulą chłopaka, unosząc ją do góry. Oczą nastolatki ukazał się wspaniały tors chłopaka. Jack nie pozostawał jej dłużny i błyskawicznie uporał się z sukienką swej ukochanej. Jego oczy aż płonęły, pożerając ciało blądynki. Po chwili po ich ubraniach nie było śladu. Jack delikatnie pieścił skórę dziewczyny, gdzie nie gdzie pozostawiając malinki. Jednak nie opuszczał go zdrowy rozsądek (chociaż był dość (bardzo) pijany) . Delikatnie odchylił się od Crawford pytająco patrząc jej w oczy. W odpowiedzi otrzymał tylko namiętny pocałunek. Dopiero w tej chwili Kimberly zrozumiała jak bardzo brunet jej pragnął. Zresztą tak samo jak ona. Po jakimś czasie para zasnęła wtulona w siebie nie zważając na hałas do biegający z dołu...
OCZAMI KIM
 Gdy wstałam strasznie bolała mnie głowa. Spojrzałam na zegarek wskazujący 13:47. Momentalnie moje oczy się rozszerzyły. Chciałam wstać ale ręka Jack'a  uniemożliwiała mi  ruch. Dopiero teraz do mnie dotarło co się stało w nocy. Byłam szczęśliwa, że to był Jack a nie Harry. Delikatnie szturchnęłam mojego chłopaka. Zero reakcji. Chciałam się jakoś wyślizgnąć ale nie udało mi się. 
- Już uciekasz? - spytał melodyjny głos mojego i tylko mojego chłopaka.
- Tak.- odpowiedziałam uśmiechając się szeroko
- To nie dobrze.
- A dlaczego?
-Bo teraz jesteś tylko moja i nikomu cię nie oddam. - powiedział delikatnie wpijając się w moje usta.
- Mogę wstać?- spytałam z nadzieją w głosie.
- Nie.
- No plose cie. -powiedziałam głosem małego dziecka.
- OH..niech Ci będzie. - widziałam, że jest zawiedziony. Zaśmiałam się cicho pod nosem, wkładając na siebie szlafrok.
- EJ!!! Co ty robisz?! Przecież Cię widziałem.
- Naprawdę ?!- udawałam zdziwioną ale wiedziałam, że to nic nie da więc szybko wbiegłam do łazienki po drodze zgarniając getry i bluzę Jack'a. Weszłam pod prysznic pozwalając, żeby moje ciało otulały zimne krople wody.  Po kilkunastu minutach wyszłam z łazienki umalowana i ubrana w czarne getry a do tego szarą bluzę Jack'a.
- Wiesz co?  Ślicznie ci w mojej bluzie.
- Dziękuje. Idziemy na śniadanie? 
- Jasne.- odpowiedział powoli do mnie podchodząc. Wziął mnie na ręce i zbiegł ze mną na dół. Okazało się, że Grace i Jerry jeszcze śpią. W domu byliśmy tylko my, ponieważ dorośli wyjechali  do naszego apartamentu w centrum pozostawiając dom do naszej dyspozycji. Po godzinie nasi przyjaciele wstali z strasznym kacem. Musieliśmy posprzątać, cały salon, kuchnie i łazienkę, przecież za kilka godzin miał być sylwester. Nikt nie miał na to ochoty więc zadzwoniłkam po serwis sprzątający o 17:00 dom był w idealnym stanie. Razem z Grace poszliśmy do mnie przyszykować się na nasze świętowanie. Chłopacy poszli po petardy, pózniej mieli się przebrać i wszyscy mieliśmy się spodkać przed 0:00  w ogrodzie.
***
Dokładnie o 23:43 byłyśmy gotowe Grace była ubrana tak
A ja tak
(sorki nie mogłam dodać zdj.) Zeszłyśmy na dół gdzie czekał na nas tylko Jerry.
- Ślicznie wyglądacie.
- Dzięki.- odpowiedziałyśmy równo.
- Gdzie Jack? - spytałam przerywając ciszę w której szliśmy do ogrodu.
- Powiedział, że mamy oglądać bez niego.- na te słowa pozmutniałam ale Jerry złapał mnie za ręke i poszlilśmy dalej. Było z dwie minuty przed północą. Jack'a nadal z nami nie było. Strasznie się o niego martwiłam. Nagle w niebo wzbiła się wielka petarda. Zdziwiło to nas, ponieważ nikt nigdy nie startował tak wcześnie. Jednak patrzeliśmy na tą rakietę. Po chwili rozprysła się na niebie tworząc napis "KOCHAM CIĘ KIM" byłam tym zdziwiona ale wiedziałam, że to sprawka mojego chłopaka. W między czasie dołączyli do nas rodzice moich przyjaciół wraz z Ruddym. Po chwili poczułam jak ktoś obejmuje mnie w talli.
- Wiesz, że też Cię kocham.- powiedziałam ppatrząc przed siebie
- Wiem i dlatego mam do Ciebie jedno pytanie. - Jack powoli odwrócił mnie w swoją stronę. Nie wiedziałam o co chodzi ale uśmiech nie schodził nie z twarzy. Nagle Jack uklęknął na jedno kolano sięgając po coś w swojej kieszeni z mojej twarzy stopniowo zchodził uśmiech.
- Kim Crawford czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?- Jack wypowiedział te słowa równo o 0:00 a w moich oczach pojawiły się łzy szczęścia- Kim dlaczego płaczesz? Jeśli nie chcesz zostac moją żoną to nie musisz.- na te słowa rzuciłam się na niego.
- Oczywiście, że zostanę  twoja żoną. - powiedzialam po czym wpilam sie w jego usta. Jack oddał pocałunek z wiekszą silą a wszyscy zaczęli bić brawo. Jednak nas to nie oobchodziło w pełni oddaliśmy się pocałunku. Po pewnym czasie się od siebie oderwaliśmy a Jack wysunął na mój palec pierścionek zaręczynowy...

I JEST JAK SIĘ PODOBA ???? MI BARDZO. CHCĘ PODZIĘKOWAC NIEZWYKŁEJ 000 ZA PROJEK. 
KOCHAM WAS <3
DO NASTĘPTNEGO :3