30 cze 2014

Rozdział 7 "Wspomnienia"

P.O.V Kim

Wstałam rano i postanowiłam wziąć prysznic, co będzie bardzo trudne w moim wydaniu. Delikatnie podniosłam się z łóżka i przesiadłam na wózek. Podjechałam do szafy i wyciągam z niego mój ukochany sweterek, a do tego getry w tym samym stylu**. Uwielbiam nosić ciepłe bluzy i swetry, a pogoda w Londynie idealnie do tego pasowała. Tutaj jest mniej okazji. Jednak specjalnie dla mnie marzec jest zimny :*. Poruszanie się na wózku nie jest takie złe jak się wydaje. Jasne jest to strasznie trudne i podziwiam wszystkie osoby niepełnosprawne, ale można się tego nauczyć i przyzwyczaić. W moim wypadku nastąpiło to dość szybko. Nie jest idealnie, ale o wiele lepiej niż w domu tego przyjaciela mojego kuzyna. Nie miałam bladego pojęcia jak mam wziąć ten prysznic. Byłam wykończona tą całą chemią i jeszcze TE sny. Co to miało znaczyć?!?! Zawsze w snach widziałam wszystko co najlepsze i wierzyłam, że to David specjalnie je "podstawia" bym nie była dalej pesymistką, ale po wczorajszym-dzisiejszym śnie chyba zrezygnuje z tej hipotezy. Wjechałam do łazienki i ściągnęłam z siebie ubranie. Jak ja mam wejść pod prysznic?! Może wanna?? Już wiem jacuzzi!!! Podniosłam się na wystarczająco, by usiąść na drewnianej obudowie, następnie wsunęłam się do gorącej wody.  Siedziałam w niej już dobre pół godziny, więc postanowiłam już wyjść. Ubrałam się w uszykowane ubranie, umyłam zęby, a włosy związałam w luźnego warkocza i wjechałam do sypialni. Wiedziałam, że niem mam na co liczyć, bo sama po schodach nie zjadę i jestem uzależniona od Jack'a, więc położyłam się ponownie na łóżku i zaczęła słuchać muzyki.

P.O.V Jack

Obudził mnie odgłos kąpieli branej w jacuzzi. Nie no tam mała coraz bardziej mnie zadziwia. Jak ona się tam dostała. Postanowiłem wstać, ponieważ wiem, że Kim chce zejść na dół, ale nie przyjdzie mnie obudzić. Zszedłem na dół i postanowiłem zrobić jej śniadanie. Gorąca herbata i toasty z dżemem truskawkowym. Pamiętam jak zawsze prosiła mnie na obozie o taki "zestaw śniadaniowy". Tak ja znam Kim lepiej niż myślicie. Byłem jej bliskim przyjacielem, ale mieliśmy wypadek. Ona straciła pamięć i pamiętała niewiel i wszystko co jej się przypominało, ale mnie nie dotyczyły te czynności. Jej rodzice, mówię tutaj o tych po adopcji, postanowili, że lepiej będzie jeśli wyjadę i tak zrobiłem. Miałem 14 lat, a jej rodzice powiedzieli, że jeśli wyjadę nie zgłoszą sprawy do sądu. Było to kilka miesięcy po śmierci jej ojca, Jerry był na rocznym kursie językowym. (To było zanim wstąpili do gangu) Nie wie nic o tym. Właśnie ta jedenastolatka była moim oczkiem w głowie, ale gdy ją później znalazłem nie była już moją przyjaciółką, była dziewczyną mojego kumpla Davida, a ja nie chciałem mu jej zabrać, chciałem przywrócić jej wspomnienia, ale ona widziała wszystko tamtej nocy. Kurwa! Jak ja mogłem tak nie uważać, teraz by się mnie nie bała!. Miałem dość myślenia o tym i tostów, więc poszedłem na górę, do pokoju Kim. Wszedłem do środka, a tam zobaczyłem śpiącą blondynkę z słuchawkami na uszach. Wyglądała jak anioł. Nie miałem serca jej budzić, więc postanowiłem poczekać. Usiadłem na końcu materaca, stawiając tacę na swoich kolanach. Dziewczyna musiała poczuć ugięcie, ponieważ zaczęła się budzić.

P.O.V Kim

Poczułam jak ugina się materac pod czyimś ciężarem, więc leniwie podniosłam powieki i zobaczyłam Jack'a?!?! O.O
- Dzień dobry - wyszczerzył się chłopak.
- Dzień..? Co ty tu robisz?!
- Przyniosłem ci śniadanie...- szepnął smutny?? spoglądając na tacę z jedzeniem
- Skąd ty...?- zaczęłam,a le oczywiście Jack nie byłby sobą, gdyby mi nie przerwał -__-
- David mówił, że lubisz tosty- widać było, że kłamał, ale nie miałam chęci zaczynać tej rozmowy . Na talerzu leżało z 20 tostów. O nie ja tego nie zjem!!!
- Jack..- nie ma jak minka kotka - pomożesz mi je zjeść.
- Nie. - hugh..
- Plosieee..
- No dobra tylko nie patrz tak na mnie.
- Oł je. Moje śliczne oczka. - taa mam ADHD
- Tak, tak masz śliczne oczy jak zawsze jemy? - czy to był komplement?! O.O Co mu się dzisiaj stało?! Kosmici go porwali?! Po GODZINIE jedzenia skończyliśmy. Oczywiście zajęłoby to mniej czasu, ale Jack musiał się wydurniać. W czego wyniku miałam dżem na twarzy,a on we włosach. Hahaha. Wyglądał uroczo tak... Co ja wygaduję?!?!?! Dzisiaj cały świat oszalał. Może jeszce dowiem się, że to brat bliźniak Jack'a, a nie on ?!?! On ma zamiar cały dzień siedzieś ze mną na kanapie?!? Już niczym mnie dzisiaj nie zaskoczy.
- Idziemy na spacer? - a jednak
- IDZIEMY??!!
- No znaczy ty pojedziesz, a ja pójdę.
- Co ci się dzisiaj stało?
- Nic tylko chcę by było tak jak kiedyś. - Co????
- Jack o czym ty mówisz??
- Znaczy chciałbym zacząć od początku. -poprawił się. On coś ukrywa i już moja głowa, by dowiedzieć się co..

P.O.V Jack 

O matko, prawie jej powiedziałem!!! Miałem o niej zapomnieć, traktować ją jak gdybym nigdy jej nie poznał, dopiero co spotkał, a ja wyjeżdżam z takim tekstem. Weź się ogarnij bo wszystko wypaplasz!!! Obecnie pcham wózek dziewczyny leśną ścieżką. Pamiętam, że zawsze uwielbiała takie spacery.

Właśnie podczas jednego z nich ją pocałowałem. Byliśmy na obozie i poszliśmy wieczorem na spacer. blondynka bardzo mi się podobała, czego nie ukrywałem. Patrzyliśmy na zachód słońca, odbijającego się w tafli wody. 
- Tu jest wspaniale- szepnęła. Jakby bała się, że może się to rozpaść. Przytaknąłem jej. Kim usiadła na jeszcze ciepłym piasku, przymykając lekko powieki. Właśnie taka najbardziej mi się podobała: delikatna, naturalna, prawdziwa. Usiadłem za dziewczyną i objąłem rękoma w pasie łącząc je na jej brzuchu. Po chwili zostałem obdarowany zdziwionym spojrzeniem brązowookiej. Wiedziałem co chcę zrobić. Pochyliłem się do przodu, złączając nasze usta. Oddała pocałunek, właśnie to było w tym najpiękniejsze.

W dzień wypadku miałem zapytać ją czy zostanie moją dziewczyną, ale to si ę nie stało a teraz, choćbym nie wiem jak chciał jej o mnie przypomnieć nie mogę. Nie mogę ze względu na Em, Davida i obietnicę...

- Jack o czym myślisz?- no i wracamy na ziemię.
- O tym co było kiedyś.
- O Emily..- spytała niepewnie
- Nie. - tak prawda, wtedy nie miałem już kontaktu z Em. Dopiero kilka lat później byłem z nią, ale obydwoje wiedzieliśmy, że kochamy się jak rodzeństwo. Szkoda tylko, że tak późno to zrozumieliśmy.
- To o czym?
- O pewnej dziewczynie która zawróciła mi w głowie.- chyba tyle to mogę powiedzieć???
- Opowiesz mi o niej? - no nie tyko nie to... - proszę.
-  Zakochałem się w niej, a ona we mnie. Niestety los potoczył się nie tak jak planowałem i teraz ona ma inne życie, w którym nawet nie pamięta, że ja istnieję. - smutek i gniew to wszystko co teraz czuję. Smutej - że Kim mnie nie pamięta i tak już pozostanie, a gniew- że pozwoliłem jej o mnie zapomnieć.
- Jeśli naprawę cię kochała, to na pewno nadal cię kocha. Znajdź ją i przypomnij jej o sobie. Miłości się nie zapomina, nawet jeśli po niej była kolejna. Słyszę w jaki sposób o niej mówisz. Musiała być wyjątkowa. Nie chcę ci mówić co masz robić, ale powinieneś o nią walczyć.- szkoda tylko, że to jest niemożliwe, nigdy nie będziesz moja, a ja twój i to mnie najbardziej boli w tym wszystkim. Moja kochana Kimi...
~*~
I jak pisze go od czwartku i nie mam na niego pomysłu. Dopiero dzisiaj coś mi się w głowie pojawiło, ale gówno wyszło. Rozdział jest fatalny za co was serdecznie przepraszam. Mam nadzieje, że mi wybaczycie.
 Przepraszam wiem, że was zawiodłam.

 Chciałabym was poprosić o dużo komów, ale pot takim czymś wątpię czy będzie ich normalna liczba 6-7 a co dopiero więcej

________________________
* Dziękuje wszystkim za komentarze i czytanie.
** Projekt wykonała Niezwykła za co serdecznie jej dziękuje <3
*** Jak wam się podoba nowe tło?

15 cze 2014

Rozdział 5 ,,Akcja"

**WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM :*

-P.O.V Kim

Obudziłam się w swoim pokoju?! Co ja tu do cholery robię, przecież zasypiałam na dworze!!! Dobra Kim nie panikuj, na pewno Jerry cię tu przyniósł. Znowu gadam sama do siebie -_- . Było po 9, więc nie tak źle jak na mnie. Byłam strasznie głodna. Zeszła po cichu na dół i weszłam do drewnianej kuchni. Dlaczego w tym domu wszystko musi być takie zajebiste?! Wstawiłam wodę na herbatę i zaczęłam robić kanapki. Po kolei nakładałam na nie szynkę, ser lub szynkę, pomidora i ogórka. Zaczęłam myśleć o tym kto mnie przyniósł w nocy do łóżka. Może to Jerry, ale on spał, Harry jechał na tydzień do Londynu, a Niki nie dałaby rady. Więc zostaje Jack, ale to Jack. Zasranych dupek, który uważa się za nie wiadomo jakiego pana. Moje rozmyślania przerwał głęboki głos nad moim uchem.
- Powinnaś mi dziękować.- mogę się założyć, że ma na ustach ten cwany uśmieszek.
- Za co?- spytałam szybko odwracając się w jego stronę.
- Gdyby nie ja zamarzłabyś na tym dworze.
- Ah więc to ty? Szkoda bo chciałam dać temu komuś buziaka, ale teraz to raczej spasuje. - westchnęłam z udawanym smutkiem. Oh tak tak mi przykro, że aż wcale.
- A ja myślę, że to raczej ja spasuje.- powiedział z tym firmowym uśmieszkiem.
Miałam ochotę wydrzeć się na niego tak jak tego dostawcę miesiąc temu, ale ostatkiem "silnej" woli się powstrzymałam, a tak na serio to chyba położyłby mnie jednym palcem. Wysiliłam się tylko na sztuczny uśmiech i ruszyłam do swojego pokoju, bo na pewno nie zostanę w piżamie. Wchodząc po schodach usłyszałam jeszcze wrzaski tego debila.
- Słodka piżamka!!!- zamorduje go kiedyś!!!
Weszła do garderoby i stanęłam przed szafą. Nie mam zielonego pojęcia w co mam się ubrać. Nigdy nie miałam takiego problemu, a teraz co?! Właśnie miałam wybrać czarną bluzę Harrego, gdy zadzwonił mój telefon. Zastrzeżony??
- Tak? - spytałam niepewnie po naciśnięciu zielonej słuchawki.
- Hej młoda.
- Sam?
- Nie poznajesz swojego męża?!- zaśmiał się chłopak.- Ranisz!!!
- Co chcesz?
- Tak od razu? Gdzie twoje maniery?!
- Hahaha nie rozśmieszaj. Co jest?
- Akcja w pobliżu Seaford, piszesz się na to?
- No jasne!! Szczegóły proszę.
- Diler robi przekręty na naszym towarze standardowa akcja.
- Jasne, że tak. Za ile będziesz?
- Dwadzieścia minut. Musimy najpierw go trochę poszukać.
- Spoko, narka.
- Pa młoda.
Dwa tygodnie bez akcji. Jak się za tym stęskniłam. Teraz już wiedziałam w co się ubrać. Założyłam dłuigie getry w kota, bluzę w stylu wojskowym i do tego rękawiczki (nie ma jak przymrozek), czapkę z daszkiem i torbę, do której schowałam telefon, chusteczki i mój kochany pistolet :-) .  ***
Nie ma to jak kogoś postraszyć. Weszłam do łazienki i delikatnie przejechałam rzęsy mascarą. Nie lubię mocnego makijażu. Na koniec spryskałam się swoimi ulubionymi perfumami i byłam gotowa. Nie ma to jak czas. Nie rozumiem tych wszystkich dziewczyn co przesiadują w łazience godzinami. Co one tam robią?!?!?! Miałam jeszcze 10 minut do przyjazdu Sama. Usiadłam na łóżku i zaczęłam słuchać mojej playlisty. Prawie usypiałam, gdy nagle ktoś położył rękę na moim ramieniu. To wystarczyło, żebym podskoczyła na miejscu, a ten ktoś zaczął się śmiać.
- Powaliło Cię do reszty?!?!?
- Ciebie też miło widzieć.- powiedział ze stoickim spokojem, aż miałam ochotę mu walnąć.- No chodź królewno.- dokończył szeroko rozstwierając ramiona.
Bez słowa wstałam i podeszła do mojego kuzyna, który od razu zamknął mnie w żelaznym uścisku. Bardzo tego potrzebowałam i chciałam.
- Jedziemy?- spytałam nie odrywając się od Sam'a. W odpowiedzi otrzymałam tylko lekkie
mruknięcie. Oderwałam się od chłopaka i ruszyłam w stronę drzwi. Schodząc po schodach napotkałam zdziwione spojrzenie Jack'a. Po wczorajszym zdarzeniu i dzisiejszej rozmowie mam go dość na miesiąc. Nie wiem o co mu chodzi raz udaje miłego, a zaraz jest chamski. Niby mnie przyniósł do domu i wtedy myślałam, że jest inny, ale jednak się pomyliłam. Nie wiem co David w nim widział. Przyjaciel pożal się Boże się znalazł. Matko jak oni mogli się przyjaźnić?!?!  Chciałabym się z nim chociaż dogadać, bo wiem, że David by tego chciał. Szczerze mówiąc to jak bym go nie znała to mogła bym stwierdzić, że jest całkiem przystojny. Chwila Kim co ty mówisz?!?! Nie no na głowę mi już pada przez ten jego słodki uśmiech, głębokie spojrzenie i czekoladowe tęczówki, w które mogła bym patrzeć godzinami.  Stop!!! Mam już tego serdecznie dosyć.
- Ile jeszcze będziemy za nim jeździć?- spytałam ziewając.
- Jeszcze z godzinkę.- odpowiedział z grymasem na twarzy.
- Co?!?! Zmarnowałeś już dwie godziny mojego życia!! Nie wystarczy ci?!
- Nie.
- Hugh dlaczego musiałam się zgodzić na takie głupstwo?!- mamrotałam pod nosem.
- Bo mnie kochasz.- słyszał -_- niech go diebeł weźmie.
Kolejną godzinę spędziliśmy na wspominaniu dawnych lat. Brakowało mi czegoś takiego.
- Wstawaj.
- No wreszcie!!- powiedziałam z ulgą wymalowaną na twarzy.
Oczywiście P.Sam zabronił mi brania broni. Jak ja go nie znoszę. Wysiadłam z samochodu i podążyłam za brunetem w stronę portu. Jak ja nie znoszę mgły, nigdy nie widzę gdzie i w co celuje. Szłam z Samem ramie w ramie dopóki nie ujrzeliśmy Rica. Nienawidzę tego krętacza.
- Gdzie masz kasę?!- cały Sami (hahha) zawsze bezpośredni.
- Nie mam.- warknął Rick. Na pierwszy rzut oka możnaby powiedzieć, że jest twardzielem, którego nic nie rusza, ale w jego oczach było widać strach. Strach, który karmił mojego brata, kuzyna, a w szczególności mnie. Mimowolny uśmiech wkradł się na moją twarz.
- A ty co się szczerzysz blondi?!
- Uwarzaj na słowa!
- Spokojnie Sam, nie denerwuj się tak. O ile pamiętam to dziunia Stylesa, a nie twoja.- zaraz go.... wdech, wydech, wdech, wydech. Szkoda tylko, że Sam nie ćwiczy samoopanowania, bo w innym przypadku Rick nie byłby przybity do ściany i obrywał z każdej możliwej strony.
- Dobra dość tego Sam!-wrzasnęłam. Pomimo, że nie widzię jego twarzy mogę się założyć o milion, że patrzy na mnie jak na ducha, więc od razu dodałam.-wisi nam kasę.
Sam jak na zawołanie zjawił się obok mnie, objął ramieniem i ruszył w stronę auta rzucając na odchodnę, że ma trzy dni na zorganizowanie sobie kasy. Właśnie mieliśmy przechodzić w prostopadłą alejkę ustawioną z kontynentów, gdy doszedł do nas donośny huk. Nie zdążyłam nawet zareagować, czy się odwrócić, a już poczułam przeszywający ból w nodze. Moje powieki stawały się coraz cięższe, aż w końcu opadłam na twarde podłoże.
P.O.V Sam
Zabije gnoja. Nie ręczne za siebie. Nie zdążyłem złapać Kim, która upadła na kontyner. Odwróciłem się w stronę Ricka. Leżał tam tak jak przedtem. Obolały, ledwo przytomny i niezdolny do wykonania najmniejszej czynności, a co dopiero postrzelenia kogoś. To musiał być ktoś inny. Ktoś nas obserwował. Nerwowo rozglądałem się po okolicy. Przed oczami mrugnął mi kawałek czarnego płaszcza. Pobiegłem w tamtą stronę, ale nikogo tam nie było. W mgnieniu oka zjawiłem się przy blondynce i zatamowałem krwawienie swoją koszulą i paskiem od spodni. Wziąłem ją na ręce i pojechał em do Edda-znajomego lekarza.
P.O.V Jack
Całej ekipy nie będzie z jakiś miesiąc, może krócej. Nie wiem co skłoniło Jerrego do zostawienia mnie z małolatą, ale widocznie mi zaufał. Dlaczego musiałem złożyć tą obietnicę?! Ona za bardzo przypomina mi Emily. Nie wiem czy uda mi zachowywać się tak jakbym wcale nie widział tego podobieństwa. Ona tęskni za Davidem, a ja za Em. Prosta sprawa, a jednak czuję, że ta obietnica mnie zniszczy, a w szczególności zniszczy Kim. Siedziałem w salonie  i oglądałem jakieś badziewie, na które nie zwracam uwagi przez dlondyneczkę w mojej głowie, gdy nagde drzwi wejściowe otworzyły się z wielkim hukiem. Kto jest na tyle głupi, żeby wchodzić do mojego domu?! Weszłem do holu, a to co tam zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. No to po obietnicy...

~~~~~
Hej, cześć i czołem ;). Wracam co wy na to?? Wszystko w miarę się wyjaśniło,polepszyło, ustatkowało i wróciło do normy : D. Nie wiem czy podoba się wam rozdział, ale mam nadzieje, że jednak tak. Wyszedł dokładnie tak jak chciałam czyli STRASZNIE TAJEMNICZO, ale nie martwcie się przez najbliższe rozdziały noc się nie wyjaśni hahhah. Dopiero pod koniec miesiąca nieobecności reszty.
Jak myśli cię kto chce zabić Kim?
Ja już wiem hahah. 
No to do nexta <33 
Nie daję wam zasady 3komy=rozdział czy jakiejś w tym stylu. Po prostu jeśli uważasz, że ten rozdział jest wart twojego komentarza, to go skomentuj. Nieważne czy jesteś z Polski czy z zagranicy dla mnie każdy komentarz jest na wagę złota, a języków trochę znam. Jakby co jest tłumacz. Nie wiem czy zauważyliście, że powstały nowe strony z myślą o was. Mam nadzieję, że będziecie z nich korzystać.
KOCHAM WAS MISIAKI <333

*** Projekt wykonała Niezwykła jestem jej za to strasznie wdzięczna. Jeszcze raz wielkie DZIĘKUJE :***