17 sty 2014

Rozdział 6

...obejrzałam się za siebie i zobaczyłam...
 OCZAMI JACK'A
Nagle z pokoju wyszedł Rudy-nasz sansai
- Kim?
- Rudy?- Kim spojrzała na niego z niedowierzaniem, widziałem jak do oczu napływają jej łzy ale nie wiedziałem dlaczego.
- Kim tak się za tobą stęskniłem. Co tu robisz?-podszedł do niej i mocno przytulił.
- Ja przeprowadziła się do cioci Agnes, bo po..-nagle blądynka się rozpłakała a Rudy tylko mocniej ją przytulił.
- Cii Kim proszę Cię nie płacz.
- Ale ciebie tam nie było.
- Wiem ale nie mogłem przyjechać-nagle Kim wstała i uciekła do szatni, dopiero teraz zobaczyłem, że całej sytuacji przygląda się Harry, Grace i Jerry z minami typu " o co tu chodzi?!" . Pobiegłem za nią i próbowałem otworzyć drzwi, ale nie mogłem. Słyszałem tylko jej płacz i nagle drzwi się otworzyły a w nich stanęła zapłakana..- właściwie kto? Moja Kim.. nie ja nie mogłem się w niej zakochać to tylko głupi zakład..-mówiłem sam do siebie wchodząc do środka. Podbiegłem do niej i mocno przytuliłem.
- Kim, nie płacz proszę.
- Ale ...niby ...dlaczego?-powiedziała cicho, ciągle płacząc.
- Bo masz mnie- popatrzyłem na nią i ucałowałem ją w czoło.
OCZAMI KIM
Czy on właśnie powiedział, że mam go? Uśmiechnęłam się tak szeroko jak tylko mogłam on odwzajemniejąc mój uśmiech pomógł mi wstać i otarł łzy, które nadal swobodnie spływały po mojej twarzy.  Poczułam jak w brzuchu latają mi motyki.-Nie to nie możliwe ja nie mogłam się zakochać!!!-krzyczałam sama do siebie i pocałowałam go w policzek. Chwycił mnie za rękę i weszliśmy do sali gdzie wszyscy rozmawiali z Rudy'm.
- Będzie dobrze.
- Wiem bo mam ciebie- uśmiechnęłam się do niego pokazując szereg białych ząbków. Na co on tylko mocniej ścisnął moją rękę
- Kim wszystko dobrze?-podbiegła do mnie przejęta przujaciółka.
- Grace nie masz się o co martwić.-powiedział Jack patrząc na nią dziwnym spojrzeniem które ona odwzajemniła, nie wiedziałam o co im chodzi. Popatrzyłam na Grace  a ona mnie i pokiwała przecząco głową.
- Muszę wam coś powiedzieć.-popatrzyłam na Rudiego i pokiwałam głową na tak on tylko popatrzył na mnie i powiedził.
- Musicie wiedzieć, że Kim jest moją siostrą.
- Cooo?!... Ale jak ... Cooo?- Wszyscy papatrzyli się na mnie a ja się uśmiechnęłam- ..a.. no i oczywiście od dzisiaj będzie ćwiczyła z wami karate.
Wszyscy stali jak wryci a ja śmiałama się w niebogłosy.
- Dobra dosyć tego Kim do szatni ale już-powiedział poważnym głosem.
- Tak, tak jak bym cię kiedykolwiek słuchała-powoedziałam i zaśmiałam się pod nosem.
- Kim, natychmiast!
-No już idę-po 5 min. byłam gotowa wchodząc do sali słyszałam jak chłopacy zawzięcie dyskutują o tym jaki mam pas.
- Jeśli chcecie możecie się przekonać?-powiedziałam powstrzymując śmiech.
-A ci co tak do śmiechu-powiedziała Grace śmiejąc się ze mną.
- Noooo...wiesz bo oni sądzą że mam biały pas-już nie mogłam wytrzymać.
- Kim jesteś tego pewna?-nagle wszyscy spojrzeli na mojego brata.
- Tak jestem.
- Kim, Harry na mate.
Pokłoniliśmy się i zaczęliśmy sparting.
- My chyba jeszcze się nie znamy. Jestem Harry..-powiedział uśmiechając się tak uroczo.
- A ja Kim...-blokowałam każdy jego ruch, tak samo jak on.
- To co jaki masz pas?
- Nie jesteś zbyt ciekawski?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Złapałam go za rękę i wykonałam wykop z pół obrotu, gdy chciałam pomóc mu wstać pociągnął mnie do siebie w taki sposób że leżałam na nim. Zaczęła się głośno śmiać tak samo jak wszyscy oprócz Jack'a
- Pójdziesz ze mną na randkę.- w odpowiedzi tylko kiwnęłam głową na tak.
- Będę czekał za godzinę przed centrum.
- Ghg.. może byście już z siebie wstali-powiedział Jerry a ja się zarumieniłam.
- A teraz Kim i... Jack.
- To chyba nie jest dobry pomysł.-powiedział Jack uśmiechając się pod nosem.
- A Niby dlaczego? Boisz się mnie?
-Nie ale po prostu nie bije się z kimś z kim nie mam równych szans a w szczególności nie biję dziewczyn.
-Wiesz Harr'ego położyłam a ty możesz być następny.-powiedziałam słodko się uśmiechając
- No dobra to pokarz co umiesz-odpowiedział pewny siebie... Walczyliśmy dobre 10min. aż w końcu powaliłam go na maty. Dopiero teraz zorientowałam się, że wszyscy dawno poszli się przebrać i zostaliśmy sami. Gdy pomogłam mu wstać wziął mnie na ręce i zaczął kręcić się ze mną.
- Jack puszczaj mnie ale już! -mówiłam śmiejąc się w niebogłosy.
- Tylko pod jednym warunkiem - mogę cię odprowadzić do domu.
- Tak, tak zrobię wszystko tylko mnie puszczaj! Gdy Jack odstawił mnie na ziemię przyszli do nas nasi przyjaciele.
- I co kto wygrał?- pytali z zaciekawieniem.
- Kim-odpowiedział Jack z uśmiechem.
- Przecież ty.. masz czarny pas trzeciego stopnia a ona nawet nie wiadomo.
- Jerry uspokuj się słonko.-uspokajała go Grace. Do środka wszedł Ruddy mocno podekscytowany.
- O co tu chodzi.
- Kim nie chce nam powiedzieć jaki ma pas-powiedzieli chórem.
- Jeszcze im nie powiedziałałaś-teraz zwrócił się do mnie z ledwością powstrzymując śmiech zresztą tak jak ja. W odpowiedzi otrzymał tylko kiwanie głową na "NIE".
- Kim ma czarny pas trzeciego stopnia.- powiedział już prawie poważny. Wszyscy spojżeli na mnie z zabójczymi minami.
- Ruddy o co im chodzi?
- No tak bo u nas tylko Jack na ten pas, Harry ma czarny  drugiego stopnia a ty z nimi wygrałaś. Dobra koniec tego do domu ale już. Macie być tu jutro od razu po lekcjach.
- Kim ja dzisiajs nie mogę iść z tobą..powiedziała zdenerwowana Grace.
- Ok przecież nic się nie stało.-powiedziałam mocno ją przytulając. Wyszłam dojo  i nagle usłuszałam że ktoś z mną krzyczy.
- Kim, Kim czekaj!- obróciłam się i zobaczyłam, że to Jack dobiegł do mnie cały czerwony .-zapomniałaś o czymś?
- Nie o czym?
- O naszej umowie.
- Tak tak baaardzo cię przepraszam.-powiedziałam całując go w policzek.
- Tylko tyle?
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem a nie chłopakiem-na te słowa on wyraźnie posmutniał.
- Przepraszam ja myślałem nie ważne..
-Myślałam że.. ty..
- Nie dobra jest ok tylko jesteś pierwszą laską która dała mi kosza-powiedział śmiejąc się tak głośno że jakaś pani go upomniała.
- Too.. dobrze czy źle.
- Nawet bardzo, wiesz.
- Ja muszę już iść.
- Przecież tu mieszka Lisandra-powiedział wytrzeszczając oczy.
- Tak razem z moją ciocią i mną.
- Aha...twoje okno to tamte?-powiedział wskazując w jego stronę.
- Tak a co?
- Bo mogę sobie na ciebie popatrzeć a nawet stanąć na twoim balkonie.
- Jak?
- Widzisz tamte okno jest moje a z twoim łączy je te drzewo. To nic leć już.
- Tak, dzięki za spacer.
- Nie ma za co. Pa- rzucił a ja wbiegłam do domu.. jak by nie patrzeć to mojego, bo przecież to dom moich rodziców a, że mieszkają tu one to przypadek, tak naprawdę to tu miałam mieszkać razem z Ruddym.-o niczym innym nie mógłm myśleć szykując się na moją randkę. Ubrałam się w  http://img.stylistki.pl/sets/olivia-holt-oo1-1375194934-s335762.jpg?v=0 i wyszłam a przed drzwiami czekała mnie...
------------------------------------------------------------------------------------------
iiiiii??? Podoba się wam? Mam nadzieję że tak. Dziękujemy wam za ponad 100 wejść kochamy was:**** <3.
PS. Sorki że tak długo ale codziennie miałam spr. :-) :-)  mam nadzieję że mi wybaczycie ~Andzia~

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział! :D
    Kiedy dodasz nowy?

    OdpowiedzUsuń
  2. prawdopodobnie jutro :D dzięki

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam wszystkie wasze rozdziały, zaczynając od prologu.Wszystkie są zarówno słodkie, smutne i wspaniałe.
    Ten rozdział jest Boski !!!
    Masz-Macie talent !
    już kocham tą historię.
    piszcie szybko nst <3

    OdpowiedzUsuń