12 sty 2014

ROZDZIAŁ 3

- Proszę-powiedziałam ziewając
- Kim..ja..chciałabym cię przeprosić za to że byłam taka..taka jak byłam,- czy ja dobrze słyszałam??- przepraszam chcę się zmienić a najbardziej w stosunku do ciebie.
- Przyjmuję twoje przeprosiny.
- Naprawdę?!- jej oczy szkliły się a na twarzy pojawił się naturalny uśmiech-szok pomyśliłam O.o
- Tak przecierz jesteśmy jodziną i musimy trzymać się razem.-powiedziałam uśmiechając się szeroko.
- Tylko...w...szkole...
- Tak wiem nie znamy się.-powiedziałam ledwo powstrzymując śmiech- nawet chciałam cię o to samo poprosić.
- Naprawdę?!
- Tak chcę być samodzielna
- No dobra tylko pamiętaj jak czegoś będziesz potrzebować to wiesz gdzie mnie szukać.-powiedziała z powagą w głosie.
- tooo... Ja pójdę
- Dobrano-powiedziałam z lekkim zdziwieniem, zamykając oczy-momętalnie zasnęła.
Rano obudził mnie buzik była 6:20 więc wstałam i poszła pod prysznic. Wysuszyłam włosy, pozostawiając je naturalnie proste, założyłam czarne rurki, zwiewną, koszulową bluzkę. Paznokcie pomalowałam na czarno i powiesiłam złoty naszyjnik od mamy z serduszkiem. Rękę przyozdobiłam branzoletkami. Była 7:25 więc zeszłam na śniadanie. Tam czekał na mnie talerz gofrów z nutellą, które ledwo co tknęłam. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka.
- Kto to?
- To na pewno Grace to nic.. ja lecie pa ciociu.
- Pa, powodzenia.
 Poszłam na górę po torbę, ubrałam się i wyszła.
- Cześć-powiedziałyśmy naraz-to co idziemy?-zaczęłyśmy śmiać się jak głupie.
- No dobra idziemy.-powiedziała Grace stanowczym głosem.
- Oki.
Po 10min. byłyśmy przed szkołą.
- Grace stój ja się boję.
- Kim będzie ok, masz mnie zapomniałaś?
- Nie, dobra chodźmy.
Gdy weszłyśmy od razu wszystkie oczy skierowały się w moją stronę od czasu do czasu słychać było po gwizdy, ale ja nic sobie z tego nie robiłam po prostu szłam z Grace do szatni. Oddałam tam swoją kurtkę i jako że jestem nowa dostałam kluczyk do szawki.
- Gdzie masz szafkę?
- Poczekaj.. numer 113 :-) .
- Cooo?!
- Coś nie tak !?-powiedziałam idąc w jej stronę
- Nie tylko to jest obok szawki Brewer'a.-na odpowiedź obdarzyłam ją spojrzeniem typu
'' o kogo ci chodzi?!"
- To ten Casanova o którym ci wczoraj opowiadałam.
- Aha...nie szło tak od razu?- zapytałam śmiejąc się pod nosem. Bez obaw ja nie wierze w miłość od pierwszego wejrzenia.
- Nie znasz go?!
- Nie ale znam siebie i chodź by nie wiem jak bardzo był przystojny to się w niem NIE ZAKOCHAM.
Idąc przodem do niej a tyłem do drogi potknęłam się i wpadłam w czyjeś ramiona. Odwrócił am się i spojrzałam w jego czekoladowe oczy, zaczęła się w nich topić.
- Ja...przepraszam...powinnam ....bardziej...uważać-ledwo co wydukałam-jeszcze raz przepraszam.
- Mogłabyś częściej tak nie uważać.-powiedział uśmiechając się tak słodko.
Spojrzałam na Grace a ona dała mi do zrozumiania że to jest Jack.
,, Kim ogarnij się"-powiedziałam do siebie w myślach.
- Mógł byś mnie puścić?-powiedziałam rumieniąc się. On tylko się cwaniacko uśmiechnął
- Ślicznie wyglądasz gdy się rumienisz- powiedział to tak cicho żebym tylko ja to usłyszała..
------------------------------------------------------------------------------------------
Dobra teraz to Nicola na pewno mnie zabije jestem TRUP:-) :-)  od razu mogę się z wami pożegnać bo wiecie ustaliłyśmy że post musi być "zatwierdzony" przez obydwie "pisarki" ale w tej chwili ona nie może tego zatwierdzić a ja nie mogłam się oprzeć i go dodałam może jakiś kom. Zmniejszy jej "irytację":-) :-)  hahaha powinno się spodobać:-) :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz