30 sty 2014

ROZDZIAŁ 11

Kocham cie...- później ciemność ale do mojej podświadmości docierały jeszcze słowa Jack'a- Kim kocham cię nie opuszczaj mnie proszę...

OCZAMI JACK'A
To jest niemożliwe... od 2 godzin czekam przed salą operacyjną. Lekarz powiedział, że jej stan jest ciężki. Pomimo tego, że przecięcie nie było głębokie uszkochiło błonę tchawicy...
- Jack, uspokój wszystko będzie dobrze.
- Grace zostaw mnie nic nie będzie dobrze. Ja wiem, że ona przeżyje tylko ja tego nie przeżyje! Czy ty tego nie rozumiesz, że ja ją tam zostawiłem!? To wszystko moja wina!
- Jack, przecież ją uratowałeś przed tym...
Naszą rozmowę przerwał lekarz wychodzący z sali operacyjnej.
- Panie... doktorze i jak.. z nią!?- nie mogłem wydusić z siebie słowa
- To była trudna operacja ale się powiodła. Jej życiu już nic nie zagraża.- na te słowa właśnie czekałem. Kamień spadł mi z serca.
- Mogę ją zobaczyć?
- Tak oczywiście. Sala 403.
Razem z Grace i Jerrym szybko poszliśmy do Kim. Nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Moja ukochana była podpiętą do 10 maszyn-aparatów. Podbiegłem do niej i ująłem jej dłoń. W oczach miałem łzy więc nie widziałem wyraźnie reakcji reszty.
- Kim, kochanie proszę otwórz oczy. Błagam Cię nie zostawiając mnie...proszę.
- Jack wiem, że to jest trudne ale musisz sobie dać radę. Ona jest moją najlepszą przyjaciółką od kilku miesięcy ale kocham ją jak siostrę.- poczułem ja Grace mocno mnie przytula a Jerry kładzie swą rękę na moim ramieniu.
- Joł, stary będzie ok.
- Wiem, bo mam was i ją... nie wiem co bym bez was zrobił.
- Kochani musimy już iść- nagle usłyszeliśmy głos naszego senseiego (wiem, że dziwnie brzmi ale taka jest odmiana XD)
- Ruddy gdzieś ty był?!- byłem zły na niego, że dopiero teraz przyszedł do szpitala.
- Wiem, że powinienem być tu już dawno ale musiałem pojechać na komisariat i powiadomić  reżysera. A no właśnie narazie będą nagrywane sceny z Jerrym i Grace a ty Jack masz wolne.
- Dzięki Ruddy. Kim ma super brata
- Dzięki Grace.- widać było, że ucieszyły go te słowa.
Nagle do sali wszedł lekarz, przerywając moją rozmowę z Kim (oczywiście tylko ja mówiłem)
- Przepraszam ale na dziś koniec odwiedzin.
- Tak my już...
- Nie Ruddy ja nigdzie nie idę!- byłem zły na niego, że decyduje za mnie.
- Ale lekarz powiedział, że musimy już iść.- w jego słowach było słychać irytację.
- Jeśli młodzieńcze chcesz zostać to nie mam nic przeciwko.
- Dziękuje Panu bardzo.
- Jack, my idziemy. Pa, trzymaj się.
- Tak.. dobranoc Grace.
***
Było już po północy a ja nadal nie mogłem zasnąć. Martwiłem się o Kim. Lekarz powiedział, że jest w śpiączce i zanim się obudzi może minąć kilka dni a nawet tygodni ale ja byłem dobrej myśli. Cały czas rozmawiałem z Kim. Opowiadałem jej przeróżne historie. O tym jak się poznaliśmy, jak się w niej zakochałem..o naszym pierwszym pocałunku. Przypomniałem sobie wszystkie nasze wspólne chwile te dobre i złe, których prawie nie było. Zanim się spostrzegłem był już ranek. Dzisiaj był poniedziałek więc musiałem iść do do szkoły. Oddałbym wszysto, żeby tu zostać. Ucałowałem ją w czoło i wyszłem.
***
Lekcje ciągły się w nieskończoność. Wreszcie zabrzmiał ostatni dzwonek. Wybiegłem ze szkoły jako pierwszy po drodze zabierając ubrania Kim. W szpitalu byłem po 20 minutach.
W sali nic się nie zmieniło, ucałowałem moją ukochaną i usiadłem obok... Wieczorem przyszła cała nasza "rodzinka". Po 3 godzinach musieli już iść a ja znów zostałem sam na sam z Kimi.
TYDZIEŃ PÓZNIEJ
 Minął już tydzień od wypadku a Kim nadal była w śpiączce. Codziennie do niej przychodziłem. W weekend spędziłem w szpitalu 48 godzin i szczerze mówiąc byłem dość zmęczony. Codziennie tylko czekałem na ostatni dzwonek i biegłem do szpitala. Nie pozwolę by była tu sama. Gdyby nie szkoła byłbym tu 24h na dobę. Znów był poniedziałek więc posłem do szkoły...
OCZAMI KIM
Miałam już dosyć!!! Codziennie próbowałam unieść oczy ale nie mogłam. Czułam jakby ważyły tonę. Nagle poczułam, że ktoś chwyta moją rękę. Oczywiście wiedziałam, że to Jack. Od paru dni tu przychodził i opowiadał mi o wszystkim. Wiedziałam, że naprawdę mu na mnie zależy i muszę otworzyć oczy dla niego..
------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest następny. Tak jak obiecał am. Myślę, że się spodoba... choć sama nie wiem :-\  Jak dla mnie to jest nudny ale ocenę zostawiam wam KOCHAM WAS <3 
PS. DZIĘKUJE ZA TE '' KRYTYKI'' NAPRAWDĘ  WZIEŁAM JE DO SERCA ;*

3 komentarze:

  1. No muszę powiedzieć, że dzisiejszy rozdział wypadł wspaniale!
    Wow! Postarałaś się i to widać!
    Idzie ci coraz lepiej!
    Rozdział taki prawdziwy, po prostu G-E-N-I-A-L-N-Y! <3
    Czekam na kolejny!
    PS: Kim musi się obudzić! :D
    Zapraszam do siebie: http://kickin-it-star-struck.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten Ci wyszedł bardzo dobrze!
    Już coraz mniej błędów!
    Dobra a nie odmienia się "Naszego sensei'a"? Bo ja zawsze tak odmieniam xD ale może się mylę, bo ja i ortografia... Uuu kiepścizna :D
    Rozdział świetny :) czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Coraz mniej błędów :D
    Rozdział jest Boski !
    Uwielbiam Cię <3
    Sensey'go ?
    Chyba Sensey'a chyba...
    Uwielbiam Cię i czekam na nst <3

    OdpowiedzUsuń