20 sty 2014

Rozdział 7

...a przed drzwiami czekała na mnie...
- Skąd wiesz gdzie mieszkam?-powiedziałam uśmiechając się szeroko.
- Grace mi powiedziała. Wiesz co? Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuje. Słodki jesteś wiesz?- Harry roześmiał się chwytając mnie za rękę i prowadząc do bryczki zaprzęgnietej w dwa białe konie.
- A to co ma być?-zapytałam wytrzeszczając oczy tak szeroko jak tylko mogłam.
- No..w końcu to ma być nasza randka, a ja chcę żeby ten wieczór był nie zapomniany-na te słowa obdarzyłam go promiennym uśmiechem i mocno przytuliłam.- No to co jedziemy?
- Jasne.
Oczami Harrego
Kim wyglądała tak pieknie . Zakochałem się w niej od  pierwszego wejrzenia. Nie wiem dlaczego, ale bardzo chciałem wygrać ten zakład. Szkoda, że Jack zrezygnował już po godzinie. Bardzo chciałem go upokorzyć, no ale mówi się trudno. Liczy się to, że upiekę trzy pieczenie na jednym ogniu: 1. Upokorzeń mojego ukochanego kuzynka. 2. Wygram zakład. a 3. Będę miał super dziewczynę. Wystarczyło się trochę pomęczyć. Właśnie takie myśli zaprzątały moją głowę przez całą randkę. Ocknąłem się dopiero gdy wychodziliśmy z restauracji. 
- Smakowało Ci?
- Tak, było pyszne.
- Tak, tak jasne.. nie możesz po prostu powiedzieć, że nie?
- Ale było pyszne.
- To dlaczego nic nie zjadłaś?
- Od urodzenie jem "mało" dla mnie to jest dużo, czasami nawet za dużo.-powiedziała słodko się uśmiechając.
- Dobra, teraz muszę coś zrobić, ale obiecaj, że nie będziesz krzyczeć.
- Ale o co Ci chodzi?
- O nic.-w tym momencie wziąłem ją na ręce i zaniosłem nad most, który był nad jeziorem w pobliskim parku. Kim cały czas się śmiała. Odstawiłem ją na ziemię i spojrzałem głęboko w oczy.
- Kim uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?-zapytałem z nadzieją w głosie.
- Oczywiście,że tak.-Odpowiedziała cała w skowronkach. Podszedłem do niej i objąłem w talii, a ona zarzuciła mi ręce na szyję. Odległość między nami zmniejszyła się i dzieliło ją tylko kilka milimetrów. Wpiłem się w jej usta a ona go po głębiła. Wiedziałem że, to tylko kwestia czasu aż wygram zakład. Czułem jej zmęczenie dlatego  oderwałem się od niej i zaprowadziłem do domu.
Oczami Kim
 Weszłam do domu i od razu pobiegłam do siebie. W domu nikogo nie było bo ciocia miała nocną zmianę a Lisandra wyjechała na miesiąc do Kalifornii. Weszłam do łazienki, wzięłam prysznic, ubrałam się w piżamkę z pandą, kładąc się na łóżku, momentalnie zasnęłam.
Rano obudziło mnie wredne dzwonienie. Oczywiście musiałam wstać. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, umalowałam się i ubrałam w TO. Schodząc na śniadanie, usłyszałam dźwięk dzwonka. Poszłam je otworzyć. W drzwiach stał Harry.
- Hej piękna. Dasz się podwieźć do szkoły?-zapytał z uroczym uśmiechem całując mnie czule w usta.
-Tak, jasne, tylko poczekaj chwilkę. Pójdę po torbę.-weszłam na górę, chwyciłam torbę i szybko zbiegłam na dół. Zakluczyłam dom i wsiadłam z nim do samochodu. Harry jak prawdziwy gentelmen. Przez całą drogę rozmawialiśmy o  wszystkim i o niczym. Samochód zatrzymał się przed szkołą. Harry chwycił mnie za rękę i weszliśmy do środka. Cała szkoła patrzyła się na nas. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że Harry nie chodzi do tej szkoły. Podeszłam do mojej szafki i wyciągnęłam z niej książki do Hiszpańskiego. Zamykając szafkę poczułam jego usta na moich. ( Harrego ).
- Kochanie idź już, bo spóźnię się na lekcję.-powiedziałam całując go w policzek.
- Nooo dobrze, ale my widzimy się od razu po lekcjach. Tak?
- Nooo.. nie zupełnie. Bo najprawdopodobniej dostanę kozę.-powiedziałam skruszonym głosem.
- Ok. No dobra kochanie ja idę do szkoły.
- Pa, pa kochanie.-musnęłam jego usta i poszłam do klasy.
...
Lekcje minęły szybko.-Jaszcze tylko koza i dojo a tam mój kochany-właśnie takie myśli krążyły mi po głowie w kozie. Nareszcie zadzwonił upragniony dzwonek. Pobiegłam szybko do domu. Wzięłam prysznic, ubrałam w TO i zbiegłam na dół, zakluczyłam dom i poszłam do dojo. Okazało się, że wszyscy już tam są. Nagle poczułam, że ktoś obejmuje mnie od tyłu i całuje w policzek. To był mój ukochany...
- No cześć księżniczko.-powiedział z błyskiem w oku
- Hej książę. Siema wam.-powiedziałam patrząc na moich przyjaciół.
- Hej/ Siema/ Cześć.-zawyli chórem.
- A gdzie Jack.-dopiero teraz zauważyłam, że nigdzie go niema. 
- No...bo..on..yyy.-plątali się.
-Martinez, gadaj o co chodzi..-krzyknęłam ciągnąc go za ucho,
- No...on..szuka przejścia do kucykolandi.
- Martinez-warknęłam
-No bo on jest zaz..-nie dane było mu dokończyć bo, Grace zatknęła mu usta.
- Jerry to teraz przegiąłeś.-Grace się odwróciła i udała obrażoną.
- Grace, kotku nie obrażaj się-powiedział czule całując ją w usta.
- Dobra ale masz się zamknąć.
- Dla Ciebie wszystko kotku.-Dlaczego nikt nie chce powiedzieć gdzie jest Jack.-powiedziałam zbulwersowana.
- O co taki hałas?! Przecież tu jestem.-powiedział Jack  z uśmiechem na twarzy. Natychmiast do niego podbiegłam i cmoknęłam w policzek. Dobrze, że nie było tu Harrego wiem, że byłby zazdrosny. Lepiej, że ktoś do niego zadzwonił. Wiem, że nie powinnam tak reagować ale strasznie się o niego martwiłam. Wiem, że to mój najlepszy przyjaciel, ale..ja...chyba...coś..do..niego..czuję. Gdy mnie przytula w brzuchu latały mi motylki.- NIE TO NIEMOŻLIWE-mówiłam sama do siebie. Nagle do sali wpadł Ruddy z wielkim uśmiechem na ustach.
- Dzieciaki mam dla was super wiadomość. Za niecały miesiąc jedziemy do Seattle, żeby nakręcić film.
- Coo?!-Krzyknęłam ze łzami w oczach nie chciałm przechodzić tego od nowa.
- Spokojnie Kim jeśli nie chcesz tam jechać to nie musisz.-powiedział ze smutkiem w oczach.
- Nie dlaczego miałabym nie jechać? Przecież kocham to miasto. Możemy mieszkać w naszym domu.-nagle poczułam jak ktoś ociera moje łzy. To był Jack. Uśmiechnęłam się szeroko i poszłam po zgodę.
- Kim zapomniałem Ci powiedzieć. Od dzisiaj ja jestem twoim pełnoprawnym opiekunem a Ciocia i Lisandra przeprowadziły się do Kalifornii.-Jeszcze nigdy się tak nie cieszyłam. podeszłam do niego i rzuciłam mu się na szyję- Kocham cię. Jesteś wspaniały.
- Tak, tak wiem.
Nagle do pomieszczenia wbiegł Harry.
- Muszę wam coś powiedzieć.
- Co się stało!!!-zapytałam ze strachem
- Kim ja nie wiem jak to powiedzieć...ja wyjeżdżam.
- Coo?!! Ale jak gdzie!!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
NOO I JEST? Podoba się ??? Mam nadzieję, że tak pozdrawiamy was tak bardzo <3. Przy okazji dzięki za 200!! wejść KOCHAMY WAS :*. ALe kom. kom. kom. :(

4 komentarze:

  1. Jejku... Jaki zakład ?
    Rozdział jest Boski, ale mam prośbę. Możesz zmienić kolor tekstu z szarego na czarny ? Z moim zwrokiem... pewnie zaraz oślepnę :D
    Piszecie wspaniala ! Film... o ooooooo Jack i Kim w głównych rolach ? Jea nie ma Lisandry ufff
    Kocham i czekam na nst :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie podoba mi się ten zakład :/
    Harry wyjeżdża :)
    Więc Jack może zacząć działać xDD
    Rozdział super :)
    CZekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział! :D
    Czekam na nowy!
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń