14 sty 2014

Rozdział 5

...nagle poczułam czyjeś ręce na mojej talii...
Odwróciłam się i zobaczyłam Jack'a.
- A ty co ?! Zabieraj te łapy!
- Przepraszam...taki odruch.. Dlaczego płakałaś?
- Co cię to obchodzi?! Tak w ogóle po co się głupio pytasz i tak wszystko widziałeś!
- Kim proszę Cię tylko o jedno, nie wierz w ani jedno słowo Franka.
- A to niby dlaczego?! Po pierwsze on mówił prawdę. A po drugie nie będziesz mi mówił co mam robić.-powiedziałam wywracając oczami, ale jednocześnie czułam że powinnam mu zaufać.
- Tak masz rację ale..
- Ale co?!
- Po prostu mu nie wierz- rzucił i odszedł ode mnie siadając w ławce. Chciałam mu zaufać, ale nie potrafiłam... Dwie godziny szybko minęły. Po szkole byłam umówiona z Grace. Więc weszłam do domu, wzięłam prysznic, przebrałam się i wyszłam. Grace stała już koło furtki.
- Jak tam w kozie-powiedziała lekko się uśmiechając.
- Jakoś zleciało-powiedziałam śmiejąc się pod nosem.-to gdzie idziemy?
- Zobaczysz to niespodzianka.
- Grace proszę powiedz, ja nie znoszę niespodzianek.
- Oj nie denerwuj się tak, zobaczysz.
Weszłyśmy do galerii i w pewnym momencie zatrzymałyśmy się przed dojo " Bobiego Wasabiego"
- Grace co my tu robimy???
- Przepraszam, że ci nie powiedziałam, ale mam dzisiaj trening-powiedziała zmieszana
- Nie mogłaś powiedzieć od razu?
-  No wiesz ja..
- Ok. To co.. idziemy?
- Nie jesteś zła?
- Skoro i tak tu jestem to sobie popatrzę-powiedziałam uśmiechając się szeroko.
Wchodząc do środka oczywiście musiałam się potknąć i wpadłam na Jack'a, który oczywiście musiał mnie złapać.
- Mógłbyś mnie puścić?!
- Nie.-pokiwał przecząco głową.
-A to niby dlaczego?-zapytałam ledwo powstrzymując śmiech.
- Bo mi się podobasz-powiedział patrząc mi głęboko w oczy, zaczęłam się w nich topić i nagle on mnie pocałował, nie wiem dlaczego, ale oddałam pocałunek a on go pogłębił dwa razy mocniej.
-Jack puszczaj ale już!-powiedziałam odrywając się od niego. Na szczęście nikogo nie było w sali więc nikt tego nie widział. Popatrzyłam na niego i spiorunowałam go spojrzeniem, ale on nic sobie z tego nie robiąc podszedł do mnie i cmoknął w policzek. Byłam szczęśliwa i jednocześnie zła...
- Dobra dzieciaki na maty-po pomieszczeniu rozległ się znajomy mi głos. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam...

1 komentarz:

  1. Bardzo dobre opowiadanie! <3
    Naprawdę! :D
    Podoba mi się! :D
    Czekam na nowy! :))

    OdpowiedzUsuń