6 lut 2014

Rozdział 14 "STOP!!!"

 Po kilku minutach byliśmy już na miejscu...
OCZAMI GRACE
Właśnie skączyliśmy kręcić scenę gdy do budynku weszła Kim i Jack. Bez zastanowienia podbiegłam do niej i mocno przytuliłam.
- Kim, tak się cieszę, że wyszłaś ze szpitala. Przepraszam, że mnie tam nie było i wogóle, że nie byłam u Ciebie codziennie tak jak Jack ale..
- Grace po pierwsze puść mnie bo mnie udusisz a po drugie nic się nie stało. Wiem, że odwiedzałaś mnie w każdej wolnej chwili.
- Czyli wszystko między nami okej?
- Oczywiście, że tak. - Kim przytuliła mnie a ja od razu oddałam przytulasa :-) Nagle podszedł do nas reżyser.
OCZAMI KIM
- O Kim, Jack jak dobrze was widzieć. Wiem, że dopiero co wyszłaś ze szpitala ale ..
- Tak, ja chcę grać. Już!
- Egg..- oczywiście mój kochaś musiał przerwać moją wypowiedź
- Mark (tak nazywa się reżyser, chyba nie wspomniałam) bardzo chciałabym móc już dzisiaj kręcić ale oczywiście PAN Brewer upiera się przy zaleceniach lekarza.
- Jack proszę, pozwól Kim grać. Jeśli coś się stanie biorę to na własną odpowiedzialność.
- No dobra..-w jego słowach było słychać..złość?
- Dobra idźcie się przebrać i widzimy się za 5 minut.
***
- Czyli już dla ciebie nic nie znacze?!
- Bello wiesz , że kocham Cię nad życie ale nie możemy być razem.
- Mam dosyć wychodzę!- powiedziała zrozpaczona.
Nagle Jackob odwrócił swój ukochaną i przyciągnął do siebie. Ich usta dzieliły milimetry. .Jack przygwoździł Kim do ściany i powędrował swoją ręką pod jej bluzkę. Oczywiście już im to nie przeszkadzało...
-CIĘCIE. Byliście doskonali. Na dzisiaj już koniec. Widzimy  się jutro. Poćwiczcie scenę 45.
- Naradzie/Cześć/Pa- krzyknęliśmy chórem i wyszliśmy. Po drodze rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Do wiedziałam się, że Ruddy musiał wrócić do Seaford bo Bobby go potrzebował a  Kail trafił do więzienia. To była wspaniała wiadomość. Gdy weszliśmy do domu każdy chciał iść do swojego pokoju ale ja musiałam im to powiedzieć.
- STOP!!!- wydarłam się tak, że było mnie słychać w całym mieście- musimy wam coś powiedzieć.
- My..?!
- Jerry uspokój się. Ja.. to znaczy my- Jack wziął mnie za rękę.
- Kim mówi się prosto z mostu. Grace, Jerry my jesteśmy parą.
- Co?! Gratulacje - przytulili nas po kolei po czym poszliśmy zjeść obiad.
***
- Bello wiesz, że Cię kocham i zrobię dla Ciebie wszystko ale nie mogę Cię zbić.
- Wiem. Musisz mnie zastrzelić inaczej zginiemy obydwoje.  Jackob zapomnisz o mnie, ułożysz sobie życie na nowo. Pokochsz kogoś innego..
- Nie! Nierozumiesz, że ja dnia bez Ciebie nie przetrwam.
- Jackob proszę..
Jackob ostatni raz pocałował swą ukochaną po czym do środka wbiegł gang i zabił ich oboje.
- O Boże, kto mógł wymyślić takie coś.
- Jack. Daj już spokój.
- A propo spokoju. Czy zechciałabyś pójść ze mną na kolacje.
- Randka?
- Skoro Tak mówisz. Wyrobisz się w godzinę.
- Normalnie to nie ale dla Ciebie się postaram.
Wbiegłam na górę i od razu poszłam pod prysznic, wysuszyłam włosy, ubrałam się i pomalowałam. Spojrzałam na zegarek 19:58- dwie minuty przed czasem nowy rekord. Zeszła na dół i zobaczyłam JACK'A W GARNITURZE??!!
- Moja księżniczka ślicznie wygląda.
- Mój książę też niczego sobie.-na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wziął mnie za rękę i wyszliśmy..

Nudyyy no wiem nie jest zbyt ciekawy. Dzięki za te trzy komentarze pod każdym postam KOCHAM WAS<3. A i postanowiłam tytułować rozdziały. 

1 komentarz:

  1. Hahahahaha... nie no nie mogę... ten scenariusz filmu :D po prostu klapa na max'aaa !!
    Rozdział jest świetny <3
    uwielbiam cię i czekam na nst <3

    OdpowiedzUsuń