2 lut 2014

ROZDZIAŁ 12

Wiedziałam, że naprawdę mu na mnie zależy i muszę otworzyć oczy, dla niego...

 Już dobrą godzinę "siłuje" się z swomi oczami. Nagle poczułam jak Jack puszcza moją rękę. Tak bardzo chciałam go zobaczyć. Teraz albo nigdy- powtarzałam sobie w myślach. Gdy usłyszałem kroki (Jack'a jak wychodził) zebrałam w sobie wszystkie siły jakie mi zostały i otworzyłam oczy. Cieszyłam się tak jak nigdy.
OCZAMI JACK'A
Właśnie kładłem rękę na klamkę gdy usłyszałem cichy szept.
- Jack, proszę nie zostawiając mnie - to był głos Kim?! Nie, ona jest w śpiączce. Stary ogarnij się!
- Jack, proszę nie zostawiaj mnie. 
- Kim? - nie wierzyłem własnym uszą. Nie wytrzymałej więc się odwróciłem i zobaczyłem te piękne orzechowe oczy, ten uśmiech...ona się obudziła!
- Kim, budziłaś się?!- byłem taki szczęśliwy
OCZAMI KIM
Jack chyba nie słyszał jak go wołałam więc spróbowałam jeszcze raz. Na szczęście opłaciło się. Jack ja poparzony odwrócił się i podbiegł do mnie.
- Kim, ja...myślałem że..- widziałam, że jest mu ciężko więc mu przerwałam
- Jack wszysto jest dobrze. Obudziłam się dla Ciebie, dla nas.- na te słowa Jack jak za dotknięciem różdżki stanął nade mną i pocałował. Tak bardzo mi tego brakowało, jego ciepła, perfumów, jego warg na moich. Po prostu jego - mojego Jacka. Stop! Co ja wygaduję??!! On nie jest mój..on..nie jest moim chłopakiem! Nie spytał mnie o to! Ale oczywiście ja za bardzo go kocham. Więc MUUUSIAŁAM oddać ten pocałunek. Wyrażał on wszystkie nasze uczucia: tęsknotę, miłość, strach i szczęście. Jednak nic co piękne nie trwa wiecznie.
- Panie Brewer jaśli panna Crawford - jak to fajnie brzmi panna Crawford - nie przebudzi się przez najbliższą godzinę...nagle się zatrzymał dopiero teraz zobaczył, że siędzę uśmiechnięta na łóżku.
- Dzień dobry - powiedziałam jak przystało na wychowaną osobę :-).
- Pana Crawford..ale..jak.. to.. znaczy.. po pierwsze Dzień Dobry, a po drugie jak się pani czuje? Wszystko dobrze? Odczuwa pani jakiś ból?
- Czuję się bardzo dobrze, tak wszystko jest okej i nie nic mnie nie boli. -uśmiech nie schodził mi z twarzy- a tak poza tym kiedy będę mogła wyjść?
- Jeśli wyniki z badań będą dobre i jutrzejsze też to za tydzień.
- Cooo?! Za tydzień.
- No tak..była pani w śpiączce od tygodnia wyniki musiały by być wzorowe a wręcz idealne by mogła pani opuścić szpital np. jutro. - na te słowa posmutniałam.
- Proszę mnie zabrać na te badania, ale już. - warknęłam
- Tak oczywiście zaraz przyjdzie tu pielęgniarka. - był nieźle zdezorientowany.Szybko wyszedł z sali i znów zostaliśmy sami (Jack i ja).
- Jack, proszę odpowiedz mi na jedno pytanie. - powiedziałam to tak słodko, że bardziej się nie dało
- Tak?
- Kiedy ty ostatnio spałeś?!
- Ja..no..te..no..dzisiaj w nocy.
- Ta jasne takie kity to możesz wciskać P.Parks  a nie mi.- byłam wściekła ale opanowałam się i dokończyłam tak słodko jak wcześniej - Jack idź do domu, spać .
- Ale ja..
- Nie ma żadnego ale. Słyszałam każde słowo jakie tu powiedziałeś, czułam jak mnie całowałeś na dobranoc i dzień dobry. Słyszałam jak przychodziłeś od razu po szkole i wychodziłeś 5 minut przed nią.. a teraz zrób coś dla siebie i dla mnie idź spać, proszę.
- Dobrze ale dopiero gdy przyjdziesz po badaniach.
- Dobra niech Ci będzie. - wiedziałam, że nic nie zdziałam więc dałam za wygraną.
***
 Po dwóch godzinach badań, prześwietleń itd. Znów znalazłam się w "swojej" sali. Jack od razu do mnie podszedł i musnął mój puliczek.
- A teraz do domu! Spać!
- Kimi, plose mogę zostac z tobom, plose - muszę przyznać minę kota ze Shreka i głos jak dziecko miał opanowane do perfekcji.
- No dobrze niech Ci będzie.
- Kocham Cię, jesteś wspaniała - na te słowa lekko się zarumieniłam co Jack na pewno zauważył bo dotknął mojego pulika.
- Wiesz, że ślicznie wyglądasz gdy się rumienisz. - byłam coraz bardziej czerwona
- Nie od wracaj kota ogonem idziesz spać! - powiedziałam to z resztką powagi
- No dobra.- wstał z mojego łóżka, usiadł na krześle i oparł się o ściane.
- Możesz powiedziać mi co ty robisz?!
- Idę spać?
- Na pewno nie na krześle. Chodź tu.- posunęłam się na skraj łóżka i poczułam jak Jack jedną ręką mnie obejmuje w tali a drugą gładził mnie po włosach. Byłam tak szczęśliwa, że nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy.
------------------------------------------------------------------------------------------
Podoba się wam? Bo mi nie. Nie wyszło tak jak chciałam :'( . Przepraszam was za to totalnie go zjechałam. Przysięgam następny będzie lepszy :-) .czyli do wtorku a może nawet jutra :-)  KOCHAM WAS <3

2 komentarze:

  1. Super rozdział :)
    Tylko jedno mnie zastanawia. Gałęzi? Chyba gładzi, bo jak to przeczytałam to moja mina przybrała minę poker face xD
    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej!! Super blog kochana <3
    Twoja Ann ;***

    OdpowiedzUsuń